Pozyskanie Juventusu jako sparingpartnera jest na pewno dużym osiągnięciem działaczy Lechii. Zresztą już dwa lata temu do Gdańska przyleciała słynna Barcelona. Wówczas firma organizująca mecz towarzyski zastrzegła w umowie, że w tym spotkaniu muszą zagrać niektóre z wielu gwiazd katalońskiego klubu. Jak będzie tym razem? - Jeżeli podpisuje się umowę, która pewnie opiewa na jakieś 300 tys. euro, to trzeba zadbać o to, by do Gdańska przyjechali najlepsi gracze. To na pewno kwestia organizatora, ale nie sądzę, by zapis był inny - twierdzi w rozmowie z Interią Bogusław Kaczmarek. Lipcowe spotkanie będzie też okazją do wspomnień. W 1983 roku w Pucharze Zdobywców Pucharów Lechia trafiła bowiem na naszpikowany gwiazdami Juventus. W pierwszym meczu w Turynie gdańszczanie dostali od Włochów bolesną lekcję piłki nożnej i przegrali aż 0-7. W rewanżu wyglądali zdecydowanie lepiej. Po decydującym golu Zbigniewa Bońka ulegli jednak Juventusowi 2-3. - Co to była za drużyna! Poza Bońkiem w Juventusie grali też Platini czy Tardelli. Wtedy Lechia była w zupełnie innej pozycji, bo Włosi wygrywali wówczas wszystko w Europie - wspomina Kaczmarek. Po 33 latach dojdzie do rewanżu. Już nie na stadionie przy ul. Traugutta, ale PGE Arenie. Na co dzień włodarze gdańskiego klubu mają problemy, by duży obiekt zapełnił się choć w połowie, ale pod koniec lipca powinno być inaczej. Kaczmarek: - Ludzie w Trójmieście są głodni wielkiej piłki. Już mecz kadry pokazał, że ten obiekt może być pełny. Być może już w niedalekiej przyszłości na Lechię też będzie przychodzić tylu kibiców? Łukasz Szpyrka