I jak tu nie wierzyć w statystki. Lechia jest niepokonana w Gdańsku od sierpnia ubiegłego roku, a przez kilkanaście meczów z rzędu "biało-zieloni" nie pozwalali rywalom wywieźć ze swojego terenu żadnego punktu. Z kolei Polonia od czterech meczów nie straciła bramki. Tak samo było w piątek. Dla trenera Jacka Zielińskiego (tego z Warszawy, bo Lechię też prowadzi Jacek Zieliński) większym zmartwieniem niż strata dwóch "oczek" może się okazać kontuzja Radosława Majewskiego. Pomocnik Polonii urazu nabawił się jeszcze w pierwszej połowie, a od 46. minuty zmienił go Vlade Lazarevski. Mecz beniaminka z Gdańska z czołową ekipą ekstraklasy rozpoczął się od ataków "Czarnych Koszul". Piłkarze Polonii niemal całkowicie zamknęli gdańszczan na ich połowie i już w 6 minucie mogli prowadzić. Były gracz Lechii/Olimpii Igor Kozioł uderzył z około 10 metrów na bramkę Mateusza Bąka, jednak piłkę niemal z linii bramkowej wybił Karol Piątek. Poloniści przeważali, ale kontry "biało-zielonych" były również groźne. W ósmej minucie Trałka znalazł się sam na sam z bramkarzem stołecznej ekipy jednak za daleko wypuścił sobie piłkę i Przyrowski pewnie ją przechwycił. Przewaga Polonii kończyła się głównie na rzutach rożnych, po których gdańszczanie wybijali piłkę przed pole karne, bądź pewnie interweniował Mateusz Bąk. Z upływem minut przewaga Polonii nie była już tak wyraźna, gdańszczanie coraz częściej przedostawali się pod jej pole karne. W 36. minucie tuż sprzed pola karnego rzut wolny egzekwował Piątek, a piłkę po jego strzale, nie bez trudu na rzut różny wybił Przyrowski. Po zmianie stron w ekipie Polonii zabrakło reżysera gry Majewskiego, który opuścił plac gry z podejrzeniem naderwania więzadeł w kolanie. "Czarne Koszule" zagrały gorzej niż w pierwszej połowie, za to Lechiści starali się do ostatniej minuty zdobyć decydującą bramkę, czynili to jednak zbyt chaotycznie, a ich strzały były zbyt niedokładne, aby zaskoczyć Przyrowskiego. Mecz obserwował selekcjoner reprezentacji Leo Beenhakker. Zapytany o opinię o meczu stwierdził, że nie będzie oceniał poziomu widowiska, gdyż oglądał w Gdańsku poszczególnych graczy, a zapytany z kolei czy któryś zwrócił jego szczególna uwagę odparł, że oglądał wszystkich z polskim paszportem. - Przyjechaliśmy do Gdańska po trzy punkty, jednak ten jeden trzeba uszanować. Zagraliśmy nieźle w pierwszej połowie, w drugiej z boiska musiał zejść Majewski i wszyscy widzieliśmy ile moja drużyna straciła. Przeciwnik też zagrał dobrze, nie zawsze można wygrywać - powiedział po meczu Jacek Zieliński, trener Polonii Warszawa. - Przed przerwą goście mieli przewagę, duże zagrożenie stwarzali zwłaszcza ze stałych fragmentów gry. Po przerwie nieco inaczej ustawiłem zespół. W końcowych minutach liczyłem, że uśmiechnie się do nas szczęście i pomimo chaotycznych ataków piłka zatrzepocze w siatce - stwierdził z kolei Jacek Zieliński, szkoleniowiec Lechii Gdańsk. Lechia Gdańsk - Polonia Warszawa 0:0 Lechia Gdańsk: Mateusz Bąk - Ben Starosta (46. Artur Andruszczak), Tomasz Midzierski, Hubert Wołąkiewicz, Rafał Kosznik - Marcin Kaczmarek, Łukasz Trałka (74. Jacek Manuszewski), Karol Piątek, Maciej Rogalski - Paweł Buzała, Andrzej Rybski (56. Maciej Kowalczyk). Polonia Warszawa: Sebastian Przyrowski - Radek Mynar, Tomasz Jodłowiec, Łukasz Skrzyński, Marek Sokołowski - Piotr Piechniak, Igor Kozioł, Radosław Majewski (46. Vlade Lazarevski), Jarosław Lato - Daniel Mąka (65. Szymon Kaźmierowski, 90. Łukasz Piątek), Filip Ivanovski. Sędziował Mariusz Żak (Sosnowiec). Żółte kartki: Ben Starosta, Rafał Kosznik - Daniel Mąka. Widzów 10 000.