Z 12 golami Omran Haydary z Olimpii Grudziądz był najlepszym strzelcem rundy jesiennej I ligi. Nic zatem dziwnego, że podczas przerwy zimowej chciała go w swoich szeregach połowa drużyn PKO Ekstraklasy. Ostatecznie Afgańczyk oraz jego klub wybrali ofertę Lechii Gdańsk. Umowa transferowa była opcjonalna, to znaczy w pierwszym terminie trzeba zapłacić mniej, w drugim więcej. Drugi termin minął 15 kwietnia, pieniędzy od Lechii na koncie grudziądzkiego klubu wciąż nie było. Mimo to prezes Olimpii nie panikował: - Byłem w ciągłym kontakcie z prezesem Mandziarą. Wiemy jaki jest czas, szef Lechii zapewnił mnie, że do końca miesiąca dostaniemy środki. Dotrzymał słowa, 29 kwietnia otrzymaliśmy pieniądze w kwocie podstawowej. Na bonus będziemy musieli poczekać do końca lipca. Jednak, w tak trudnym czasie nie tylko dla piłki nożnej, należy docenić realizację przelewu przez Prezesa Mandziarę - przyznaje Tomasz Asensky. Lechia tego dnia blokowo spłaciła najbardziej palące długi - pisaliśmy o wyczyszczeniu zobowiązań licencyjnych. Teraz Haydary’emu pozostaje grać w gdańskim klubie jak najlepiej. Do tej pory wystąpił w biało-zielonej koszulce w trzech meczach. Jak sam mówił w rozmowie z Interią, chciałby zastąpić Lukasza Haraslina, który odszedł do włoskiego Sassuolo. - Wierzę, że mi się uda. Klub dał mi sporo czasu, by tego dokonać. Nikt nie naciska na mnie: Zrób to teraz, zaraz. Szkoda tylko, że liga została przerwana i nie możemy grać, bo jako drużyna byliśmy w niezłej formie - mówił sześciokrotny reprezentant Afganistanu, chociaż wychowany w Holandii Haydary.