- Spodziewaliśmy się, że w Śląsku zabraknie Musondy, który ostatnio zagrał w reprezentacji Zambii, ale rywale pokazali swoją jakość i jeśli mają sytuacje, potrafią je wykorzystać. Doceniamy klasę wrocławian, bo to jest drużyna z ligowej czołówki - mówił. - Kluczem do zwycięstwa była nasza konsekwencja w graniu, budowaniu akcji i utrzymywaniu się przy piłce. To może być frustrujące, kiedy pierwsza połowa nie wygląda źle w naszym wykonaniu, ale brakuje konkretów. W przerwie to skorygowaliśmy, bo za dużo osób schodziło pod piłkę, poprawiliśmy także ustawienie bocznych obrońców. Śląsk cofnął się, czekał na kontry i trudno nam się grało. W drugiej połowie dołożyliśmy jednak konkrety, więcej osób wchodziło w pole karne, podeszliśmy też wyżej rywala, graliśmy nie w poprzek tylko do przodu oraz z większym ryzykiem. I to przyniosło efekty. - Po długiej przerwie drużyna nie ma jednak poprzedniej pewności i dobrze, że mieliśmy we wtorek przetarcie w postaci meczu w Pucharze Polski. Widać było, że w drugiej połowie piłkarze lepiej się czuli, że pokonywali barierę fizyczną oraz braku gry. Weszli też kolejni zawodnicy i również pokazali swoją jakość - przyznał. - To był także kolejny mecz, w którym nasza drużyna potrafi odpowiedzieć i zareagować po straconej bramce. Rywale obejmują prowadzenie, doprowadzają też do remisu 2:2, ale nas to nie paraliżuje i nie deprymuje - zakończył. md/co/