Sebastian Zwiewka, INTERIA: Już prawie pół roku minęło od zakończenia twojej kariery. Oglądasz mecze, czy na razie całkowicie odciąłeś się od piłki nożnej?Flavio Paixao, były piłkarz, kapitan i legenda Lechii Gdańsk: Na początku ważny był dla mnie odpoczynek. Teraz jest już prawie grudzień, więc już wystarczy tego odpoczywania od piłki. Powoli zaczynam oglądać mecze, czasami chodzę na mecze kolegów w Portugalii. Pilnuję tutaj swoich biznesów. Mecze Lechii Gdańsk jednak oglądam w każdy weekend. Były kiedyś już pytania o to, czy chciałbym pozostać przy piłce jako trener, ale na razie mam inne plany. Uważasz, że ten zespół stać na powrót do PKO Ekstraklasy już w tym sezonie?- Jestem bardzo pozytywnie nastawiony, jeśli chodzi o ten cel. Zawsze powtarzałem, że nieważne, jak zaczynasz ligę, tylko ważne jest, jak ją kończysz. Drużyna ma teraz dobry moment, jest blisko pierwszego miejsca. W piątek może znaleźć się na fotelu lidera. W tej chwili najważniejsze jest utrzymanie obecnego poziomu i pozycji w czołówce. Fortuna I liga nie jest łatwa, zespół potrzebuje wsparcia kibiców. Ludzie, którzy teraz są w klubie, na pewno wykonają dobrą pracę. Cel może być jeden - awans. I moim zdaniem trzeba to zrobić z bezpośredniego miejsca, nie liczyć na wygraną w barażach.Baraże to ryzyko. Jeden błąd może zniweczyć całoroczny wysiłek.- Nie gra się łatwo w tych play-offach, zawodnicy są wtedy pod presją. Spójrzmy na przykład Wisły Kraków, która znalazła się w barażach, przegrała i nie awansowała. Klub musi celować tylko w bezpośredni awans. Ja patrzę optymistycznie w przyszłość. Jest jeszcze dużo spotkań do końca ligi. Po styczniowym obozie przygotowawczym rozpocznie się prawdziwy maraton. Teraz mecz derbowy w Gdyni z Arką. Na trybunach będzie tylko miejscowa publiczność.- My też graliśmy parę razy bez kibiców na stadionie, raz zagraliśmy tak w Gdyni i wygraliśmy. Myślę, że kibice po meczu będą czekać na drużynę na stadionie przy ulicy Traugutta. Pamiętam, jak pojawiało się tam wielu fanów i razem z nimi świętowaliśmy wygrane mecze. To piękny dzień dla kibiców, ważny dla klubu i Miasta Gdańsk. Ja będę oglądał ten mecz w Portugalii. Szkoda, że nie mogę być na stadionie, ale na kolejnych derbach w maju będę obecny na 100 proc. Arka Gdynia zagra z Lechią Gdańsk w piątek o 20:30. Derby Trójmiasta będą transmitowane w Polsacie Sport Extra (od 20:20) Jak myślisz, jaki padnie wynik?- Myślę, że będzie 2:0 dla nas. Taki jest mój typ. Dla mnie mecze w Gdyni zawsze były dużą motywacją. Mieliśmy tam dobre momenty, często wygrywaliśmy, strzelałem sporo bramek. Kiedy gramy z Arką Gdynia, to zawsze mamy bardzo dobre wyniki, 99 proc. meczów to są mecze wygrane. Jak grałem w derbach, to raz zremisowaliśmy, a pozostałe spotkania były wygrane. To bardzo ważny mecz, możemy wspiąć się na pierwsze miejsce w tabeli.W meczach Lechii z Arką wystąpiłeś w 9 spotkaniach i strzeliłeś 10 bramek. Jak to się robi? Może dasz jakąś podpowiedź piłkarzom z Gdańska?- Po prostu bardzo lubię grać, kiedy jest duża presja. Mecze derbowe mnie motywują, zwłaszcza gdy na stadion przychodzi mnóstwo ludzi. Po podpisaniu kontraktu z Lechią, od pierwszego dnia słyszałem, jak ważne są mecze z Arką. Wszyscy piłkarze już przed debiutem w derbach Trójmiasta wiedzą, jak wielki to będzie dzień i ile znaczy dla kibiców oraz dla całego klubu. Ja zawsze byłem ambitny. Do teraz świetnie pamiętam swojego pierwszego gola strzelonego Arce w Gdyni, kiedy wygraliśmy 1:0 po golu w 95. minucie.Arka jest zawsze zdenerwowana, kiedy gra z nami. Czujesz to na boisku, bo są bardzo agresywni. Podchodziłem do rywalizacji bardzo spokojnie, bez żadnych nerwów. Strzelałem bramki i wygrywaliśmy. Od początku do końca musisz wiedzieć, że to mecz sezonu. Dla mnie był to wyjątkowy dzień, zawsze czekałem na derby. Lubiłem prowokację kibiców i piłkarzy Arki. Było to motywujące, a na murawie dawałem z siebie wszystko. Reszta to już historia.Ale nikt z Arki do ciebie nie dzwonił z pytaniem, czy na ten szczególny mecz na pewno nie wznowisz kariery?- (śmiech). Trochę boli mnie serce, że nie mogę być na tym meczu. Na pewno byłby to dla mnie wyjątkowy dzień. Teraz jednak jestem w innej roli, ale będę kibicował w Portugalii i przesyłał drużynie bardzo pozytywną energię.Jak poproszę o wskazanie najważniejszej bramki w derbach, to wybierzesz gola strzelonego w Gdyni w tej 95. minucie czy jednak w Gdańsku zdobytego z rzutu karnego na 4:3? W tym drugim meczu na stadionie nie było kibiców z powodu pandemii.- Zawsze mówię ludziom, że moją najważniejszą bramką dla Lechii jest gol strzelony w ostatniej minucie w Gdyni. To była piękna chwila, spełniliśmy nasz plan i ucieszyliśmy kibiców. Podobnie wspaniały przebieg miał nasz finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym w Warszawie. Wspomniałeś, że zabrakło na stadionie kibiców, kiedy zwyciężyliśmy 4:3. To też było wielkie zwycięstwo dla nas wszystkich. Pamiętam mecz, gdy wygraliśmy u siebie 4:2 przy ponad 22-tysięcznej publiczności. Zakończyłem mecz z hat-trickiem, a jeszcze jedną dorzucił Peszkin (Sławomir Peszko - dop. red). Był to piękny mecz.Każdy z nas czekał na ten dzień, było to widać na boisku. Pamiętam, jak dzień czy dwa dni przed meczem przyszli do naszej szatni kibice. W dniu meczu przychodzili pod nasz hotel, była to chyba 300-osobowa grupa. Rozmawiali z nami, naprawdę to motywowało i pomagało. Czekam na piątkowe zwycięstwo. Tym razem to Arka przystąpi do derbów jako lider Fortuna I Ligi. Będzie to główny rywal w walce o bezpośredni awans, czy wymienisz inne, mocniejsze drużyny?- Nie oglądam meczów Arki, oglądam mecze Lechii. Wiem, że mocną drużyną jest Górnik Łęczna. Super piłkarzy ma Wisła Kraków. Nie wiem, dlaczego tak ciężko idzie im w tym sezonie. Odra Opole ma dobry moment. Cztery lub pięć drużyn będzie walczyć. Dla Lechii ważne jest to, by w grudniu znaleźć się na pierwszym, bądź drugim miejscu, a po powrocie walczyć dalej w tym maratonie. Jak najszybciej musimy wrócić do Ekstraklasy. Mam nadzieję, że za sześć miesięcy będziemy mogli rozmawiać o awansie.Piłkarze są rozpoznawalni, jak radziłeś sobie z tym w Gdańsku? Byłeś zaczepiany przez kibiców, prosili o autografy i zdjęcia? Nie był to dla ciebie problem?- To część naszego życia. Zdaję sobie sprawę z tego, jaką rolę mają piłkarze - zarówno na boisku, jak i poza nim. Normalna sprawa. Kiedy byłem małym chłopcem, też miałem swoich idoli i prosiłem ich o zdjęcia i autografy. Dla wszystkich kibiców byłem otwarty, z uśmiechem podchodziłem do takich sytuacji.A spotkałeś kibiców Arki?- Nie, widziałem ich tylko na stadionie. Powiem coś jeszcze - zdarzały się takie sytuacje, że paru kibiców Arki gratulowało mi po zdobyciu hat-tricka, czy po rozegraniu dobrego meczu. Było to dla mnie bardzo dziwne, ale są też kibice, którzy gratulują rywalom zwycięstwa w derbach. Ludzie z Gdyni obserwowali moją pracę i doceniali. Porozmawiajmy o tym, co jest tu i teraz. Opowiedz, czym się teraz zajmujesz.- Jestem razem z moją żoną w okolicach Lizbony. Teraz już zawsze będziemy kursować między Portugalią a Polską. Mam wybudowane apartamenty oraz kamienice i wynajmuję je na krótki lub dłuższy termin. Prawie 20 lat budowałem ten biznes. Zaczynałem, kiedy miałem 21 lat, a teraz dochodzę do czterdziestki. Mam apartamenty, które co miesiąc dają mi pieniądze. Tak to teraz u mnie wygląda. Ostatni rok był dla mnie bardzo stresujący. Chcę teraz pobyć z ludźmi, z którymi osiągnę sukces. Mam spokój, tego potrzebuję.To jest też pomysł dla piłkarzy, którzy nie wiedzą, co mają robić z pieniędzmi. Musisz zacząć myśleć o życiu po karierze. Można zainwestować w nieruchomości i wynajmować. To super biznes, masz pensję co miesiąc i możesz żyć bez żadnych problemów. Dużo sportowców do mnie pisze, żebym im coś o tym opowiedział. To nie tylko Polacy, ale też Portugalczycy i Hiszpanie. Jestem szczęśliwy, że jest tutaj moja rodzina. W wolnym czasie oglądam mecze Lechii (śmiech). Decyzja w sprawie zasłużonego klubu. Podolski wśród oferentówBardzo szybko zacząłeś myśleć o życiu po karierze.- Miałem trochę szczęścia, bo moja mama miała bardzo dużo doświadczenia w nieruchomościach. Powiedziała, że powinienem w to zainwestować. Przyszedł moment zastanowienia, co zrobię, kiedy zakończę swoją piłkarską karierę. Zrobiłem plan na 20 lat, zacząłem kupować apartamenty i kamienice, a później je wynajmowałem. Wielu sportowców ma bardzo dużo problemów po karierze, bo nie mają w planach żadnej emerytury. Mają pieniądze, wydają je na głupoty. Ja trzymałem pieniądze i inwestowałem w nieruchomości. To robiłem przez 20 lat. Od razu wiedziałem, że coś muszę robić po piłce. To było najważniejsze. Teraz mogę żyć spokojnie z rodziną, bez stresu.Znam piłkarzy, którzy kupują Porsche, Ferrari, a także bardzo luksusowe domy. Ja zawsze byłem spokojny, moim celem był zakup apartamentów i żyć z wynajmowania. Mogę doradzić sportowcom: Zróbcie sobie plan, zainwestujcie w nieruchomości i z tego żyjcie. Po zakończeniu swoich karier będziecie toczyli spokojne życie.Ciężko sterowało się tym biznesem na odległość? W ostatnich latach większość czasu spędzałeś w Polsce. - Pomagała mi moja mama, ona była taką moją menadżerką w Portugalii. Wszystko ogarniała. Kiedy byłem w swoim kraju, to rozmawialiśmy i wszystko razem robiliśmy. Między nami zawsze była bardzo dobra komunikacja. To też jest przykład dla sportowców. Ja miałem pieniądze z piłki, a poza piłką, miałem też wypłaty z wynajmowanych apartamentów. Teraz mam czystą głowę. To piękne, że byłem zdyscyplinowany. Dzięki temu jesteśmy szczęśliwy i myślimy tylko o przyszłości. Sportowcy potrzebują zaufanych osób albo bardzo dobrych firm, które wszystko załatwią. Ja jestem dumny tego, co mam. Skoro biznes tak dobrze się kręci, to pewnie szybko do pracy w Lechii nie wrócisz.- Podejmowaliśmy ten temat, zanim przedłużyłem swój ostatni kontrakt. Zdecydowałem, że chcę grać jeszcze przez jeden sezon. Niestety, w tym ostatnim roku byłem obok ludzi, którzy nie mieli żadnej ambicji. To był żart. Skończyło się, jak skończyło. To było bardzo trudne dla mnie, bo nie mogę być obok ludzi przegranych. Kocham ten klub, ale po poprzednim sezonie nie było tematu. Rok wcześniej był plan, chciałem pomagać klubowi. Ostatni rok był jednak skandaliczny.Mówisz o braku ambicji. Chodzi o piłkarzy?- Nie chcę za dużo mówić o tym, co było. Klub potrzebuje piłkarzy, którzy chcą biegać i ludzi, którzy mają wizję i każdego dnia chcą być na pierwszym miejscu. Nie potrzebuje ludzi i piłkarzy, którzy chcą siedzieć na plaży i pić kawę. Teraz Lechia idzie w dobrą stronę. Jak byłem jej kapitanem, to wygrywaliśmy Puchar Polski i Superpuchar Polski. Teraz klub musi iść w tym kierunku, mieć wizję. Każda osoba, czyli zarząd, pracownicy i piłkarze muszą chcieć, aby Lechia była numerem jeden w Polsce.Na koniec zapytam, z kim utrzymujesz kontakt.- W środę rano rozmawiałem z Conrado, dwa dni temu z Marco Terrazzino, a pięć dni temu z Jakubem Kałuzińskim. Z kilkoma piłkarzami utrzymuję bardzo dobre relacje. Czasami rozmawiam też z Lukasem Haraslinem.Rozmawiał Sebastian Zwiewka, INTERIA