Grająca bez porażki w ostatnich trzech meczach (dwie wygrane z rzędu) Korona powoli odbija się od dna ligowej tabeli, a Lechia coraz bardziej zawodzi swoich fanów. Mimo nie najlepszej postawy w lidze, to gdańszczanie byli faworytami sobotniej potyczki. Tymczasem od początku meczu groźnie było przede wszystkim przed bramką gospodarzy. W 18. minucie po dośrodkowaniu Pawła Golańskiego Przemysław Trytko nie sięgnął piłki i do Lechii uśmiechnęło się szczęście. Siedem minut później podopieczni Tomasza Untona już nie mieli się z czego cieszyć. Po podaniu Trytki Francuz Olivier Kapo płaskim mocnym strzałem z kilkunastu metrów pokonał Mateusza Bąka. Strata bramki nie podziałała mobilizująco na gdańszczan, którzy jeszcze przed przerwą otrzymali kolejny cios. Po dośrodkowaniu z lewej strony Kamila Sylwestrzaka, zamykający akcję Vlastimir Jovanović głową zdołał skierować piłkę do siatki obok ofiarnie interweniującego bramkarza i obrońcy Lechii. Trener gospodarzy szukał ratunku i od początku drugiej połowy desygnował do gry ofensywnych: Piotra Grzelczaka i Kevina Friesenbichlera. Tymczasem to goście byli bliscy zdobycia trzeciej bramki, lecz Bąk z trudem obronił mocny strzał Pawła Sobolewskiego. W 57. minucie wreszcie Lechia zagroziła poważnie bramce Vytautasa Cerniauskasa, lecz bramkarz Korony obronił strzał głową Antonio Czolaka. Cerniauskas poradził sobie także z groźnym strzałem Piotra Wiśniewskiego. Gol w 93. minucie Antonio Czolaka na nic się już gospodarzom nie przydał. Kryzys w Lechii widać gołym okiem. Po meczu powiedzieli: Ryszard Tarasiewicz (trener Korony Kielce): "Zacznę nietypowo. Dobrze by było, gdyby opiekun Lechii Gdańsk nie oceniał przed meczem poziomu naszej gry, tylko skoncentrował się na tym, co do niego należy. Nie tacy trenerzy, z większym doświadczeniem, nie pozwalali sobie na takie uwagi. Jeśli chciał dodać swoim zawodnikom odwagi, to dobrze, jeśli sobie, to nie najlepiej. W takim klubie, z tak pięknym stadionem i z takimi aspiracjami nie wypada się w ten sposób wypowiadać. - Jeśli chodzi o mecz, odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo i zdobyliśmy dwie piękne bramki. Gratulacje dla mojego zespołu". Tomasz Unton (trener Lechii Gdańsk): "Nie jest fajnie komentować to, co dzieje się na naszym stadionie. Poprzednio przegraliśmy 1:4 ze Śląskiem, a teraz ulegliśmy 1:2 Koronie. Uczulałem swój zespół, że jakiś detal może mieć wpływ na wynik, ale jak widać bezskutecznie. Poza tym do przerwy oddaliśmy tylko jeden strzał na bramkę gości. - Muszę też przyznać się do błędu, bo nie trafiłem z ustawieniem. Dlatego niektórzy zawodnicy przez pierwsze 20 minut wyglądali jak dzieci we mgle i dopiero wtedy dokonaliśmy korekt w składzie na boisku. - Korona nie była łatwym rywalem. Kielczanie grali twardo oraz zdecydowanie i nas porozbijali. Nie jest to może drużyna najlepiej wyszkolona technicznie, ale tworzy monolit, jest skonsolidowana i waleczna. Te atuty wystarczyły dzisiaj na Lechię". Lechia Gdańsk - Korona Kielce 1-2 (0-2) Bramki: 0-1 Olivier Kapo (25.), 0-2 Vlastimir Jovanović (42.-głową), 1-2 Antonio Czolak (90+3.) Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Kevin Friesenbichler. Korona Kielce: Przemysław Trytko, Paweł Golański. Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 8991. Lechia Gdańsk: Mateusz Bąk - Mateusz Możdżeń, Rafał Janicki, Adam Dźwigała, Nikola Leković - Stojan Vranjes (46. Kevin Friesenbichler), Marcin Pietrowski, Ariel Borysiuk, Daniel Łukasik (69. Piotr Wiśniewski), Bruno dos Santos Nazario (46. Piotr Grzelczak) - Antonio Czolak. Korona Kielce: Vytautas Cerniauskas - Paweł Golański (71. Leandro), Radek Dejmek, Piotr Malarczyk, Kamil Sylwestrzak - Paweł Sobolewski (90. Michał Janota), Vlastimir Jovanović, Kyryło Petrow, Olivier Kapo, Nabil Aankour (87. Jacek Kiełb) - Przemysław Trytko. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz