Brutalny faul z pierwszej kolejki Ekstraklasy nie nauczył 33-letniego Peszki większego rozsądku i zdyscyplinowania. Przypomnijmy, że na inaugurację rozgrywek doświadczony pomocnik brutalnie zaatakował Arvydasa Novikovasa, za co otrzymał bezpośrednią czerwoną kartką. Z uwagi na wyjątkowo nieprzepisowe zagranie Komisja Ligi ukarała Peszkę trzymiesięczną dyskwalifikacją oraz grzywną w wysokości 30 tys. złotych. Peszko robił, co mógł, by obniżyć sankcję. Z tym zamiarem wystosował długie, bo aż 11-stronicowe odwołanie od dotkliwej kary, ale Komisja Ligi pozostała niewzruszona i podtrzymała decyzję. Przez swoje nieodpowiedzialne zachowanie piłkarz osłabił zespół absencją w aż jedenastu kolejkach ligowych. Gdy wreszcie zawieszenie dobiegało końca i piłkarz mógł myśleć o wskoczeniu do kadry meczowej na derby z Arką Gdynia (27 października), a swoją postawą odzyskiwać zaufanie trenera Stokowca, 44-krotny reprezentant Polski znów zawiódł szkoleniowca. Za sprawą dziennikarza "Przeglądu Sportowego" Piotra Wołosika już wiadomo, jakie słowa nie uszły Peszce na sucho. "Gdzie ty k... grałeś?! Poj...ło ci się?!" - w ten sposób niesforny piłkarz miał zwrócić się do Macieja Kalkowskiego, asystenta trenera Stokowca. Kalkowski, jak wynika z relacji, prędko puścił w niepamięć przewinę piłkarza, ale Stokowiec nie miał zamiaru zamieść sprawy pod dywan, budując w ten sposób autorytet swojej prawej ręki oraz własny, jako szkoleniowca. Sporo wskazuje na to, że burzliwa przygoda Peszki z trójmiejskim klubem w takich smutnych okolicznościach dobiega końca. Art