Ekstraklasa bez tajemnic: Zobacz wyniki, terminarz i strzelców bramek W pierwszej połowie osłabiona brakiem czterech zawodników pauzujących za kartki Lechia była zespołem lepszym. Podopieczni Tomasza Kafarskiego walczyli jak lwy, nie zostawiali gospodarzom odrobiny swobody. Mimo to Lech objął w 27. minucie prowadzenie. Robert Lewandowski wpadł w pole karne, gdzie został sfaulowany przez Siergieja Kozansa. "11" egzekwował Bartosz Bosacki. Nie zrobił tego najlepiej. Paweł Kapsa sparował piłkę, ale ta odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Na odpowiedź Lechii nie trzeba było długo czekać. Igor Lukjanovs dośrodkował z lewej strony, a Konzas strzałem głową tuż przy słupku pokonał Krzysztofa Kotorowskiego. W drugiej połowie na boisku pojawił się Tomasz Bandrowski i gospodarze zaczęli grać lepiej. Od 70. minuty rosła przewaga podopiecznych Jacka Zielińskiego. Bliski zdobycia gola był Sławomir Peszko, ale po jego strzale głową piłkę z bramki wybił Kozans. Chwilę później skrzydłowy Lecha już się nie pomylił, Dostał podanie od Semira Stilica, świetnie przyjął piłkę i strzałem z około 13 metrów pokonał Kapsę. Goście w samej końcówce poderwali się do ataku. W doliczonym czasie gry egzekwowali trzy rzutu rożne, szansę na zdobycia gola miał też debiutujący w ekstraklasie Damian Szuprytowski, lecz po jego strzale piłka przeleciała nad poprzeczką. Lech wywalczył więc ważne trzy punkty i obronił drugą lokatę w tabeli. Do liderującej Wisły traci wciąż cztery punkty. Walka o mistrzostwo Polski trwa. W następnym spotkaniu ze Śląskiem Lech zagra osłabiony brakiem Stilica, który otrzymał czwartą żółtą kartkę. Powiedzieli po meczu: Jacek Zieliński (trener Lecha):- Lechia postawiła bardzo trudne warunki. To był dla nas mecz z gatunku bardzo ciężkich, ale dzisiaj często to my utrudnialiśmy sobie życie. Nie sztuką jest grać bardzo dobrze, gdy przeciwnik jest słaby i się go demoluje. Sztuką jest wygrać, gdy nic się nie układa, a dzisiaj nam szło jak krew z nosa. Wydarliśmy te trzy punkty Lechii z gardła. Ten zespół grał bardzo fajną i ofensywna piłkę. Napsuli nam sporo krwi. Po przerwie zneutralizowaliśmy środek pola i zaczęło to lepiej wyglądać. Tomasz Kafarski (trener Lechii): - Spotkanie było bardzo ciekawe, nie brakowało sytuacji podbramkowych. Ten mecz pokazał jak piłka jest okrutna. Lechia zagrała dobrze, ale nasza nieporadność pod bramką Lecha sprawiła, że przegraliśmy. Grając w takim stylu powinniśmy osiągnąć lepszy wynik, dlatego jestem zły. Za dwa dni nikt nie będzie pamiętał, że Lechia zagrała w Poznaniu dobry mecz, ale że gospodarze zdobyli trzy punkty. Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2-1 (1-1) 1-0 Bosacki (27. z karnego), 1-1 Kozans (33.), Peszko (79.) Lech: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Manuel Arboleda, Bartosz Bosacki, Luis Henriquez - Semir Stilić (84. Jakub Wilk), Dimitrije Injac, Siergiej Kriwiec - Sławomir Peszko (89. Mateusz Możdżeń), Robert Lewandowski, Tomasz Mikołajczak (46. Tomasz Bandrowski). Lechia: Paweł Kapsa - Marcin Kaczmarek, Hubert Wołąkiewicz, Sergejs Kozans, Arkadiusz Mysona - Maciej Rogalski (78. Olegs Laizans), Łukasz Surma, Paweł Nowak, Marcin Pietrowski (88. Damian Szuprytowski), Ivans Lukjanovs - Paweł Buzała Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Żółta kartka - Lech Poznań: Semir Stilić, Sławomir Peszko, Bartosz Bosacki, Krzysztof Kotorowski, Grzegorz Wojtkowiak. Lechia Gdańsk: Sergejs Kozans, Paweł Nowak, Hubert Wołąkiewicz. Widzów: 12˙500. Zobacz zapis relacji na żywo Czytaj też: Lech przytłumiony po Wiśle Peszko: Myśleliśmy, że wygramy na stojąco