Maciej Słomiński, Interia: Urodziłeś się w Wejherowie, wychowałeś nieopodal w Luzinie. To tereny zdominowane przez sympatyków Arki Gdynia. Jakim cudem jako młody chłopak wylądowałeś w Lechii Gdańsk? Karol Piątek, były piłkarz Lechii Gdańsk i Arki Gdynia: - Treningi zacząłem w Błyskawicy Luzino, tam grałem i w wieku 15 lat miałem odejść do Wisły Tczew, gdzie miałem załatwioną szkołę itd. Wszystko było dogadane, zagrałem w Luzinie pożegnalny mecz, jedną połowę w barwach mojego macierzystego klubu, drugą w Wiśle. Tego samego dnia dostałem telefon od trenera Michała Globisza i to za jego sprawą oraz trenera Jacka Grembockiego znalazłem się w Lechii Gdańsk, czego do dziś nie żałuję. Jeszcze nie miałeś wąsów i dowodu osobistego, gdy zadebiutowałeś w starej II lidze. Lechia tradycyjnie średnio stała finansowo. Obecny trener Podbeskidzia, Krzysztof Brede, wtedy też wchodzący do składu opowiadał, że na treningu każdy miał dres i piłkę z innej parafii. Stal hartowała się w spartańskich warunkach. - Byłem do takich przyzwyczajony, w takich się wychowałem i nie było to dla mnie novum. Był czas, że codziennie o 6 rano wsiadałem w SKM z Luzina do Gdańska, droga zajmuje jakąś godzina z okładem w jedną stronę. Gdy się już przeniosłem do Gdańska kilka miesięcy wraz z dwoma kolegami mieszkałem u trenera Józefa Gładysza. Jak już dojechałem na stadion Lechii nie było dla mnie problemem wyjście na naszą słynną "Saharę", nikt nie narzekał że tumany piasku ograniczają widoczność. Dziś byłoby to nie do pomyślenia. Stal się tak zahartowała, że z "Sahary" pod kierunkiem trenera Globisza, który znalazł cię pod Wejherowem, pojechałeś do Finlandii gdzie zdobyliście mistrzostwo Europy do lat 19. - Mam nadzieję, że zasłużyłem na ten wyjazd, a nie pojechałem jako wynalazek trenera Globisza! To są momenty, które wspominam bardzo często i będę to robił do końca moich dni. Tego medalu nikt mi nie zabierze. Ograliśmy wszystkich. Dziś oglądam mecz ligi angielskiej, na ławce Arsenalu trener Mikel Arterta, nasz ówczesny rywal z boiska. Złoto połączyło członków tamtej drużyny na zawsze, mamy taki rytuał że w rocznicę finałowego meczu 29 lipca Michał Globisz obdzwania wszystkich zawodników. Dzwonimy też do siebie na każde święta. Wróciłeś z Finlandii, a tu jedna Lechia chce grać w III lidze, druga w A klasie. Koniec końców przeszedłeś do II-ligowej wtedy Arki Gdynia. - Długo na ten temat rozmawiałem właśnie z trenerem Globiszem. Uznaliśmy, że najlepiej gdybym kontynuował moje granie na tym właśnie poziomie i blisko domu. Byłem w lepiej wtedy organizacyjnie poukładanej Arce pół roku, w meczu z Górnikiem Polkowice udało mi się strzelić jedną z najładniejszych bramek podczas mojej przygody z piłką. Celowo nie mówię, że najważniejszą, bo do niej mam nadzieję przejdziemy.