Lechia Gdańsk zanotowała fatalny start do rozgrywek w 2021 r. Dwa słabe mecze ligowe u siebie (Jagiellonia Białystok 0-2 i Warta Poznań 1-1) wywołały niepokój i przesądziły, że Biało-Zieloni w tym sezonie nie dołączą już do ekstraklasowej czołówki. Prawdziwym wstrząsem była zdecydowana porażka 1-3 z Puszczą Niepołomice w 1/8 finału Pucharu Polski. Zwłaszcza że I-ligowcy znajdują się dopiero w połowie okresu przygotowawczego <a href="https://sport.interia.pl/aktualnosci-sportowe/news-puchar-polski-puszcza-lechia-3-1-tomasz-tulacz-bylismy-zasko,nId,5041171">o czym mówił nam po meczu trener Tomasz Tułacz</a>. Innym naszym rozmówcą w Sosnowcu był <a href="https://sport.interia.pl/aktualnosci-sportowe/news-lechia-gdansk-duszan-kuciak-jestesmy-w-stanie-sie-pozbierac,nId,5041126">bramkarz Lechii, Dusan Kuciak</a>, który z wiarą w głosie mówił, że "trzeba jak najszybciej się pozbierać i odbić z tego, za przeproszeniem, gówna". Najbliższa okazja już w najbliższą sobotę, 13 lutego o godz. 20. W meczu Ekstraklasy rywalem Lechii będzie w Bełchatowie Raków Częstochowa. Trudno o bardziej niewygodnego rywala. Od kiedy Raków awansował do Ekstraklasy w 2019 r. trzykrotnie grał z Lechią i trzykrotnie zdecydowanie wygrał. Najpierw 2-1 u siebie (honorową bramkę dla gdańszczan zdobył Artur Sobiech w doliczonym czasie gry), a potem 3-0 i 3-1 w Gdańsku. Drużyna spod Jasnej Góry wyraźnie nie leży lechistom. Z drugiej strony, Cracovia również wygrała sześć razy z Lechią z rzędu, by sromotnie ulec 0-3 u siebie, w meczu zamykającym ligowe rozgrywki w 2020 r. Raków jest zdecydowanym faworytem, ale nie takie Ekstraklasa niespodzianki widziała. Nie na darmo nasza liga jest nazywana najbardziej nieprzewidywalną ligą kontynentu. Po powrocie z pucharowej eskapady do Sosnowca, podczas jednego z treningów drużynę Lechii odwiedziła delegacja składająca się z kilkudziesięciu najwierniejszych kibiców. Takie wsparcie jest niezwykle ważne. Padły słowa otuchy, mówiono o jedności, piłkarze usłyszeli, że mają się bardziej starać, a nie bywać na mieście, zwłaszcza że lokale są pozamykane. Zawodnicy dowiedzieli się, że trener i jego sztab mają większy od nich kredyt zaufania. Przynajmniej u tej części kibiców najbardziej zatroskanych losami drużyny. Taka motywacja bywa pomocna, poprzednio miała miejsce przed derbowym meczem z Arką w 2017 r. Wtedy kryzys był jeszcze głębszy niż dziś, Lechia dopiero co przegrała u siebie z Koroną Kielce, ale po kibicowskich słowach otuchy wygrała 1-0 w Gdyni po golu w doliczonym czasie gry. To była kadencja Adama Owena. Od tych wydarzeń minęło ponad trzy lata, kto inny jest już trenerem, ale atmosfera łudząco podobna.