Byli tacy, którzy przewidywali, że wraz z odejściem trenera Piotra Stokowca i jego sztabu, Jarosław Kubicki może mieć problemy z miejscem w składzie Lechii Gdańsk. Popularny "Kebsi" jest wychowankiem Zagłębia Lubin, tam prowadził go Stokowiec i to za jego rekomendacją przyszedł w 2018 r. do Gdańska. Mimo zmiany systemu gry przez Tomasza Kaczmarka, na taki z jednym piłkarzem na pozycji "6", Kubicki utrzymał miejsce w wyjściowym zestawieniu. Co więcej gra bardzo dobrze, w pięciu meczach za kadencji trenera Kaczmarka zdobył już dwie bramki. To połowa dorobku z najlepszego pod względem skuteczności sezonu w wykonaniu Kubickiego w Lechii. To były jego pierwsze rozgrywki w Biało-Zielonych barwach, w sezonie 2018/19 zawodnik zdobył cztery bramki. Kolejne rozgrywki wyglądały mizernie pod tym względem: 2019/20 - zero goli, 2020/21 - jedna bramka. Oczywiście, strzelanie goli to nie najważniejsze zadania Kubickiego. Odpowiada on raczej za zabezpieczenie dostępu do własnej bramki. To zawodnik od tzw. "czarnej roboty", często nie widać go na boisku. Bardziej widać, gdy go nie ma, wtedy drużyna cierpi i gra gorzej. Tak było w jedynym w ostatnich latach dwumeczu Lechii w europejskich pucharach. Po dobrym spotkaniu u siebie i zwycięstwie 2-1 z duńskim Brondby, w rewanżu Kubickiego zabrakło w składzie i lechiści ulegli 1-4 po dogrywce. Pomocnik mówił nam: - Byłem wtedy bardzo chory. Gdybym miał grypę i 38 stopni gorączki, próbowałbym wyjść na boisko choćby z ławki, ale nie było opcji. Ciężko było mi wstać z łóżka. Bardzo żałuję, ale nie ode mnie to zależało. Ogółem od przyjścia do Lechii latem 2018 r. Kubicki wystąpił Biało-Zielonych barwach 117 razy w oficjalnych meczach, na co składa się: 15 meczów w Pucharze Polski, po jednym w Superpucharze i eliminacjach Ligi Europy oraz 100 w Ekstraklasie. Sebastian Staszewski, Radosław Majewski i Sławomir Peszko o polskiej Ekstraklasie - Oglądaj teraz! Lechia Gdańsk. Jarosław Kubicki zagrał po raz setny w lidze W niedzielę setny ligowy występ w barwach Lechii Kubicki uczcił golem z dystansu strzelonym mistrzowi Polski, Legii Warszawa. To było uderzenie z odległości około 25 metrów od bramki Cezarego Miszty. Piłka kozłowała, odbiła się jeszcze od obrońcy gości Maika Nawrockiego i wylądowała w siatce, dając prowadzenie Lechii 2-0. - Nie jest tak, że po tej bramce, nagle zacznę uderzać częściej. Jeśli będę w tym miejscu na boisku, wówczas będę się decydował na strzały. Tego wymagam sam od siebie, by uderzać na bramkę - podkreślił Kubicki na gorąco po meczu z Legią. PKO BP Ekstraklasa. Lechia Gdańsk łatwo wygrała z Legią Warszawa 3-1 Lechia zaimponowała w meczu z mistrzem Polski, łatwo wygrywając 3-1 z drużyną, która kilka dni wcześniej w Lidze Europy rozprawiła się z angielskim Leicester. - Oczywiście oglądałem mecz Legii z Leicester, potem analizowaliśmy wspólnie z drużyną wspólnie jego fragmenty. Legia wyszła na mecz z nami innym składem, zrobili kilka rotacji, zawodnicy pewnie byli zmęczeni. My patrzymy na siebie. W tygodniu trenowaliśmy granie od bramki i utrzymywanie się przy piłce, taki był plan, który udało się wykonać. Cieszę się, że wygraliśmy to spotkanie, szkoda straconej bramki z rzutu karnego. Michał Nalepa niepotrzebnie faulował, mógł dać się wykazać napastnikowi, który mógł przestrzelić z tej pozycji. Nieźle ten mecz wyglądał w naszym wykonaniu, w obronie konsekwentnie, z przodu dobrze utrzymywaliśmy się przy piłce to był klucz - powiedział Jarosław Kubicki. Lechia dobrze grała w pierwszej połowie i prowadziła 1-0 z Legią. Tak samo było jednak 2,5 roku temu, w kwietniu 2019 r., gdy po raz ostatni (aż do teraz) gdański stadion z okazji meczu ligowego odwiedziło ponad 20 tysięcy widzów. Wówczas, również rywalem była Legia Warszawa, która zdołała wtedy odwrócić losy spotkania i wygrać 3-1. Teraz było inaczej. - Dobrze zaczęliśmy pierwszą połowę. Chcieliśmy się utrzymywać przy piłce i zdominować Legię, już w pierwszych 10 minutach mogliśmy zdobyć kilka bramek. Wiedzieliśmy, że Legia będzie chciała w drugiej połowie podejść wyżej i nas zastraszyć, jednak pokazaliśmy już w pierwszej akcji, że się nie boimy i dalej będziemy grali to samo - zaznaczył po meczu Kubicki. Tak jak wspominaliśmy na początku, po zmianie trenera zmienił się system gry Lechii. Największą metamorfozę przeszedł partner Kubickiego z linii pomocy, Maciej Gajos. Z zawodnika, który skupiał się na przeszkadzaniu stał się kreatorem drugiej linii, którego przez lata w Lechii brakowało. Piłka nożna to gra zespołowa, jeden zawodnik zależy od drugiego, dlatego jest jasne, że forma i boiskowa postawa Gajosa zależy od Kubickiego i vice versa. - W tej konfiguracji w której teraz gramy jestem ustawiony niżej niż poprzednio. Razem z Maćkiem dobrze się odnajdujemy i dogadujemy w linii pomocy, oby tak dalej. Flavio gra na "10", znajduje się w składzie razem z Łukaszem Zwolińskim - ostatnie mecze pokazały, że możemy tak grać i nasza gra wtedy dobrze wygląda. Na koniec padło pytanie o przerwę reprezentacyjną. Wszystkie drużyny ligowe mają dwa tygodnie przerwy od meczów. Po niej Lechia Gdańsk zagra na wyjeździe z Bruk-Betem Termaliką w Niecieczy (16 października, godz. 15). - Wolałbym grać kolejne mecze, bez przerwy, jesteśmy w dobrym rytmie - powiedział na zakończenie pomocnik Lechii Gdańsk, Jarosław Kubicki. Maciej Słomiński