Sytuacja bramkarza Lechii Gdańsk, Dušana Kuciaka jest bardzo specyficzna. Wciąż ma kontrakt z klubem, ale na kolejnych konferencjach prasowych trener Szymon Grabowski powtarza jak mantrę, że nie jest brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Oczywiście nie jest to decyzja szkoleniowca Biało-Zielonych, a czynników wyższych, a właściwie najwyższych, czyli zarządu klubu. Bezpośrednio przyznał się do tego Paolo Urfer, czyli prezes i współwłaściciel Lechii pisząc w oświadczeniu, które ukazało się po meczu z Motorem Lublin. Tyle o przyszłych potencjalnych zarobkach Dušana Kuciaka. Tu sytuacja jest jasna - klub nie widzi go w składzie, a on chciałby wrócić z Lechią Gdańsk do Ekstraklasy, zwłaszcza że posiada kontrakt ważny do 30 czerwca 2024 r., a po jego upływie chce z rodziną pozostać w Gdańsku. A co z zarobkami za poprzednie miesiące? Na dziś sytuacja jest taka, że klub zalega Kuciakowi sześć wynagrodzeń. Po ostatniej wymianie korespondencji między jego managerem i klubem, bramkarz musiał się wynieść z szatni pierwszego zespołu. Przebiera się gdzie indziej i nie trenuje z drużyną. Dušan Kuciak odsunięty. Nie może być w szatni Lechii Gdańsk To już nie czasy "Klubu Kokosa", gdy piłkarz niechciany w klubie musiał biegać po schodach albo ubierać choinkę. Dziś, nawet gdy zawodnik nie trenuje z pierwszym zespołem, musi mieć zapewnioną opiekę trenera i fizjoterapeuty. Oczywiście klub może stosować różne sztuczki i to robi, aby niechcianego delikwenta zmiękczyć, zmiany godziny treningów w ostatniej chwili to najłagodniejsze z nich. Rozwiązany kontrakt Ilkaya Durmusa. Klub idzie na wojnę Różnie można patrzeć na postawę Słowaka. Jak każdy sportowiec jest ambitny i na pewno wolałby grać w barwach Lechii w Ekstraklasie, a spadek z niej był dla niego klęską jak i dla reszty piłkarzy, którzy w nim uczestniczyli. Są tacy co piszą o honorze, jednak na razie nie ma żadnych negocjacji, jedna strona chce złamać drugą, metodami cokolwiek wątpliwymi. Jak to się skończy? Bóg jeden raczy wiedzieć. Być może strony jednak zbliżą stanowiska, jednak na dziś najbardziej prawdopodobny jest scenariusz jaki przerabiano z Rafałem Wolskim. "Wolak" rozwiązał kontrakt z winy klubu w marcu 2020 r., ówczesne władze Lechii Gdańsk odwoływały się, gdzie tylko mogły, także do struktur europejskich. Ponad trzy lata gdański klub nie płacił, aż w końcu musiał należność uregulować wraz z odsetkami w trzech ratach - 1.080.000 zł. Warto dodać, że tuż przed rozwiązaniem kontraktu, porozumienie było na stole, tylko w ostatniej chwili zdanie zmienił Adam Mandziara, czym naraził klub na wysokie koszty. Lechia to spółka prywatna, ale jeśli to nie jest działanie na jej szkodę, to co nim jest? Sprawy Kuciaka i Ilkaya Durmusa (jego kontrakt został już rozwiązany z winy klubu) zmierzają w tym samym kierunku co Wolskiego. Nowi właściciele dali świeży impuls, kibice dość tłumnie wrócili na trybuny, są przeprowadzane sensowne transfery (tylko czy nie za mało polskich graczy?). W najbliższych dniach kibicom miały zostać zaprezentowane drużyna i jej nowe stroje na ten sezon. Co prawda, stanie się to po piątej kolejce rozgrywek albo nawet później, ale lepiej późno niż wcale. Są chwile, że może się zdawać, że Lechia Gdańsk wraca do normalności. Jednak taka sprawa jak "gnojenie" Kuciaka pokazuje jak daleka jeszcze droga przed klubem, o którym pisaliśmy, że "jest chorym człowiekiem Ekstraklasy". Lechia po spadku do I ligi odziedziczyła po byłym właścicielu długi i tzw. "trudne sprawy". Co ciekawe zaszłości negocjuje z byłymi pracownikami były prezes zarządu, Paweł Żelem który wciąż pozostaje w Biało-Zielonych strukturach. Dušan Kuciak wciąż cieszy się sporą popularnością i sympatią kibiców co było widać, gdy jako jeden z dwóch członków pierwszego zespołu Lechii Gdańsk stawił się na mszy św. za pomyślność środowiska skupionego wokół gdańskiego klubu. Zdaniem wielu nie było lepszego od Kuciaka na pozycji bramkarza w 78-letniej historii Lechii. W sferze wirtualnej są tacy, którzy go atakują, podnosząc to ile zarabia, ile czasu jest w klubie (6,5 roku to ponoć za długo) i spadek formy sportowej (niegdyś był najlepszym bramkarzem Ekstraklasy, a niedawno z niej spadł). Pewne jest jednak, że nikt nie zasługuje na takie traktowanie jak Dušan Kuciak. Maciej Słomiński, INTERIA