Maciej Słomiński, Interia: Jesteśmy świeżo po finiszu PKO BP Ekstraklasy. Pana macierzysty klub, Lechia Gdańsk zajęła zaledwie siódme miejsce na mecie. Nad Motławą czuć z tego powodu spory zawód i rozgoryczenie. Jacek Grembocki, długoletni zawodnik m.in. Lechii Gdańsk i Górnika Zabrze: - Sezon był bardzo ciężki i dziwny, z powodu pandemii. Były okresy gry bardzo dobrej, były też serie porażek. Nie był to w wykonaniu Lechii sezon tak dobry piłkarsko jak poprzednie. Ktoś na górze zweryfikował koszty utrzymania tej drużyny, kilku piłkarzy odeszło. Na ich miejsce przyszła młodzież, z czego bardzo się cieszę. Nie pierwszy raz okazało się, że z młodymi bywa różnie. W kulminacyjnym momencie, decydującym meczu z Jagiellonią w Białymstoku zabrakło szczęścia. Szczęścia, czyli innej obsady sędziowskiej? Przypomnijmy, że arbitrem był Krzysztof Jakubik, na VAR pomagał mu Daniel Stefański. - Uważam, że VAR powinien promować futbol ofensywny. Gra jest coraz szybsza, czasem nawet z pomocą wideo bardzo trudno uchwycić właściwą stopklatkę. Jeśli nie mamy pewności, jeśli mimo pomocy z wozu VAR mamy wątpliwości - promujmy graczy, którzy są w ofensywie. Co to oznacza w przypadku tego akurat meczu? - Bramka Flavio Paixao - nie ma kompletnie jasności, kto dotknął piłkę ręką po jego strzale. Wówczas uznajemy bramkę. Tak samo przy starciu Karola Fili z Bartoszem Bidą - nie wiemy, kto dotknął ręką - puszczamy akcję. W efekcie mamy rzut karny. Trener Piotr Stokowiec ma jeszcze rok kontraktu z Lechią Gdańsk. Po rozczarowującej końcówce sezonu część zniecierpliwionych kibiców domaga się jego głowy. - Uważam, że to pytanie jest nie na miejscu. Trener Stokowiec zrobił w Lechii tyle że do niego powinna należeć decyzja czy chce kończyć pracę, nie do klubu! Trener przez 3,5 roku w Gdańsku pokazał na co go stać. W kolejnym sezonie powinien się postarać o nowy kontrakt dla siebie i jak najlepszy wynik dla Lechii. Do dobrego człowiek się przyzwyczaja. Jesteśmy od kilku lat w najlepszej piątce Ekstraklasy, teraz pechowo z niej wypadliśmy. Proszę sięgnąć pamięcią gdzie byliśmy w latach 60., 70., 90., na początku XXI wieku. Lechia w swej ponad 75-letniej historii nie była nigdy tak często w ligowej czołówce jak jest teraz. Z panem w składzie Lechia trenera Jerzego Jastrzębowskiego weszła do ligi w 1984 r., ale długo na tym poziomie nie pograła. Ledwie cztery sezony. - Mówiło się, że to był złoty czas naszego klubu. Jak nazwać zatem obecny okres, gdy 13 rok z rzędu gramy w Ekstraklasie? Tego się w ogóle nie da porównać. Wtedy mieliśmy drużynę złożoną z zawodników z Pomorza, dziś mamy piłkarzy z całego świata. Dziś mamy budżet, stadion, jakość, mamy warunki do treningu. Zabrakło minut do pucharów, a my jesteśmy rozgoryczeni. Halo, tu ziemia! Nie mówiłbym, że to jest stracony sezon. Kosztem wyniku pojawiło się sporo ciekawej młodzieży. Słyszałem, że w gabinetach prezesów Śląska Wrocław po ostatnim gwizdku nastąpiło zakłopotanie. Nie planowali gry w pucharach. - Też bym chciał być zakłopotany, bo dostałem trzy miliony (śmiech). Nam w Gdańsku wydaje się, że ten piękny stadion jest od 60 lat. Otóż nie, on jest zaledwie od dekady. Przypomnijmy sobie, jak wyglądały szatnie wcześniej, jacy piłkarze u nas grali i z czym się borykaliśmy. Złoty okres Lechii jest dziś i nawet jeden pechowy finisz sezonu tego nie zmienia. Chciałem zapytać o drugi klub, w którym pan grał i to z sukcesami - Górnik Zabrze. 10 miejsce na mecie na pewno nie jest na miarę możliwości i marzeń zabrzan. Zwłaszcza że śląska drużyna długo była wysoko w tabeli. - Mam cały czas kontakt z piłkarzami, z którymi dwa razy zdobywałem mistrzostwo Polski. Nie będę mówił z kim, RODO obowiązuje (śmiech). Górnik przez ostatnie lata osiągał wyniki ponad stan. W Zabrzu jest zakaz mówienia o długach Górnika, zobowiązaniach względem miasta i innych podmiotów. Przyjście Artura Płatka miało dać jakość niewielkim kosztem. Czy dało? 10 miejsce za moich czasów byłoby niesamowitą katastrofą. Nazajutrz wszyscy zostalibyśmy zesłani do kopalni. Musimy mieć świadomość, że Lechia kiedyś nic nie znaczyła, dzisiaj coś znaczy. Górnik kiedyś znaczył wiele, dziś znaczy niewiele. Klub z sukcesami w Europie, dziś jest dziesiąty w słabej lidze. Najważniejsze w piłce i szerzej w życiu jest wiedzieć: kim się jest, skąd się jest, gdzie się jest, jaki ma się budżet.