"Gdańsk-Warszawa, wspólna sprawa!". Tak się kiedyś krzyczało, za systemu słusznie minionego. Kibiców Lechii i Legii dawno temu łączyła kiedyś przyjaźń. Lechiści wystosowali nawet podziękowania do stołecznych fanów za wspieranie ich podczas derbów Trójmiasta w Gdyni na stadionie Arki. Dziś to już zamierzchła przeszłość, co nie znaczy że przepływ piłkarzy między Gdańskiem i Warszawą ustał. 1. Dusan Kuciak - według wielu, najlepszy bramkarz w 76-letniej historii Lechii Gdańsk. Wcześniej w latach 2011-16 bronił w Legii Warszawa, trzykrotny mistrz Polski ze stołecznym klubem. Gdy Artur Boruc wrócił do Legii, jako alternatywa rozpatrywany był powrót Kuciaka. Ostatecznie Lechia podbiła stawkę i Słowak został w Gdańsku. 2. Paweł Stolarski - zimą 2014 r. o młodego obrońcę Wisły Kraków walczyły Legia, Juventus, Sampdoria (a właściwie ich drużyny młodzieżowe), macierzysta "Biała Gwiazda", jednak walkę o zawodnika wygrała...Lechia! Chyba nigdy wcześniej nie było tak, że Lechia Gdańsk była w stanie zapłacić piłkarzowi najwięcej z całej ligowej czołówki."Stolar" pograł kilka lat w Gdańsku po czym odszedł do...Legii. Po meczu z Miedzią Legnica Stolarski udawał, że po raz pierwszy słyszy o możliwym transferze do stolicy. To było w piątek, we wtorek związał się kontraktem z warszawskim klubem. Cóż, pewnie przypadek. 3. Roman Korynt - legendarny piłkarz Lechii, 35-krotny reprezentant Polski, odbywał służbę wojskową w CWKS w latach 1950-52. Mógł tam zostać na stałe, jednak wrócił do Trójmiasta. Mówił nam w wywiadzie: "Po zakończeniu służby, major podszedł z propozycją: "Chętnie byśmy widzieli cię tu na dłużej". Na co ja: "Obywatelu majorze, odmeldowuje się! Tęsknię za morzem". 4. Krzysztof Gawara - rosły obrońca trafił z Lechii Gdańsk via Ruch Chorzów do Legii Warszawa, w której grał m.in. w pamiętnym pucharowych bojach z Interem Mediolan w połowie lat 80. XX wieku. <a href="https://sport.interia.pl/reprezentacja-polski/news-polska-finlandia-krzysztof-gawara-kolacja-w-saunie,nId,4777079">Z Łazienkowskiej trafił do Finlandii, choć miał wyjechać do Austrii</a>: "Gdy byłem w Legii, na mecz ligowy do Warszawy przyjechał Ruch Chorzów. Na spotkanie przybyli managerowie z austriackiego klubu First Vienna. Oglądali stoperów "Niebieskich", ale wypadłem tak dobrze, w wygranym meczu 2-0, że po spotkaniu podeszli do mnie z ofertą. W lidze zajęliśmy zaledwie piąte miejsce, wobec czego szefowie klubu, za karę wstrzymali wszelkie transfery i wyjazdy, Zgodę dostał tylko Jacek Kazimierski, który poszedł do Olympiakosu Pireus". 5. Filip Mladenović - gdy wygasł mu kontrakt z Lechią Gdańsk i zaczął grać dla Legii Warszawa, "Przegląd Sportowy" pisał, że "wyrasta na lidera mistrzów Polski i czołowego gracza Ekstraklasy", wręcz zastanawiając się, "czy jest już najlepszym piłkarzem ligi?". Tymczasem, dla tych którzy śledzili występy Serba w jego poprzednim klubie, Lechii Gdańsk, postawa "Mladena" w barwach Legii Warszawa nie była żadnym zaskoczeniem. <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/news-legia-warszawa-filip-mladenovic-spotka-starych-znajomych-z-l,nId,4895231">Na pożegnanie Gdańska klubowy kolega, Chorwat Mario Maloca, nazwał go najlepszym piłkarzem Ekstraklasy i wielu kibiców Lechii ze zrozumieniem pokiwało głowami</a>. Mladenović grał w Gdańsku ledwie 2,5 roku, to wystarczyło, by zostać wybranym do najlepszej "11" 75-lecia Lechii. 6. Jakub Wawrzyniak - zawodnik Legii Warszawa w latach 2007-13 i Lechii Gdańsk w latach 2015-18. Kuba w ten sposób opisywał swój transfer do Lechii na łamach portalu LechiaHistoria.pl: " Złapałem kontuzję łękotki w Amkarze Perm. W kontrakcie miałem zapis, że wskazuję miejsce, w którym się leczę. Wybrałem Warszawę, Jacek Jaroszewski, doktor reprezentacji mnie operował. Rehabilitację miałem u fizjoterapeuty Legii, Pawła Bambera. Po jednej z sesji, poszedłem do baru na Legii coś zjeść. Spotkałem Mariusza Piekarskiego, który mnie zapytał, jak w Permie i czy byłbym zainteresowany gdyby temat Lechii się pojawił. Gdy wróciłem do pełnej sprawności zaczęliśmy wszystko dopinać." 7. Bogusław Oblewski - "Bolo" występował we wszystkich trzech liczących się klubach na "L" - Legii, Lechu i Lechii. Oblewski, który dziś przebywa na stałe w Anglii, najlepszy czas w karierze spędził w Poznaniu, ale mecz życia rozegrał w Warszawie.: "(...) to było pożegnanie porucznika Wojska Polskiego, Kazimierza Deyny. 18 września 1979 roku stadion Legii pękał w szwach podczas towarzyskiego meczu z nowym klubem Deyny, Manchesterem City. W 61. minucie zastąpiłem Adama Topolskiego i miałem okazję w tym meczu kilka razy stanąć oko w oko z "Kaką", który w drugiej połowie ubrał koszulkę City". 8. Daniel Łukasik - jedna z kluczowych postaci najlepszego sezonu w historii Lechii Gdańsk, gdy Biało-Zieloni zdobyli Puchar Polski i trzecie miejsce w lidze w sezonie 2018/19. Do Lechii przyszedł z Legii Warszawa. Pytany o sentyment do klubu z Łazienkowskiej, w jednym z wywiadów odpowiedział: "Trafiłem tam, mając 15 lat. Dostałem szansę w seniorskiej piłce, zdobyłem pierwsze trofea i to szanuję. Lechii też nigdy nie zapomnę. Tu gram i chciałem zdobyć mistrzostwo Polski w ubiegłym sezonie i teraz też. Chcę być najlepszy w Polsce. Zdobyłem Puchar, Superpuchar. Jeszcze brakuje mistrzostwa". Nie udało się. Obecnie "Miły" gra w drugiej lidze tureckiej. 9. Ariel Borysiuk - to chyba powinien być kapitan gdańsko-warszawskiego zespołu. Prześledźmy jego karierę pod kątem gry w Legii i Lechii: 2007-12 - Legia, 2014-16 - Lechia, 2016 - Legia, 2017-19 - Lechia. Obecnie 30-latek, który mógł zrobić znacznie większą karierę, gra w Indiach. 10. Marcin Mięciel - pochodzący z Tczewa, wychowanek Lechii Gdańsk, po latach przyznał się, że od małego kibicował...Arce Gdynia. Nic dziwnego, tam grał jego ojciec Adam. Jeszcze jako nastolatek Mięciel trafił do stolicy via Pogoń Konstancin. Tak o tym transferze pisała po latach strona Lechia.gda.pl. "Nie ma co ukrywać, był to transfer sterowany przez trenera (chodzi o Jerzego Brzyskiego). Doskonale znał się z trenerem Mirosławem Jabłońskim, który prowadził reprezentację Polski juniorów, a potem został trenerem Legii. Sporo chłopaków z Lechii grało w tej kadrze. Transferu dokonano w niedzielę, przyjechał wtedy Krzysztof Dmoszyński z Pogoni Konstancin. Wiadomo jednak, że chodziło o Legię. Przyjechał z gotówką i zakupił dwóch zawodników. Towarzyszył temu skandaliczny regulamin, zabezpieczający udział finansowy trenerów przy transferze". 11. Jakub Arak - gdyby była pozycja "fajny chłopak" na boisku okupowałby ją Arak. Pasjonat piłki, którego nie da się nie lubić. Niestety, wychowanka Legii Warszawa prześladują kontuzje. Tak jak Łukasik, grał w Lechii w najlepszym sezonie w historii tego klubu, spełniał jednak znacznie mniejszą rolę od pomocnika. Obecnie wydaje się, że najgorsze problemy zdrowotne ma za sobą. Dla Rakowa Częstochowa zdobył bramkę na wagę awansu do finału Pucharu Polski. Wtedy trafił na okładkę "Przeglądu Sportowego" po raz drugi w życiu. <a href="https://sport.interia.pl/klub-rakow-czestochowa/news-rakow-czestochowa-jakub-arak-to-moja-druga-okladka,nId,5319285">A kiedy był pierwszy raz? </a>"Gdy Legia Warszawa otwierała nowy stadion meczem z Arsenalem jako 15-letni chłopak podawałem piłki za bramką i tam zostałem uchwycony przez fotoreportera "PS". Rezerwowy: Jacek Bąk - przeszedł podobną drogę jak "Bolo" Oblewski. Również przybył do Gdańska z Lecha Poznań wraz z zaciągiem trenera Wojciecha Łazarka. Jakiś geniusz zakwaterował Bąka w hotelu "Posejdon". Było to wtedy miejsce, w którym stacjonowały panie lekkich obyczajów, a w karty grała ekipa od "Nikosia". Potem via Zawisza Bydgoszcz Jacek Bąk wyzwolił się ze zgubnemu wpływu króla mórz i oceanów, Posejdona, wylądował w stolicy, gdzie w barwach Legii zagrał m.in. w słynnych meczach z Manchesterem United w Pucharze Zdobywców Pucharów. Trener: Paweł Janas - medalista mundialu w Hiszpanii, po karierze piłkarskiej został cenionym trenerem. Prowadził m.in. Legię Warszawa w Lidze Mistrzów w sezonie 1995/96. Gdy wiele lat później, w 2012 r. Lechia Gdańsk była zagrożona spadkiem z Ekstraklasy, gdańscy włodarze wybrali numer Janasa, by ten ratował. Były selekcjoner zaprosił przybyszy znad morza do swojej wilii we Wronkach, wysłuchał ich, po czym uspokoił zebranych: - Ja sobie w CV na "eskę" (czyli spadek) nie pozwolę - zaciągnął się czerwonym "Marlboro". I nie pozwolił. Maciej Słomiński