Rok temu było tak pięknie. 23 kwietnia 2022 r. Flavio Paixao strzelił dwie bramki dla Lechii Gdańsk w meczu z Wartą Poznań i złamał barierę 100 goli w Ekstraklasie. Jako pierwszy obcokrajowiec wszedł do klubu "setników". A dziś? Dziś jak mawiał Krzysztof Kononowicz: nie ma niczego. Portugalczyk zakończy karierę zapewne w drużynie zdegradowanej z Ekstraklasy. A mógłby mieć piękne pożegnanie niczym gdańskie legendy Mateusz Bąk i Piotr Wiśniewski w 2017 r. Jakkolwiek zakończy się ten sezon, Flavio zasłużył na godne pożegnanie. Piłka nożna jest grą opierającą się na statystykach, dlatego trzeba oddać cesarzowi co cesarskie. Mówią, że Ekstraklasa jest słabą ligą, ale zdobyć w niej 108 goli to wyczyn nie lada. Są tacy, którzy obwiniają go za dzisiejszy rozkład drużyny Lechii, a wręcz klubu, mówiąc, że to on rozwalił zespół i szatnię, mając udział w zwolnieniu Tomasza Kaczmarka, wcześniej podważając jego autorytet, konfliktując się z Dusanem Kuciakiem i Bóg wie co jeszcze. Po zwolnieniu Kaczmarka Flavio dosłownie następnego dnia trenował na stadionie przy Traugutta, kontuzja ustąpiła. Niefajne zachowane, z tym że w ogóle tej sytuacji mogło nie być, o czym niżej. Kilka lat temu jeszcze jako kibic nie raz, nie dwa wiwatowałem po golach "Flawińskiego". Od kiedy przeszedłem na drugą stronę barykady i siłą rzeczy jestem bliżej drużyny, spojrzałem na niego trochę inaczej. Nie każdy, kto strzela bramki, musi być sympatycznym gościem, nie za to mu płacą. Innymi słowy, wyraził to były już prezes Lechii Gdańsk, Paweł Żelem: "nie jestem zupą pomidorową, żeby mnie lubić". Flavio Paixao to człowiek z dużym ego, być może za dużym na szatnię ekstraklasowego klubu, świadczą o tym wyraźnie dwie rzeczy: 1. Nie każdy napisałby post na Instagramie, w którym współczułby Cristiano Ronaldo, że wie co on czuje, gdy siedzi na ławce rezerwowych. Znaj proporcje mocium panie. 2. Gdy ówczesny trener Lechii Gdańsk Marcin Kaczmarek jesienią 2022 r. zorganizował wybory na kapitana drużyny i do rady zespołu - Flavio nie wygrał żadnego z tych wyborów. To wszystko prawda tylko w zamieszaniu, które jest wokół Lechii kibicom i ekspertom umyka jedna rzecz. W drugiej połowie sierpnia ubiegłego roku, gdy okno transferowe było jeszcze otwarte Flavio Paixao popadł z Tomaszem Kaczmarkiem w konflikt i "uciekł w kontuzję", po tym jak ten pozbawił go opaski kapitańskiej. Wówczas w trybie pilnym przyjechał do Gdańska agent Portugalczyka, Daniel Weber z INNfootball reprezentujący Flavio od wielu lat. Odbyło się spotkanie z zarządem klubu i trenerem. Weber powiedział w imieniu swego klienta: - Panowie, Flavio nie dogaduje się z trenerem, którego wy chcecie wzmacniać i mieć na lata. Proponuję rozwiązanie kontraktu nawet zaraz za porozumieniem stron. Podajemy sobie ręce i rozchodzimy w pokoju. My od was nic nie chcemy. Gorzki koniec kariery Flavio Paixao Zebrani zbledli i zamilkli. Drużyna osiadła już na dobre na ostatnim miejscu w lidze. Zarządzający Lechią wyraźnie się przestraszyli. Jedna z osób, która już nie pracuje w klubie, mówiła o tym spotkaniu: - Gdybyśmy wtedy puścili Portugalczyka kibice przyszli z pochodniami na stadion. Znając Flavio gdziekolwiek poszedłby, dalej strzelałby gole. Wtedy kibice przyszliby po raz drugi. Dwa tygodnie po wyżej wymienionym spotkaniu z Lechii został zwolniony Tomasz Kaczmarek, który miał być trenerem na lata, a Flavio wrócił do treningów. Podobna sytuacja była z Łukaszem Zwolińskim. Fabryka Futbolu, czyli agencja go reprezentująca wynegocjowała żądaną przez klub kwotę, po czym Lechia Gdańsk....nie podjęła rękawicy. Może to nie pozostawać w związku z bólem pleców snajpera, który wykluczył go z meczu z Radomiakiem w Radomiu jeszcze w sierpniu zeszłego roku (1-4). Można było zainkasować około miliona euro i postarać o zastępstwo, a tak za siedem meczów "Zwolak" odejdzie za darmo, a Lechia i tak najprawdopodobniej straci miejsce w Ekstraklasie. Już jutro kolejny mecz ligowy, o godz. 20 Lechia Gdańsk podejmie wysoko notowaną Pogoń Szczecin. W Gdańsku niewiele osób marzy jeszcze o uniknięciu degradacji, bardziej w cenie jest godne opuszczenie Ekstraklasy po 15 latach pobytu w niej. Co dalej? Zgodnie ze słowami nowego prezesa klubu Ziemowita Deptuły, Biało-Zieloni w razie degradacji do I ligi będą starali się o jak najszybszy powrót na najwyższy szczebel rozgrywek. Czy z obecnym właścicielem? To się powinno niebawem wyjaśnić. Maciej Słomiński, INTERIA