Trener Piotr Stokowiec jest od kilku tygodni szkoleniowcem Zagłębia Lubin, ale po starej gdańskiej znajomości na noworoczny wywiad namówił go "Dziennik Bałtycki". Rozmowa dotyczy czasu Stokowca w Lechii Gdańsk, gdzie trener pracował do sierpnia 2021 r. przez 3,5 roku, gdy prowadził Biało-Zielonych w najlepszym sezonie historii - 2018/19 zakończonym Pucharem Polski i brązowym medalem w lidze. W wywiadzie trener przyznaje, że od momentu zwolnienia nie oglądał meczów Lechii Gdańsk: - Widziałem skróty, bramki, ale całych meczów nie. Serce bolało. Piotr Stokowiec o krytyce: nie jestem zupą pomidorową W mediach pojawiło się kilka wywiadów z zawodnikami Lechii, którzy mocno krytykowali trenera Stokowca po zakończeniu współpracy. W rozmowie z "DB", szkoleniowiec nie zgodził się, by coś wypaliło się między nim i drużyną w Gdańsku. - Nie zgadzam się z taką oceną. Kilkanaście dni przed moim zwolnieniem wygraliśmy wysoko z Cracovią 3:0 i wtedy nikt o wypaleniu nie mówił. Przegrałem jeden mecz - na wyjeździe z Lechem, który jest piekielnie silny w tym sezonie. Jestem wymagającym trenerem, a mimo to relacje z zawodnikami były na normalnym, dobrym poziomie. Świadczy o tym choćby te kilkanaście smsów z podziękowaniami, które dostałem od piłkarzy Lechii, gdy opuszczałem Gdańsk. Ale powiem panu szczerze, że ja nie jestem zupą pomidorową, żeby wszyscy mnie lubili. Nie taka jest rola trenera. Trener to jest lider, szef odpowiedzialny za powodzenie projektu. Musi być więc osobą wymagającą. Moim zadaniem było rozwijanie zawodników, drużyny i klubu. I to robiłem. Najlepiej jak potrafię. Stworzyliśmy atmosferę pracy, a o wszystkim świadczą wyniki. One po mnie w Gdańsku zostaną i pewnie - z perspektywy czasu - ta ocena mojej pracy będzie bardziej łaskawa. Muszę powiedzieć, że ja nigdy nie miałem problemów z zawodnikami, to czasami niektórzy zawodnicy mieli problem ze mną. Ale tak się dzieje tylko w przypadku tych piłkarzy, którzy stawiają swoje ego ponad dobrem drużyny. Dla mnie zespół jest zawsze najważniejszy. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że pod koniec mojej pracy w Lechii czułem, że nie mam już takiego wsparcia i zaufania ze strony władz klubu, jakie dostawałem wcześniej. A w takiej sytuacji pracuje się bardzo trudno - podkreślił były trener Lechii Gdańsk. O Stokowcu mówi się od kilku w kontekście prowadzenia reprezentacji Polski. Był kandydatem, gdy drużynę narodową przekazano Jerzemu Brzęczkowi, jego nazwisko pojawiło się wśród kandydatów do zastąpienia Paolo Sousy: - (..) na teraz - żeby wszystko było jasne - nie było żadnego kontaktu, żadnej propozycji - mówił były trener Lechii, a obecnie Zagłębia. - Bardzo słabo to wyszło. To duże rozczarowanie. Różnie można mówić o stylach, graniu płynnym, hybrydowym, ofensywnym, defensywnym, pięknej grze, a ważne jest zrobienie wyniku. Wyników, niestety, zabrakło. A i postawa pana Sousy pozostawia wiele do życzenia. Trener Piotr Stokowiec ujawnił czym zajmował się w czwartym kwartale ubiełgeo roku, gdy pozostawał poza trenerską karuzelą. Był m.in. ekspertem telewizji Viaplay. - Telewizja to fajna przygoda, ale to był jedynie krótki epizod między jedną a drugą pracą w klubie. Byłem, jestem i będę trenerem, bo w tej pracy czuję się najlepiej i na tym najlepiej się znam. Mam to szczęście w życiu, że robię to, co kocham i w tym się realizuję. Rola eksperta telewizyjnego to było dla mnie kolejne, interesujące doświadczenie, bo ja lubię piłkę, jestem jej ciekawy. Miałem możliwość zobaczyć pracę dziennikarzy z innej strony, zza kulis. Wiedza o tym jak funkcjonują media przyda mi się teraz w mojej pracy trenerskiej. Myślę, że teraz lepiej rozumiem, was, dziennikarzy. W ogóle dobrze spożytkowałem te cztery miesiące przerwy w pracy trenerskiej, bo w ostatnich dziesięciu latach cały czas miałem ciągłość pracy, mało było przerw i okazji do wypoczynku, a taki "reset" mentalny jest potrzebny każdemu szkoleniowcowi. Oczywiście w tym czasie nie leżałem na kanapie, bo to był idealny moment na rozwijanie i wzbogacanie własnego warsztatu, poszerzanie wiedzy, spotkania z innymi trenerami, analizę tego co nowego pojawiło się w futbolu itd. Byłem też kilka tygodni na kursie językowym na Malcie, żeby szlifować swój angielski, ale też chętnie dzieliłem się wiedzą i własnym doświadczeniem szkoleniowym. Miałem cztery kursokonferencje dla polskich trenerów, a na każdej było około tysiąca uczestników. Były też zajęcia na AWF w Warszawie z psychologami sportu i kilka programów telewizyjnych. Ale oczywiście mogłem też odpocząć w rodzinnym gronie, nabrać energii na nowe rozdanie. Aktualnie Piotr Stokowiec przygotowuje się do rundy wiosennej z Zagłębiem Lubin, gdzie zgromadził cały sztab trenerski, z którym współpracował w Gdańsku. "Miedziowi" znajdują się w ogonie tabeli, na wiosnę drużynę czeka walka o utrzymanie w Ekstraklasie. - Przywykłem już do tego, że wchodzę w taki... rozgardiasz. Moim zadaniem jest uporządkowanie drużyny. I tu też zacznę od szatni. Nie zmienia się jedno: potrafię wyciągnąć drużynę z kryzysu. Pokazałem to w Lubinie za pierwszym razem, pokazałem też w Lechii. Myślę, że uda się także teraz. Lubię stawiać na młodzież, a w Zagłębiu jest świetna praca z młodzieżą. Kilku zawodników potrafiłem wyszukać z korzyścią dla nich i dla klubu, mam nadzieję, że tak będzie i tym razem - podsumował trener Piotr Stokowiec. Maciej Słomiński