Lechia Gdańsk przegrała 1-2 z Miedzią w Legnicy i spadła na przedostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy. To porażka tym bardziej bolesna, że przez 60 minut spotkania goście grali z przewagą jednego zawodnika, a przed sezonem nie ukrywali ambicji, by ponownie zagrać w europejskich pucharach. Lechia Gdańsk znalazła się w bardzo trudnym momencie, w którym nie można oglądać się już za siebie. Trener Tomasz Kaczmarek nie owijał w bawełnę na pomeczowej konferencji: - Trudno uwierzyć w jaki sposób przegrywamy spotkania. Bramka, którą dostaliśmy na 2-0 jest dla mnie niemożliwa do zrozumienia. Wychodzimy na boisko i nie jesteśmy gotowi - tak szkoleniowiec Lechii skomentował gola, którego Luciano Narsingh, holenderski skrzydłowy Miedzi Legnica zdobył w 16 sekundzie drugiej połowy. Tuż po tej bramce, lechiści zdobyli gola kontaktowego po strzale Macieja Gajosa w 47. minucie i to było wszystko na co tego dnia stać było gości. Do końca meczu bili głową w mur, doskonale bronił legnicki bramkarz, Paweł Lenarcik. - Końcówka meczu minęła pod wpływem emocji, straciliśmy plan i zimną głowę. Graliśmy w sposób, w który nie powinniśmy, wyglądaliśmy w naszych działaniach desperacko - przyznał trener Tomasz Kaczmarek. Lechia Gdańsk rozpoczęła sezon 2022/23 od startu w eliminacjach Ligi Konferencji, gdzie nie przyniosła wstydu, przechodząc pierwszą rundę z Akademiją Pandew i odpadając pechowo z Rapidem Wiedeń. Mimo wszystko start w rozgrywkach europejskich przyniósł nieco optymizmu, który teraz kompletnie uleciał. Drużyna Lechii Gdańsk znalazła się na bardzo ostrym zakręcie - w pięciu meczach w lidze zdobyła zaledwie trzy punkty. - Jest mi przykro, że znaleźliśmy się w ciągu kilku tygodniu w takiej sytuacji. Bezdyskusyjnie na boisku wyglądamy źle. Zespół potrzebuje wygranego meczu, potrzebujemy trzech punktów, potrzebujemy sukcesu, byśmy mogli się odbudować. Musimy na to zapracować. Osobiście przejmuję całą odpowiedzialność, że jesteśmy w tak złej sytuacji. Nie pomyślałbym kilka tygodni temu, że jest możliwe, żebyśmy wpadli w taką dziurę, jedyną osobą odpowiedzialną za to jestem ja - kategorycznie zaznaczył Kaczmarek. W takich momentach jak ten, często w Ekstraklasie zwalnia się trenera. Czy dni trenera Tomasza Kaczmarka są policzone? Łatwiej przecież zwolnić jednego szkoleniowca (razem ze sztabem) niż ponad 20 piłkarzy. - Jesteśmy w kryzysie, posada trenera nigdy nie jest w 100 procentach bezpieczna. Klub ma prawo do decyzji. Byłem już w podobnych momentach jako trener. Czuję się gotowy, aby naprawić sytuację, w którą wprowadziłem zespół, w sytuację, z której nikt nie może być zadowolony - zakończył Tomasz Kaczmarek, trener Lechii Gdańsk. Maciej Słomiński, Interia, Legnica