Po ostatnim gwizdku sędziego piłkarze Lechii podeszli pod sektor zajmowany przez najbardziej zagorzałych kibiców Lechii. Musieli się spodziewać, że to co wysłuchają będzie dla nich przykre, ale chyba nie przypuszczali, że aż tak. "Jak na derbach tak zagracie, to po meczu wp... macie" - krzyczeli fani Lechii, a piłkarze stali na boisku ze spuszczonymi głowami. Już w najbliższy piątek gdańszczanie zagrają w Gdyni z Arką. A ten derbowy pojedynek ma dla kibiców duże znaczenie. "Zawodnicy są świadomi tego, co się stało i jaką odpowiedzialność ponoszą. Czekający nas mecz będzie idealną okazją, żeby się zrehabilitować. Czy dojdzie w nim do zmian w składzie? Najsłabsze ogniwa będą musiały zostać zmienione" - mówił szkoleniowiec Lechii.Lechia już po pierwszej połowie przegrywała 0-4. Defensywa gospodarzy nie stanowiła żadnej przeszkody dla Korony, która urządziła sobie festiwal strzelecki. Kielczanie mogli wygrać jeszcze wyżej, ale Jakub Żubrowski nie wykorzystał rzutu karnego w 72. minucie. W poniedziałek Lechia zanotowała drugą najwyższą w historii porażkę u siebie po 1-7 z Widzewem Łódź. Słabe wyniki w tym sezonie sprawiają, że na trybunach zasiada coraz mniej widzów. Na spotkaniu z Koroną stawiło się nieco ponad 7 tysięcy i jest to najniższa frekwencja na Stadionie Energa na meczu ligowym w historii obiektu. RK Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy