Sytuacja finansowa beniaminka Ekstraklasy, którym jest Lechia Gdańsk jest trudna. Gdański klub posiada zobowiązania wobec piłkarzy, trenerów, pracowników i kontrahentów, dlatego zastrzyk gotówki od sponsora byłby zbawienny. Biało-Zieloni grając w sezonie 2023/24 w I lidze radzili sobie przez cały rok bez sponsorów, co nie miało wpływu na wynik sportowy - Lechia wróciła na najwyższy poziom rozgrywek po zaledwie rocznej przerwie. W poprzednim tygodniu uzyskaliśmy informację, iż wniosek sponsoringowy skierowany przez gdański klub do firmy Energa z Grupy ORLEN spotkał się z odmową. Zanim przejdziemy do odpowiedzi jaką uzyskaliśmy z Energi na nasze pytania, potrzebny jest kontekst relacji między gdańskim klubem i spółką energetyczną. Wiosną 2023 r. poprzednie władze Lechii uzgodniły kształt współpracy, ale gdy Lechię przejął fundusz MADA, a prezesem został Paolo Urfer relacje zostały zresetowane. W efekcie jesienią 2023 r. po 16 latach pożycia doszło do rozwodu Biało-Zielonych z koncernem energetycznym. Bywało różnie - początki małżeństwa były bardzo udane, wiodącym sponsorem był LOTOS, ale Energa dobrze go uzupełniała. Do sezonu 2013/14 Lechia była zarządzana wzorcowo, w radzie nadzorczej zasiadał przedstawiciel LOTOS-u. Gdy Lechię przejęła rodzina Wernze, a w Gdańsku karty zaczął rozdawać Adam Mandziara (właściciel, a może współwłaściciel?) wszystko się popsuło, przynajmniej z LOTOS-em. Zerwanie z firmą paliwową było jednoosobową decyzja Mandziary, o czym mówił Dariusz Krawczyk, wieloletni członek rady nadzorczej Lechii z ramienia akcjonariuszy mniejszościowych. - Pozbyto się lekką ręką najmożniejszego wtedy mecenasa w Ekstraklasie - firmy LOTOS. Dziś można to powiedzieć głośno - ten sponsor odszedł przez fatalne zarządzanie i styl pracy Adama. Sposób rozwiązania konfliktu z Akademią, zakończenie programu Biało-Zielonej Przyszłości z LOTOSEM, pisanie dziwnych oświadczeń do zarządu. Współpraca została zakończona na życzenia Adama Mandziary. Pamiętam posiedzenia Rady Nadzorczej, wówczas jeszcze wspólnie z przedstawicielką LOTOS-u, gdy Adam mówił wprost, że ma tyle środków, że na tym sponsorze mu nie zależy. Energa z Grupy ORLEN odmawia Lechii Gdańsk. Po raz drugi Ale dość o LOTOS-ie miało być o Enerdze, na marginesie obie gdańskie firmy są częścią Grupy ORLEN. Energa trwała przy Lechii Gdańsk i zasilała budżet klubu rokrocznie kilkoma milionami złotych. Gdy pojawił się bogatszy sponsor eToro, w Enerdze nie byli szczęśliwi, a firma zeszła na tył koszulek. Na marginesie - prowizja dla pośrednika za sponsoring eToro to jedno z wielu zobowiązań nieuregulowanych przez poprzednie władze klubu. Wracając do obecnej sytuacji. Po uzyskaniu informacji o odmownej odpowiedzi na wniosek sponsoringowy klubu niezwłocznie zwróciliśmy się do działu komunikacji Energi, w celu wyjaśnienia takiego stanowiska, zwłaszcza że firma wciąż obficie sponsoruje zawodowy futbol i m.in. takie kluby jak: Arka Gdynia, Bałtyk Gdynia, Stomil Olsztyn, Gryf Słupsk, Olimpia Elbląg, Olimpia Grudziądz, hokeistów KH Toruń oraz żużlowców Wybrzeża Gdańsk. Przytaczamy w całości wypowiedź, której udzielił nam Krzysztof Kopeć, dyrektor biura prasowego Energi z Grupy ORLEN. "Energa nie współpracuje ze wskazanym klubem od zakończenia sezonu 2022/23. Obecnie nie toczą się rozmowy dotyczące potencjalnej współpracy sponsoringowej. W ubiegłym roku co piąta złotówka z budżetu sponsoringowego Energi przeznaczana była na wsparcie drużyn, klubów sportowych czy instytucji kultury w Gdańsku. Współpracujemy nie tylko z dużymi zespołami, ale także doceniamy mniejsze podmioty, drużyny, które są wartościowe np. dla mieszkańców danego terenu, w tym przypadku dla gdańszczan. Wsparciu talentów służą też programy ambasadorskie, dzięki którym do sportowej rodziny Energi dołączają nowi, uzdolnieni zawodnicy m.in. z Gdańska. W dalszym ciągu koncentrujemy się na sportowym rozwoju dzieci i młodzieży - tylko w ciągu ostatnich trzech lat z zajęć sportowych, dzięki inicjatywom wspieranym przez Energę w Gdańsku, skorzystało ponad 30 tys. dzieci. Nasza firma nadal chce angażować się w inicjatywy istotne dla mieszkańców i miasta, ale jednocześnie zależy nam, aby nasi partnerzy cieszyli się odpowiednim uznaniem, a wzajemna współpraca pomiędzy klubem, jego kibicami i firmą, przynosiła korzyści sportowe, biznesowe lub wizerunkowe wszystkim zainteresowanym stronom". Zwraca uwagę ostatni akapit, kto umie czytać między wierszami wskaże na pamiętny artykuł Szymona Jadczaka, który sugerował prorosyjskie pobowiązania prezesa Lechii, Szwajcara Paolo Urfera, mimo, że ten w wywiadzie dla Interii gorąco zaprzeczał. - To tzw. dziennikarstwo śledcze WP to jakiś żart. Mój honor i moja reputacja są tu na szali. Z całą stanowczością stwierdzam, że nie mam absolutnie żadnych rosyjskich powiązań i z pewnością będę to wyjaśniał. Na dniach ma przybyć do Gdańska ukraiński młodzieżowy mistrz świata Serhij Bułeca, w składzie są już inni ukraińscy gracze: Maksym Chłań, Iwan Żelizko, Bogdan Sarnawski i Bogdan Wiunnyk. Całością opiekuje się w roli "starszego brata" Ołeksandr Szeweluchin, jeden z asystentów trenera Szymona Grabowskiego. Lechia grała sparingowe mecze z Szachtarem Donieck i reprezentacją Ukrainy, a jak słyszymy to nie koniec współpracy gdańskiego klubu ze wschodnim sąsiadem. Widzieliśmy już w życiu bardziej prorosyjskich właścicieli i prezesów klubu, ale to tylko opinia - Lechia nie potrzebuje adwokata, zwłaszcza że ma bardzo dobrego rzecznika w osobie Michała Szprendałowicza. Co musi się stać, aby Lechia Gdańsk i jej wieloletni partner Energa z Grupy ORLEN wróciły do stołu? Nikt tego nie powie pod nazwiskiem, ale zapewne nie zaszkodziłoby, gdyby prezes sądownie oczyścił się z sugestii przedstawionych przez Jadczaka. Uzyskaliśmy informację, iż na 8 lipca została zaplanowana pierwsza rozprawa w tej sprawie.