Nie ma nudy wokół Lechii Gdańsk, która żyje w swoistym rozdwojeniu. Na boisku wszystko idzie świetnie, a drużyna trenera Szymona Grabowskiego (z doradczą rolą dyrektora technicznego Kevina Blackwella) znajduje się na autostradzie do Ekstraklasy. Na derby Trójmiasta z Arką Gdynia, mimo że jeszcze nie wyznaczono terminu (prawdopodobnie będzie to sobota 18 maja godz. 17:30) sprzedano już ponad 10 tysięcy biletów. Poza boiskiem za to piętrzą się problemy. Pisaliśmy o zagrożeniu w procesie licencyjnym. Do posiedzenia komisji ds. licencji zostało coraz mniej czasu, a Lechia posiada niespłacone zobowiązania licencyjne m.in. wobec Davida Steca (podpisał ugodę, na mocy której miał dostać wszystkie zaległe środki do 7 kwietnia - nie dostał nic), Dusana Kuciaka, Łukasza Zwolińskiego i Mario Malocy oraz byłego prezesa klubu. Niespodziewanie przypomniał o sobie poprzedni właściciel Lechii Gdańsk, Adam Mandziara. Można się było spodziewać, że jako osoba o tzw. krótkim loncie będzie chciał skontrować wypowiedzi obecnego prezesa Paolo Urfera. Ten ostatnio zaprezentował je na spotkaniu z kibicami w poniedziałkowy wieczór na Polsat Plus Arenie, w dużej mierze obarczając poprzednich właścicieli za obecne problemy płynnościowe gdańskiego klubu. Mandziara zasiadł do ulubionego Instagrama i napisał mniej więcej tyle, że obecne władze Lechii wydały środki przekazane przez poprzedniego właściciela na bieżącą działalność zamiast na spłatę zobowiązań zgodnie z umową. Pewnie niedługo prawda wyjdzie na jaw, na dziś można na sprawę patrzeć dwojako. Treść oświadczenia Adama Mandziary poniżej. Albo rację ma Mandziara - takie transakcje przeprowadza się właśnie w ten sposób - sprzedający przekazuje na zamknięcie starych spraw, a kupujący może działać od zera na własne konto. Z drugiej strony, jeśli Mandziara miał pieniądze, dlaczego nie przekazywał ich na bieżące wynagrodzenia piłkarzy i trenerów w rundzie wiosennej sezonu 2022/23? Przypomnijmy, ze ubiegły sezon zakończył się dla Lechii degradacją z Ekstraklasy, a piłkarze przez pół roku zobaczyli jedną pensję. W międzyczasie jak grom z jasnego nieba gruchnęła informacja o możliwym tzw. "transferze medycznym" wspomnianego Dusana Kuciaka do mistrza Polski, Rakowa Częstochowa, który nawiedziła plaga kontuzji. W chwili pisania tych słów przejście Kuciaka (który był już nawet na treningu w Częstochowie) do Rakowa jest raczej dalej niż bliżej. Rozbieżności między stronami (tzn. szwajcarskim prezesem i słowackim bramkarzem). W końcówce sezonu Lechia (która najbliższy mecz rozegra w sobotę o 17:30 w Łęcznej z Górnikiem) będzie musiała sobie radzić bez kontuzjowanych zawodników ofensywnych Luisa Fernandeza (Hiszpan będzie potrzebował kolejnej operacji) oraz Bohdana Wiunnyka, który dodatkowo jest w sporze z Szachtarem Donieck. Maciej Słomiński, INTERIA