Mecz Lechii Gdańsk z Cracovią, który odbył się przed tygodniem przebiegł wedle scenariusza znanego ze stadionu przy ulicy Józefa Kałuży poprzednich sezonów. Lechiści może i mieli przebłyski obiecującej gry, ale w drugiej połowie zostali zepchnięci do defensywy i zwyczajnie zabiegani. Porażka 0-2 była jedenastą w 14 spotkaniach rozegranych przy ul. Kałuży od powrotu Biało-Zielonych do Ekstraklasy w 2008 r. Nihil novi. Na pomeczowej konferencji prasowej trener Lechii, Tomasz Kaczmarek nie tryskał humorem, co zrozumiałe. O ile można czytać z jego mowy ciała, to bardziej od samej przegranej w meczu ligowym (nie pierwsza i nie ostatnia, szczególnie na trudnym terenie Cracovii, która złapała porywisty wiatr w żagle) frasowała go sytuacja zdrowotna drużyny. Jeszcze w pierwszej połowie z boiska zszedł Marco Terrazzino, który do tej pory bardzo poprawnie dowodził poczynaniami ofensywnymi Biało-Zielonych. Można gdybać, co by było, gdyby Niemca zastąpił Jakub Kałuziński, a nie Łukasz Zwoliński, ale na razie skupiamy się na kwestiach zdrowotnych. Po meczu Kaczmarek mówił o urazie mięśniowym, a wychodzący z szatni Terrazzino miał minę, która mówiła: "znowu to samo". Lechia Gdańsk - Lecha Poznań, hit Ekstraklasy Conrado Buchanelli Holz z kolei wyszedł na drugą połowę meczu z Cracovią, ale nie zagrał. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem drugiej części zastąpił go Rafał Pietrzak. Brazylijczyk trzymał się w okolicy żeber. Dodatkowo z boiska schodził kulejąc bramkarz Dusan Kuciak, jednak on jeszcze przed wejściem do autokaru zapewniał, że wszystko jest w porządku. Jest to tak ambitny zawodnik, że zagrałby zapewne na jednej nodze, gdyby była taka potrzeba. - Nadal nie mam informacji czy wszyscy zawodnicy będą do dyspozycji. Są jeszcze 2/3 znaki zapytania, ciągle czekamy na informacje. Do meczu mamy jeszcze trzy dni, więc mam nadzieję, że jak najszybciej wszystko będzie wiadome - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej przed kolejnym spotkaniem ligowym trener Lechii Gdańsk, Tomasz Kaczmarek. Skądinąd wiadomo, że Kuciak i Conrado trenowali w tygodniu z drużyną, natomiast Terrazzino czekał na wynik rezonansu, jednak rokowania są korzystne. Jeśli będzie musiał pauzować, nie będzie to przerwa długa. Urazy czy kontuzje nigdy nie są dobrymi wiadomościami, zwłaszcza gdy kolejnym rywalem jest lider tabeli, Lech Poznań. To zadanie trudne niczym przy Kałuży albo nawet trudniejsze. Ostatnia wygrana Lechii z "Kolejorzem" to 2-1, 14 września 2019 r. po bramkach Sławomira Peszki i Michała Nalepy. Potem nie licząc pamiętnego półfinału Pucharu Polski w lipcu 2020 r. we wszystkich meczach triumfowali poznaniacy - kolejno: 2-0 i 3-2 w Wielkopolsce, 1-0 na Pomorzu oraz 3-0 i 2-0 w Poznaniu. W Lechu Poznań też zmagali się z problemami zdrowotnymi. Przerwę COVID-ową miał lider drużyny, Joao Amaral, a urazy w poprzednim spotkaniu (5-0 z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza) zaliczyli Mikael Ishak i Adriel Ba Loua. Faktem jest jednak bardzo długa ławka rezerwowych "Kolejorza". W niebiesko-białych barwach jako zmiennicy wchodzą Pedro Tiba i wspomniany Ba Loua, w Lechii Łukasz Zwoliński i Rafał Pietrzak. Ci pierwsi to zawodnicy na poziomie europejskim, drudzy na poziomie ligowym, taka jest różnica między niedzielnymi rywalami. Ekstraklasa. Lechia Gdańsk - Lech Poznań [transmisja] W 22. kolejce PKO Ekstraklasy szlagierem będzie mecz Lechia Gdańsk - Lech Poznań. Transmisja w Canal+4k, Canal+Premium, Canal+Sport 3 i TVP Sport. Początek meczu Lechia - Lech o godz. 17.30. Organizatorzy na niedzielnym meczu spodziewają się około 11 tysięcy widzów. Z jednej strony to nie będzie wyglądało dobrze na ponad 40-tysięcznym stadionie, z drugiej w ligowej rundzie wiosennej (tylko z nazwy) na razie tylko trzy razy frekwencja osiągnęła pięciocyfrowy poziom. Na poprzednim meczu w Gdańsku (ze Śląskiem Wrocław), było ledwie sześć i pół tysiąca widzów, także 11 tysięcy na spotkaniu z Lechem Poznań to byłby to progres prawie dwukrotny. Maciej Słomiński