Po wygranym zdecydowanie meczu z Legią Warszawa w gdańskiej beczce miodu była mała łyżka dziegciu, a nawet dwie. Pierwszą była przerwa dla reprezentacji przez co lechiści nie mogli pójść za ciosem po efektownym triumfie z mistrzem. Biorąc jednak pod uwagę towarzyski mecz ze Stomilem Olsztyn (5-0) z poprzedniego piątku, drużyna nie wypadła z rytmu i nikt w Gdańsku nie ma zamiaru zwalniać tempa. Druga, być może bardziej gorzka łyżka dziegciu to ligowy terminarz. Ten, kolejne spotkanie wyznaczył Biało-Zielonym w Niecieczy, a to nie jest dobra wiadomość dla wicelidera Ekstraklasy. Nieciecza to dla Lechii Gdańsk ziemia przeklęta. O dziwo pierwszy na najwyższym szczeblu mecz z Termaliką w 2015 r. Lechia rozstrzygnęła na swoją korzyść. Bramkę na wagę skromnej wygranej, po faulu na Sławomirze Peszce, w doliczonym czasie gry zdobył z rzutu karnego Grzegorz Kuświk. Wszystko fajnie, tylko ten mecz odbywał się w Mielcu, w Niecieczy stadion nie był jeszcze gotów na przyjęcie Ekstraklasy. Lechia Gdańsk. Przełamać klątwę Niecieczy I potem się zaczęła zła passa gdańszczan ze "Słoniami". W rundzie rewanżowej gdański stadion stał się twierdzą. 5-1 przegrała na "Bursztynku" Jagiellonia, 5-0 Podbeskidzie, 3-1 mocny wtedy Piast Gliwice, 2-0 mistrzowska wkrótce Legia Warszawa. Tylko jednego meczu podopieczni Piotra Nowaka nie zdołali rozstrzygnąć na swą korzyść. To był mecz z Termaliką - padł remis 1-1, a bramkę dla gości zdobył wychowanek Lechii, Bartłomiej Smuczyński. W kolejnych rozgrywkach, po przerwie zimowej lechiści usadowili się na szczycie tabeli, gdy wybrali się w podróż do Małopolski. Piłkarze trenera Piotra Nowaka prowadzili 1-0, gdy nadszedł doliczony czas gry. A w nim ostoja obrony, tak wtedy jak i dziś, Chorwat Mario Maloca zagrał piłkę ręką polu karnym. Do piłki podszedł Vladislavs Gutkovskis i pokonał grającego wtedy drugi mecz w barwach Lechii, Dusana Kuciaka. Obowiązywał wtedy podział punktów i na ligowym finiszu Biało-Zielonym zabrakło punktu do pucharów i trzech do mistrzostwa Polski. Czy muszę dodawać, że w pierwszej rundzie zawodnicy Nowaka przegrali u siebie 1-2 z Niecieczą, a przez cały sezon jeszcze tylko raz oddali komplet punktów w Gdańsku. Następne rozgrywki - Biało-Zieloni zmienili trajektorię i zamiast w czubie bili się w ogonie tabeli. Mecz na jesień w Niecieczy, doliczony czas gry, remis 1-1, gdy we własnym polu karnym po stałym fragmencie gry znalazł się Marco Paixao. Raz jeszcze okazało się, że napastnik we własnym przedpolu oznacza nieszczęście. Portugalczyk zagrał piłkę ręką, sędzia nakazuje wykonanie rzutu karnego, do piłki podchodzi Rumun Gabriel Iancu i trafia do siatki. Na wiosnę drużyny grają w Gdańsku. Meczu w lutym wiosennym nijak nazwać nie można, było minus 15 stopni, stąd zanotowaliśmy najniższą frekwencję (2235 - mówił o tym pan Piotr , który nie opuścił żadnego meczu na nowym stadionie) w 10-letniej historii stadionu na Letnicy. Doliczony czas gry, zamieszanie pod bramką Lechii, do piłki dopada Fin Joona Toivio i pakuje ją do siatki. Jest remis 2-2. Po kolejnym meczu pracę traci walijski trener Adam Owen. By ratować ją przed spadkiem, Lechię przejmuje Piotr Stokowiec, ale i on w rundzie finałowej nie daje rady Niecieczy. Gdańszczanie przegrywają 0-1 u siebie po bramce Gutkovskisa i na finiszu sezonu są bliscy osunięcia się w ligową czeluść. Ostatecznie Lechia ratuje się przed spadkiem, z Ekstraklasy zdegradowane zostają Bruk-Bet Termalica i Sandecja Nowy Sącz. Lechia Gdańsk jeszcze nigdy nie wygrała w Niecieczy Ta druga, z powodów infrastrukturalnych rozgrywa swoje mecze w Niecieczy. W ostatnim meczu rundy jesiennej, Lechia prowadzi tam 2-1, by zyskać czas Adam Owen za Marco Paixao wpuszcza 16-letniego Mateusza Żukowskiego, który debiutuje w Ekstraklasie. Przychodzi doliczony czas gry, Sandecja rzuca piłkę daleko z autu, do futbolówki dopada Patrik Mraz i pakuje ją do siatki obok bezradnego rodaka, Dusana Kuciaka. 2-2. Nic dwa razy się nie zdarza pisała noblistka, a śpiewała Kora i Maanam. W Niecieczy Lechii zdarzyło się stracić punkty w doliczonym czasie gry już się trzy razy. Na ten temat nie ma póki co utworu muzycznego. Bruk-Bet Termalica Nieciecza jest w strefie spadkowej, ta drużyna wygrała w tym sezonie tylko raz - 3-1 u siebie z Górnikiem Zabrze. Z kolei Lechii Gdańsk wygrana w sobotę da fotel, przynajmniej chwilowy, lidera tabeli. Trzeba tylko przełamać klątwę Niecieczy. Maciej Słomiński