Jesienne liście spadają z drzew, to niechybny znak, że również będą spadać trenerskie głowy w Ekstraklasie. Coraz głośniej o tym, że w Gliwicach Waldek już nie jest KING. Piast przeważnie lepiej grał na wiosnę, gdy gonił ligową czołówkę, tymczasem trenerska magia Fornalika wyraźnie przestała działać. Czasy są specyficzne. Gdy przestaje działać jeden z komunikatorów internetowych, ludzkość wpada w panikę i pyta "jak żyć i po co?". Specyfika social mediów, każe pisać mocno i szybko, często szybciej niż się pomyśli. Dlatego w sieci mało głosów broniących Fornalika czy trenera Zagłębia Lubin, Piotra Stokowca - mało głosów przypominających o ich zasługach, listowania licznych "kryzysów" (znajmy proporcje, to tylko sport) z których wychodzili silniejsi niż przedtem, w myśl zasady - co cię nie zabije, to cię wzmocni. Kibice Zagłębia właściwe już zwolnili trenera Piotra Stokowca w mediach społecznościowych. Fani płacą za bilety, wspierają klub, poświęcają mu swój czas, mają prawo krytykować swych ulubieńców i być rozgoryczonym szczególnie pod odpadnięciu z Pucharu Polski z drużyną grającą dwie klasy niżej (0-1 z Motorem Lublin) i domowej klęsce z Lechią Gdańsk 0-3, która była prawie na dnie tabeli. Nie oglądam meczów "Miedziowych" na co dzień, ale może to i lepiej - czasem z dystansu lepiej widać. Wiadomo jakie są cele Legii Warszawa, Rakowa Częstochowa, Pogoni Szczecin, Lecha Poznań - to walka o mistrzostwo Polski i europejskie. Z grubsza znane są też oczekiwania fanów Warty Poznań, Stali Mielec, ligowych beniaminków (oprócz Widzewa) - to utrzymanie w lidze. Trudno mi rozgryźć jaki jest cel gry w lidze Zagłębia Lubin i jakie są oczekiwania jego kibiców? Słyszę o doskonałych wynikach klubowej akademii i tzw. "miedziowej tożsamości". Jest młodzież na boisku, "Miedziowi" już w 13. kolejce pierwsi wypełnili limit minut przewidziany w Pro Junior System. Żeby grać operę, najpierw trzeba nauczyć się nut - tak to działa od zawsze. Nie od razu Kraków, czy raczej Lubin zbudowano. - W drugiej połowie było sześciu młodzieżowców, którzy mieli ciągnąć grę, a tego nie robi się z dnia na dzień. Potrzeba czasu. Ja jestem w stanie pracować, ale dajcie mi to zrobić. Możemy zmieniać trenerów co pół roku, ale nic się nie zbuduje. Jakoś nikt nie powtórzył sukcesów, jakie tu odnosiłem. Dlatego jako ktoś, kto wiele dla Zagłębia zrobił, oczekuję przynajmniej należytego szacunku - mówił po meczu Stokowiec pytany o ewentualne zwolnienie z funkcji. - Sporo mówi się o "miedziowej tożsamości". Mimo gustownej poszetki w barwach Zagłębia, którą zaprezentował trener Piotr Stokowiec, tej tożsamości wczoraj nie było widać - mówi nam osoba dobrze znająca miedziowe meandry, pragnąca zachować anonimowość. Łatwiej zwolnić jednego trenera niż 20 piłkarzy, tylko co dalej? Wziąć kogoś z tzw. "karuzeli"? Jana Urbana, który już w Lubinie był? Czy kogoś z zagranicy? Czy może to zbyt duże ryzyko? I czy to coś zmieni albo poprawi? Trudno było wczoraj nie odnieść wrażenia, że Zagłębiu wczoraj brakowało kogoś takiego jak Flavio Paixao. Co by nie mówić o jego roli w zwolnieniu poprzedniego trenera Lechii Gdańsk, Tomasza Kaczmarka, to zawodnik na boisku wciąż daje ogromnie wiele. Trudno sobie wyobrazić, by inny z obecnych piłkarzy Lechii z taką klasą i spokojem zmieścił piłkę koło słupka i otworzył wynik w 18. minucie spotkania w Lubinie. To trafienie oznacza, że Flavio Paixao w wieku 38 lat, 1 miesiąca i 6 dni został najstarszym strzelcem bramki dla Lechii, przebijając dotychczasowego lidera, Zdzisława Puszkarza, który w Gdańsku ma legendarny status. W dwa kolejne biało-zielone gole 38-letni Portugalczyk był również mocno zamieszany. Trudno wyobrazić sobie linię ataku Lechii w kolejnym sezonie bez tego zawodnika. To już rola klubowych władz, aby wspólnie z trenerem wypracować sportową wizję, a potem wspólnie dążyć do jej realizacji. Łatwo napisać, trudniej zrobić. Gdy spojrzymy na listę zawodników będących na kontraktach w Lechii można mieć mieszane odczucia. Zdecydowana większość ma umowy do końca bieżącego sezonu. Ktoś powie, że nie będą chcieli umierać za broniącą się przed spadkiem Lechię Gdańsk, kto inny że zawodnicy którym kończą się umowę o pracę grają z największym zaangażowaniem, by jak najlepiej pokazać się na rynku. Tak czy owak, gdańską drużynę czeka przebudowa i to gruntowna. Skład będzie w dużej mierze nowy - to szansa i zagrożenie. Trener będzie musiał na nowo układać klocki, z drugiej strony uwolnią się spore środki na budowę nowego zestawienia personalnego. Jednym z nielicznych zawodników, który ma dłuższy kontrakt jest Joeri De Kamps - w mediach pisano o kamieniach nerkowych, które mu dokuczają. Najnowsze prognozy nie są najgorsze, jest spora szansa, że trener Marcin Kaczmarek będzie mógł z Holendra korzystać w pozostających w tym roku do rozegrania meczach - domowych ze Stalą Mielec, Piastem Gliwice i Górnikiem Zabrze - pomocnik będzie w nich potrzebny, Biało-Zieloni nie wygrali u siebie w lidze od maja. Będzie też ligowo-pucharowy dwumecz z Legią Warszawa. I na koniec wątek statystyczny - dzięki wygranej w Lubinie, Lechia Gdańsk wyprzedziła GKS Katowice w tabeli wszech czasów Ekstraklasy i awansowała na 12. miejsce. Maciej Słomiński, Interia