Wiele wskazuje na to, że saga pt. "Luis Fernandez w Lechii Gdańsk" dobiegła końca, przynajmniej na jakiś czas. Udało nam się potwierdzić informację, która do tej pory pozostawała w sferze plotek, o tym, że Hiszpan rozwiązał kontrakt z Lechią i nie jest już zawodnikiem 15. klubu w tabeli Ekstraklasy. Reprezentanci zawodnika jako powód jednostronnego rozwiązania kontraktu podają art. 14 FIFA RSTP (Regulations on the Status and Transfer of Players) - po polsku: Regulamin FIFA w Sprawie Statusu i Transferu Zawodników. W uproszczeniu ten artykuł mówi o konieczności dopuszczenia piłkarza do wykonywania swego zawodu. Fernandez przedstawiał dokumentację medyczną, która miała świadczyć o tym, że jest gotów trenować z pierwszym zespołem i brać udział w meczach. Lechia Gdańsk była innego zdania, dlatego trenował indywidualnie, stąd pismo o jednostronnym rozwiązaniu kontraktu i rozstanie stron. Piłkarz wyjechał już z Gdańska, a pikanterii całej historii dodaje fakt, że Hiszpan obchodzi dziś 31. urodziny. Luis Fernandez jednostronnie rozwiązał kontrakt z Lechią Gdańsk Jaka jest prawda o zdrowiu LF10? O tym zapewne zdecydują prawnicy. Faktem są nieudane testy sportowe Fernandeza w Rakowie Częstochowa, co by świadczyło o tym, że zawodnik nie jest w pełni sprawny, ale to tematy medyczne, delikatne, w które przynajmniej na razie nie chcemy wchodzić. Zarówno dyrektor sportowy Lechii Gdańsk jak i prawnicy reprezentujący piłkarza nie chcieli na obecnym etapie sprawy komentować. Lecha Gdańsk całkiem nieźle radziła sobie przez prawie rok bez Luisa Fernandeza (ostatni raz w podstawowym składzie zagrał w I-ligowym meczu z Górnikiem Łęczna - 6 października 2023 r.), awansując w tym czasie do Ekstraklasy, dlatego nikt za nim nad morzem płakać nie będzie - dodatkowo jego brak w kadrze uwolni 30 tysięcy euro, które co miesiąc trzeba było przelewać na jego konto. Pytanie, czy piłkarski trybunał nie zdecyduje o tym, że te pieniądze i tak trzeba będzie zapłacić? 11 lipca 2023 r. Fernandez podpisał trzyletni kontrakt z Lechią Gdańsk i o pieniądze należne mu do 30 czerwca 2026 r. będą zapewne upominać się przedstawiciele piłkarza. O ile sprawy Ilkaya Durmusa, Christiana Clemensa, Kevina Friesenbichlera, Dusana Kuciaka i trenera Davida Badii były przynajmniej częściowo spuścizną niechlubnej kadencji Adama Mandziary, o tyle sprawa Luisa Fernandeza jest od A do Z zasługą Paolo Urfera. To był jego pomysł podpisać tak wysoki kontrakt bez testów medycznych z zawodnikiem nie w pełni sprawnym. Transfer Hiszpana miał legitymizować projekt "nowej Lechii" i być może nawet się to udało, ale teraz władze klubu będą musiały wypić piwo, którego same nawarzyły. No chyba, że Lechia będzie miała mocniejszych prawników od Fernandeza. Tymczasem w dzisiejszym meczu (start o godz. 20:30) z Widzewem Łódź, lechiści będą musieli radzić sobie bez Camilo Meny, którego kontuzja w spotkaniu z Jagiellonią Białystok wykluczy z gry na minimum na 2-3 tygodnie. To wielki cios w ofensywę Biało-Zielonych, Kolumbijczyk jest w tym sezonie kluczowym graczem, a defensywa jest najmniej szczelna w Ekstraklasie. To będzie ciężki test dla najmłodszej w lidze drużyny Lechii Gdańsk.