Powrotowi Lechii Gdańsk do Ekstraklasy dwa miesiące temu towarzyszył ogromny entuzjazm. Po tej radości nie ma już nad morzem ani śladu. Podczas przygotowań do nowego sezonu drużynę nawiedziła plaga kontuzji, która poskutkowała zaledwie 16-osobowym składem, w którym zespół udał się na sobotni sparing z Legią Warszawa w Książenicach. Ale to jeszcze nie jest najgorsze, a wielomiesięczne zaległości wobec sztabu trenerskiego, piłkarzy oraz pracowników gdańskiego klubu. Lawinowo rosną również zobowiązania wobec kontrahentów, wśród których są byli piłkarze - zgodnie z podpisanym porozumieniem Dusan Kuciak powinien otrzymać płatność na koniec czerwca, a sprawa Ilkaya Durmusa była rozpatrywana przez trybunał CAS w Lozannie. Wychodzą na światło dzienne również sprawy transferowe. Słowacki klub MFK Ružomberok stracił cierpliwość i zgłosił do FIFA sprawę Tomasa Bobceka, który przeszedł do Lechii latem 2023 r. W efekcie światowa federacja nałożyła na Biało-Zielonych zakaz rejestracji zawodników na trzy kolejne okna transferowe. Lechia Gdańsk ukarana przez FIFA. Chodzi o transfer Tomasa Bobceka Zapewne dlatego Lechia Gdańsk nie ogłosiła jeszcze pozyskania Ukraińca Serhija Bułecy z Dynama Kijów na zasadzie wypożyczenia. Lechiści przyglądają się również wielu innym piłkarzom, ale wobec wyroku FIFA negocjacje stają się bezprzedmiotowe. Gdański klub natychmiast zareagował w mediach społecznościowych informując, że "czasowy zakaz rejestracji zawodników nałożony na Lechię Gdańsk przez FIFA dotyczy rozliczeń finansowych wobec słowackiego klubu MFK Ružomberok i zostanie zdjęty niezwłocznie po zrealizowaniu płatności, które nastąpi w ciągu najbliższych kilku dni". Pożyjemy, zobaczymy. Pewne jest, że tak jest teraz w Lechii Gdańsk dalej być nie może, musi wpłynąć na konto klubu pokaźny zastrzyk gotówki, by drużyna mogła rywalizować w Ekstraklasie. Dzisiaj odbędzie się pierwsza rozprawa z powództwa prezesa Lechii Paolo Urfera przeciw Szymonowi Jadczakowi, nie należy spodziewać się rewelacji - to dopiero pierwsze posiedzenie w sprawie, która może ciągnąć się miesiącami, a nawet latami.