Ktoś mądry niedawno powiedział, że kiedyś mieliśmy problem z niedoborem informacji (dla przykładu "Przegląd Sportowy" z wynikami weekendowych meczów był w Trójmieście dostępny we wtorek), dziś mamy kłopot z ich nadmiarem. Klasycznym przykładem zbytniej kumulacji bodźców informacyjnych są wieści o potencjalnym przejściu piłkarza Lechii Gdańsk do klubu tureckiej Super Lig - Sivassporu. Ba, w mediach dostępna nie jest sucha informacja, a znacznie więcej. Na jednym z portali, który powołuje się na tureckie źródła, można przeczytać, że sprawa jest praktycznie przesądzona i że zainteresowane kluby już się dogadały. Kibicom tureckim dwa razy nie trzeba było powtarzać, oni mają gorące głowy, więc już praktycznie rozważają jak wpasuje się 22-letni pomocnik w ich drużynę. Przy okazji przywołują postać Kamila Grosickiego, który grał dla ich barw. Lechia Gdańsk. Tomasz Makowski odejdzie do Turcji? W równie gorącej wodzie kąpana jest również część fanów Lechii. Oni właściwie już "zaksięgowali" wpływ jaki zasili kasę gdańszczan po transferze Makowskiego. Zwłaszcza, że obecnie zawodnik wraz z drużyną Biało-Zielonych przygotowuje się do rundy wiosennej na tureckiej Riwierze. Z Lary i hotelu "Titanic" na stadion Sivassporu jest "zaledwie" 800 kilometrów. Tymczasem, w chwili pisania tych słów prawda jest zgoła odmienna. W gdańskim klubie dowiedzieliśmy się, że żadna oferta z Turcji nie wpłynęła, trudno wówczas o porozumienie jeśli brak oficjalnej oferty. Z otoczenia piłkarza z kolei płyną informacje, że rozmowy o ewentualnym przedłużeniu kontraktu z Lechią (obecny mija z końcem sezonu) płyną niespiesznie i do konkretów bardzo daleko. Takie są na teraz fakty. Czasu nie jest przesadnie dużo, jeśli Lechia Gdańsk chce zarobić coś ponad "goły" ekwiwalent za wyszkolenie zawodnika, który będzie jej przysługiwał latem, musi sprzedać pomocnika w zimowym oknie transferowym. To jest kolejny wariant tej sytuacji, zgodnie z obowiązującymi przepisami Makowski już dziś może podpisać z dowolnym klubem kontrakt, który będzie obowiązywał od 1 lipca. Lechia Gdańsk nie musi o tym fakcie wiedzieć. Oczywiście, niewykluczone że wydarzenia nabiorą tempa i Makowski już nie wróci z obozu w Larze do Gdańska, tylko zostanie w Turcji, by związać się z Sivassporem. Jeśli tak się stanie, powtórzy manewr, który stał się udziałem innego piłkarza Lechii niemal dokładnie dwa lata temu. Wówczas Daniel Łukasik ze zgrupowania w Belek nie wrócił z drużyną do Gdańska, a pozostał nad Bosforem, by związać się z Ankaragucu, gdzie gra do dziś. Podczas wspólnej gry w Lechii Gdańsk, obaj piłkarze z racji podobnego wyglądu i koloru włosów oraz numerów na koszulce (35 - Łukasik, 36 - Makowski) byli myleni ze sobą przez komentatorów. Po odejściu "Miłego" to właśnie Makowski przejął jego rolę w drużynie Lechii, jako defensywny pomocnik. Jeśli teraz faktycznie przejdzie do klubu tureckiego w przerwie zimowej, Makowski nie po raz pierwszy podąży śladem Daniela Łukasika. Być może coś zmieni się w temacie przejścia pomocnika Lechii do tureckiego klubu już dziś. O godzinie 17.30 (15.30 czasu polskiego) w pierwszym tegorocznym sparingu zmierzą się z rumuńskim klubem z Botoszan. Maciej Słomiński