Gdy w lipcu 2011 r. Józef Wojciechowski sprowadzał go z Ruchu do Polonii Warszawa za milion euro, był najdroższym zawodnikiem pozyskanym przez polski klub, od czasów Macieja Żurawskiego, którego Bogusław Cupiał pozyskał dla Wisły 11 lat wcześniej. Wszyscy się pukali w głowę, twierdząc, że Polonia przepłaca. Prezes Wojciechowski na Sobiechu nie stracił. Rok później sprzedał go do Hannoveru 96 za 1,1 mln euro. Z Hannoverem Artur Bundesligi nie podbił, pewnie nikt by tego nie zrobił z tak niewielkim jak na Niemcy klubem W najlepszym dotąd sezonie - 2009/2010 strzelił dla Ruchu 10 goli, ale do zdobycia bramki potrzebował 219 minut na boisku. Teraz w lidze dla Lechii zdobył tylko siedem bramek, ale do strzelenia każdej z nich potrzebował 203 minut gry. Najważniejsze jednak, że jego trafienie dało Lechii pierwszy po 36 latach Puchar Polski. - Marian Kelemen popełnił błąd, a ja to wykorzystałem. Puchar już mamy, a przed nami cztery najważniejsze mecze w lidze. Uważam, że w walce o mistrzostwo Polski nic nie jest stracone. Najbliższe spotkanie, z Cracovią, czeka nas już w niedzielę i na pewno nie odpuścimy - zapewnia Sobiech. Choć tego głośno nie mówi, Artur pewnie nie porzucił zamiarów o powrocie do reprezentacji Polski, choć wśród napastników panuje konkurencja, jakiej chyba nigdy nie mieliśmy. Wychowanek Grunwaldu Ruda Śląska ma na koncie 13 meczów z Białym Orłem na piersi, w których strzelił dwie bramki. Po raz ostatni w kadrze wystąpił 17 listopada 2015 r., w towarzyskiej wygranej 3-1 nad Czechami. MiBi