Wyjazdową wygraną Lechii Gdańsk tydzień temu z Cracovią (1-0) można porównać do potężnego łyka powietrza, który zaczerpnął topiący się rozbitek. Gdyby drużyna z Trójmiasta poległa pod Wawelem, miałaby w dorobku 5 punktów w 11 meczach i w perspektywie mecze z liderem (Raków Częstochowa) i wiceliderem tabeli (Legia Warszawa). Biało-Zieloni wciąż znajdują się w strefie zrzutu, ale już widać w oddali peleton. Wieloletni obserwatorzy naszej ligi podkreślali, że na stadionie przy ul. Kałuży zadziałała tzw. logika Ekstraklasy. Co to takiego? Spróbujmy wypunktować najważniejsze zasady rządzące ligą polską, zaznaczając od razu, że to rozgrywki, którym...brak logiki. Dlatego ekstremalnie trudno usystematyzować reguły panujące w najbardziej wyrównanych rozgrywkach w Europie. 1. W Ekstraklasie każdy wynik jest możliwy, a największą niespodzianką jest brak niespodzianki. Cracovia wygrywała w tym sezonie w swojej twierdzy przy ul. Kałuży i to po 3-0 z ligowymi potentatami, liderem i wiceliderem tabeli - Rakowem Częstochowa i Legią Warszawa. Dlatego zgodnie z logiką Ekstraklasy MUSIAŁA polec 0-1 tydzień temu z Lechią Gdańsk, która była przed tym meczem ostatnia w tabeli. 2. Każda seria szybciej niż później się kończy - Lechia Gdańsk przegrywała w tym sezonie ze wszystkimi jak leci, nawet z Miedzią Legnica. Ale "nic nie może przecież wiecznie trwać" jak śpiewała Anna Jantar. Nie można cały czas przegrywać, w grze w kości nie może wciąż wypadać "jedynka". Z tym rzutem kostką trochę przesadzam. Z całym szacunkiem dla pracy osób związanych z klubami Ekstraklasy w dużej mierze rządzi nią łut szczęścia. Natomiast szczęściu można dopomóc. Raków Częstochowa najlepszego okresu w 101-letniej historii klubu nie przeżywa dzięki korzystnemu układowi gwiazd, a dzięki systematycznej pracy i oddaniu całej władzy w ręce trenera Marka Papszuna. Mówił o tym na przedmeczowej konferencji z nutą zazdrości w głosie trener Lechii Gdańsk, Marcin Kaczmarek ("Raków jest budowany w sposób modelowy"), który nie licząc tymczasowego szkoleniowca Miedzi Legnica, jest w Ekstraklasie trenerem z najkrótszym stażem. Drużynę Biało-Zielonych objął 19 września 2022 r. - 26 dni temu. Dla porównania Papszun przejął Raków 18 kwietnia 2016 r., 2371 dni temu, gdy trenerem Lechii był Piotr Nowak. Od tej pory w Gdańsku pracowali Adam Owen, Piotr Stokowiec, Tomasz Kaczmarek i teraz Marcin Kaczmarek. Oczywiście w nieprzewidywalnej lidze jaką jest Ekstraklasa nie należy przeceniać roli stabilizacji, ale nie jest raczej przypadkiem, że ligowe podium w poprzednich rozgrywkach zajęły zespoły, które na ławkach trenerskich były projektami długoterminowymi. Tuż za podium uplasowała się Lechia Gdańsk, która trzeci w historii klubu udział w europejskich pucharach zawdzięczała temu, że bursztynowy stadion stał się twierdzą. W poprzednich rozgrywkach lechiści przegrali u siebie zaledwie raz (1-2 z Jagiellonią Białystok) i zdobyli 40 z 57 punktów w Ekstraklasie - o dwa więcej w meczach domowych miał tylko mistrz Polski, Lech Poznań. Tymczasem w obecnych rozgrywkach bilans gdańszczan u siebie jest opłakany - 4 mecze: 2 remisy, 2 przegrane, bilans bramek: 2-6. Domowa niemoc lechistów w lidze trwa od 8 maja 2022 r., gdy po dramatycznym boju i hat-tricku Łukasza Zwolińskiego (ma już być do dyspozycji trenera Marcina Kaczmarka) wygrali 3-2 ze Stalą Mielec. To już 160 dni bez wygranej w lidze w Gdańsku. Co to wszystko oznacza w kontekście meczu Lechii Gdańsk z Rakowem Częstochowa? Cracovia wygrała u siebie z Rakowem, by potem przegrać z Lechią. To by wskazywało raczej na wygraną Rakowa z Lechią, zgodnie z pokrętną logiką Ekstraklasy. Z drugiej strony Lechia dawno nie wygrała u siebie, ale wciąż jest prawie na samym dnie tabeli. Czy przełamie się z liderem i jak określił Raków Częstochowa, Marcin Kaczmarek - głównym kandydatem do mistrzostwa Polski? Trener Lechii wyraźnie podkreśla, że pracuje na własny rachunek, dystansując się od ojca Bogusława, który przez wiele lat prowadził drużyny ligowe. Jednak podsumowując powyższy wywód musimy się posiłkować jednym z wywiadów z Kaczmarkiem-seniorem: "Odpowiem jak Sokrates: wiem, że nic nie wiem". I dlatego, przez swoją nieprzewidywalność, nasza liga jest tak ciekawa. Spróbujmy chociaż przewidzieć składy sobotnich rywali, to zadanie wykonalne. Można też ze sporą dozą pewności przewidzieć jak będzie wyglądał sobotni mecz Lechia - Raków. Lechiści w Krakowie bardzo cierpieli mając piłkę, dlatego teraz pójdą po rozum do głowy i czym prędzej oddadzą ją gościom. Raków będzie miał duże posiadanie, ale czy to przyniesie mu wygraną? Wiem, że nic nie wiem - to jest właśnie trzecia i koronna zasada Ekstraklasy. Nie wiem jak Wy, ale ja im dalej wchodzę w ligowy las, tym jestem głupszy i mniej rozumiem. Lechia: Kuciak - Castegren, Nalepa, Abu Hanna, Pietrzak - Kubicki, Gajos - Durmus, Kałuziński, Conrado - Paixao. Raków: Kovacević - Tudor, Arsenić, Racovitan- Sorescu, Koczergin, Papanikolaou, Kun - Ivi, Piasecki, Wdowiak. Maciej Słomiński, Interia