Jak na dwie drużyny z największą do tej pory w Ekstraklasie liczbą straconych bramek spotkanie w Gdańsku było bardzo otwarte i obfitowało w sytuacje podbramkowe. Ta wymiana ciosów zakończyła się minimalną wygraną Lechii Gdańsk, 1-0 z Radomiakiem Radom. Po pierwszej wygranej w sezonie lechiści (tydzień temu 3-2 z Górnikiem w Zabrzu) lechiści rozpoczęli mecz z Radomiakiem, jakby najedli się surowego mięsa. Już w 30. sekundzie przed szansą Bohdan Wiunnyk. Kilkanaście minut później do siatki trafił Maksym Chłań, ale był na pozycji spalonej. Groźnie strzelał ofensywnie usposobiony obrońca Conrado. Zieloni mieli problem, żeby wyjść z własnej połowy, aż do 35. minuty, gdy starą dobrą formę pokazał były zawodnik Lechii, Rafał Wolski, którego strzał wybronił Szymon Weirauch. Za kilka minut młody bramkarz Biało-Zielonych sobie tylko znanym sposobem wybronił strzał Leonardo Rochy. To chyba interwencja kolejki. Lechia Gdańsk pokonała Radomiaka Radom 1-0 Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia. Najpierw Weirauch, który rozgrywał życiowy mecz, cudem wybronił po strzale gości, potem gdańszczanie przeprowadzili zabójczą kontrę - Camilo Mena był faulowany. Sędzia nie przerwał gry i do siatki trafił Chłań. Zamiast uznać to trafienie, sędzia Damian Sylwestrzak cofnął sytuację i podyktował rzut karny, który nie bez problemów wykorzystał Mena. Gospodarze prowadzili i dopiero wtedy zaczął się prawdziwy mecz. Radomiak wreszcie musiał atakować, Lechia kontrowała. Rewelacyjną szansę miał rezerwowy Kacper Sezonienko, który fatalnie podał do Chłania. W końcówce oba zespoły miały swoje szanse, ale ostatecznie Biało-Zieloni pokonali Zielonych 1-0 - to pierwsza wygrana lechistów z Radomiakiem w Ekstraklasie od 29 września 1984 r. - po prawie 40 latach. Dzięki tej drugiej z kolei wygranej Lechia Gdańsk opuściła strefę spadkową Ekstraklasy.