Lechia Gdańsk stoi u progu awansu do Ekstraklasy, przebudowa klubu po niechlubnej kadencji Adama Mandziary odbywa się jednak w bólach. Co jakiś czas odzywają się demony przeszłości, a to ex-właściciel wysuwa dość nielogiczne oskarżenia, a to pojawiają się opóźnienia w wynagrodzeniach wobec obecnej kadry piłkarzy, wciąż istnieją zobowiązania wobec byłych - ostatnia z tych pozycji sprawia, że zagrożona jest licencja na kolejny sezon 2024/25. W kolejnym tygodniu odbędzie się posiedzenie komisji ds. licencji PZPN, wówczas wszystko będzie jasne. Media społecznościowe działają na zasadzie kuli śnieżnej, tylko że zamiast białego puchu jest ogień. Jeden podpali, a reszta dolewa benzyny. Kolejna "drama" (tak ponoć mawia dziś młodzież) miała miejsce w piątkowy poranek. Autor profilu "Bałtycki Futbol" (traktującego jak sama nazwa wskazuje o futbolu w krajach bałtyckich) podzielił się ze światem informacją o rocznym sprawozdaniu łotewskiego klubu Valmiera, który był mistrzem kraju w roku 2022. To sprawozdanie było o tyle interesujące dla polskich kibiców, gdyż zawierało wierzytelności jakie Łotysze posiadają wobec Lechii Gdańsk i Górnika Zabrze. Lechia Gdańsk zagra o awans do Ekstraklasy z GKS Tychy - sobota, godz. 17:30, transmisja Polsat Sport 1 Chodzi o piłkarzy: Camilo Menę i Iwana Żelizko (grają w Lechii) oraz Daisukę Yokotę (grał w Górniku, z którego został wytransferowany do belgijskiego KAA Gent). Ta informacja bardzo ożywiła kibiców Lechii jak i klubów konkurujących z nią o awans do Ekstraklasy, jak i niektórych dziennikarzy - jeden z nich zaczął nawet rozważać ten dług w kontekście postępowania licencyjnego. Tymczasem jak nakazuje rzetelność zwróciliśmy się z prośbą o wyjaśnienie tej sytuacji do prezesa Paolo Urfera, który jest postacią numer 1 w obecnej Lechii Gdańsk. Szwajcar, który jest w drodze do Gdańska na jutrzejszy mecz Lechii z GKS Tychy (sobota, godz. 17:30, transmisja Polsat Sport 1) odpowiedział tyle lakonicznie co wyczerpująco: - Nie mamy żadnych przeterminowanych zobowiązań wobec klubu FC Valmiera. Respektujemy postanowienia umów transferowych - powiedział nam Urfer, podobne stanowisko przedstawiła Valmiera w swych mediach społecznościowych. Można się domyślać, że tak wygląda pomysł na biznes panów Urfera i Ralpha Iseneggera (właściciel Valmiery i długoletni współpracownik prezesa Lechii) - łatwiej wypromować piłkarzy z ligi polskiej (jak wspomnieliśmy wcześniej Lechia Gdańsk stoi u progu awansu do Ekstraklasy) niż z cokolwiek niszowej ligi łotewskiej. Gdy uda się sprzedać Menę lub Żelizkę na "zachód" wówczas będzie można podzielić się "łupem". Podobny przypadek to kapitan Lechii, Rifet Kapić, chociaż on akurat dobiega 30-stki i niedawno zadeklarował, że może w Gdańsku zakończyć karierę. Wspomniany Żelizko był zresztą latem w Zabrzu i nawet wybierał mieszkanie, aby zakotwiczyć w Górniku, ostatecznie jednak związał się z Lechią - czy ta sprawa ma związek z brakiem płatności za Yokotę? Nie wiemy na pewno, ale się domyślamy. Tymczasem już jutro w Gdańsku może być wielkie święto. Wiele zależy od innych rezultatów, ale jeśli Biało-Zieloni pokonają GKS Tychy już po roku przerwy wrócą do Ekstraklasy. Taka sztuka ostatnio udała się Górnikowi Zabrze w 2017 r.