Po sobotniej porażce Lechia ponownie straciła prowadzenie w ekstraklasie na rzecz obrońców tytułu, od których mają teraz trzy punkty mniej. - Nie po to graliśmy 33 kolejki, aby po przegranej z Legią się położyć. W grupie mistrzowskiej trudno wygrać wszystkie mecze i jestem przekonany, że warszawianie stracą jeszcze punkty, dlatego musimy być skoncentrowani i odnosić zwycięstwa w swoich spotkaniach. W następnej potyczce Legia podejmie Piasta Gliwice i za tydzień możemy wrócić na fotel lidera. Naprawdę nie wszystko jest stracone - podkreślił Lipski. W sobotnim spotkaniu nie brakowało kontrowersji. Gospodarze domagali się dwóch rzutów karnych - w drugiej minucie po zagraniu ręką Artura Jędrzejczyka oraz w 77. minucie, kiedy piłkę ręką dotknął William Remy. - Dla mnie sytuacja z początku meczu była klarowna - podyktowałbym "11", ale dałbym Jędrzejczykowi raczej żółtą, a nie czerwoną kartkę, bo w tym zagraniu nie było celowości. Gdybyśmy mieli karnego, to spotkanie mogłoby się inaczej potoczyć. Niby jest przepis, że nie ma przewinienia jeśli piłka odbije się od jakiejś części ciała, a następnie trafi w rękę, ale jest on trochę nieżyciowy i niezgodny z duchem gry. A także różnie interpretowany, co widzieliśmy w meczu Legii z Cracovią. W ostatniej minucie piłkarz gości dostał piłką w klatkę piersiową, później w rękę, z tego warszawianie dostali rzut wolny, a potem z tej sytuacji był karny. I z niego padła zwycięska bramka - przypomniał. Niespełna 25-letni środkowy pomocnik nie chce jednak winy za porażkę swojej drużyny zwalać tylko na sędziego Daniela Stefańskiego. - Przegraliśmy z Legią. W drugiej połowie rywale strzelili nam przecież trzy gole i trzeba docenić ich klasę - zauważył. W czwartek gdańszczan czeka kolejne bardzo ważne spotkanie. Tym razem w finale Pucharu Polski zmierzą się w Warszawie na PGE Narodowym z Jagiellonią Białystok. - Jesteśmy bardzo zmotywowani, bo droga do finału była długa, a teraz to trofeum jest na wyciągnięcie ręki. Sama gra na Stadionie Narodowym jest wielką przygodą i wyróżnieniem, a ja nie miałem okazji na nim występować. Przedsmak tego meczu czuć było w konfrontacji z Legią, w której mieliśmy świetne wsparcie z trybun. Spodziewam się, że w Warszawie będzie podobnie - stwierdził. W tym sezonie Lechia dwa razy pokonała "Jagę" w lidze - 1-0 na wyjeździe oraz 3-2 na własnym stadionie. - Wierzymy, że trzecie spotkanie także zakończy się po naszej myśli. Do tej pory wszystkie pucharowe mecze przyszło nam rozegrać na wyjeździe i nawet w finale zostaliśmy wylosowani jako goście, co, mam nadzieję, będzie dla nas dobrą wróżbą. Do stolicy jedziemy po zwycięstwo i bez strachu, ale z szacunkiem do rywali, bo są przecież w czołówce ekstraklasy i też dotarli do finał" - podsumował Lipski. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-S-ekstraklasa-2018-2019-final-grupa-mistrzowska,cid,3,rid,3615,gid,1033,sort," target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę grupy mistrzowskiej</a> Autor: Marcin Domański