Fatalnie dla Lechii Gdańsk wygląda tabela Ekstraklasy po pierwszej kolejce sezonu 2022/23. Piłkarze z Trójmiasta są na samym jej końcu, po przegranej 0-3 z Wisłą Płock. Tak złego wyjścia z ligowych bloków lechiści nie zanotowali od powrotu do Ekstraklasy w 2008 r. W Płocku w pierwszej połowie gra Lechii Gdańsk wyglądała korzystnie, piłka dobrze chodziła w ofensywie, a defensywa wyglądała na szczelną. Wszystko posypało się pod koniec tej części meczu, gdy po kontrze Łukasz Sekulski trafił do siatki Dusana Kuciaka. - Mocno się zdziwiłem, gdy zobaczyłem że w składzie Lechii nie ma Mario Malocy. Nie wiem czy to jakiś uraz, czy trener zamierzał dać mu odpocząć, oczywiście ma do tego pełne prawo. Moim zdaniem nawet jeśli ktoś z pary Maloca - Michał Nalepa jest w nieco słabszej formie, to i tak ten duet tak długo gra ze sobą, tak dobrze się rozumie i uzupełnia, że nie powinno się go rozbijać w najważniejszych meczach. Za taki uważam start sezonu. Ta para stoperów jest "betonowa" i uważam ją za najlepszą w polskiej lidze. Jeśli oni nie grają, mniej pewni są też boczni obrońcy co widać było po występach Rafała Pietrzaka i Filipa Koperskiego - uważa Lech Kulwicki, kapitan drużyny Lechii Gdańsk, która zdobyła pierwszy Puchar Polski dla klubu w 1983 r. Obecnie popularny "Jadzia" jest organizatorem i podporą ekipy Biało-Zielonych oldboyów. Na drugą połowę meczu z "Nafciarzami" drużyna Lechii najwyraźniej została w szatni, piłka aż trzy razy zatrzepotała w siatce Dusana Kuciaka, raz po centymetrowym spalonym sędzia bramki nie uznał. Gdańszczanie, którzy kilkadziesiąt godzin wcześniej grali w palącym słońcu w Macedonii, najwyraźniej w Płocku źle rozłożyli siły, bo w drugiej połowie nie istnieli. - W pierwszej części Lechia mogła, a nawet powinna prowadzić. Sam jestem ciekaw dlaczego druga połowa była tak słaba. To dla mnie zagadka. Najbardziej prawdopodobne jest to, że wyszło zmęczenie meczem w Macedonii, który był kilkadziesiąt godzin wcześniej. Chociaż nawet będąc zmęczonym, nie powinno popełniać się takich błędów w obronie. Żadna polska drużyna, z mistrzem Polski na czele nie jest gotowa do gry co trzy dni na dwóch frontach. Zmiennicy zarówno w Lechu Poznań, a tym bardziej w Lechii Gdańsk prezentują jednak niższą jakość piłkarską. Puchary są często pocałunkiem śmierci. Po występach europejskich problemy miały Piast Gliwice i Śląsk Wrocław, który rok temu nieomal pożegnał się z Ekstraklasą - zaznaczył Kulwicki. Co działo się w ostatniej kolejce naszej Ekstraklasy - sprawdź w naszym programie wideo! Lechia Gdańsk źle wystartowała w lidze. W czwartek mecz z Rapidem Wiedeń Poprzednie rozgrywki Biało-Zieloni kończyli w dobrych nastrojach, jednak w okresie przygotowawczym coś poszło nie tak. Nie chodzi nawet o sprawy boiskowe, nie ma co rozdzierać szat po jednym meczu, bardziej o tematy personalne - gdańszczanie kusili Jesusa Imaza z Jagiellonii Białystok, Marko Poletanovicia z Wisły Kraków - obaj ci piłkarze wybrali inaczej. Jednym nabytkiem pozostaje zakontraktowany jeszcze zimą Dominik Piła, a zamiast wzmocnień są odejścia - tuż przed meczem z Akademiją Pandew do szwedzkiego Malmo odszedł Joseph Ceesay. Na wnioski za wcześnie, ale wyraźnie widać już na starcie, że kadrowa kołdra może okazać się znacznie za krótka - Uważam, że w naszej lidze transfery często robią więcej zła niż dobra. Ja bym zwrócił uwagę na coś innego - nawet nie przysłowiowe pięć, a więcej groszy dołożył Adam Mandziara swoim wywiadem dla "Przeglądu Sportowego" o tym, że klub jest na sprzedaż. Takie wypowiedzi przewodniczącego Rady Nadzorczej plus wycofanie drużyny rezerw to nie były korzystne sygnały dla zawodników i sztabu trenerskiego przed sezonem. Brak lub rezygnacja z jakościowych wzmocnień dają jasny sygnał, że obecni właściciele rzucają koło ratunkowe. Takie komunikaty sprawiają, że piłkarze z tyłu głowy mają dylemat, czy zaraz będzie dla nich miejsce w zespole, kiedy przyjdzie nowa miotła - inwestor. Tym wywiadem szatnia została osłabiona, a przecież to szatnia wygrywa mecze i zdobywa trofea - mówi nam Kulwicki. Trener Tomasz Kaczmarek po meczu w Płocku mówił, że to dobrze że taki zimny prysznic przydarzył się Lechii akurat teraz. Przecież już w czwartek o godz. 19 mecz 2. rundy eliminacji Ligi Konferencji z Rapidem w Wiedniu. Austriacy na papierze wydają się być znacznie silniejsi od Wisły Płock - Przed meczem z Rapidem Wiedeń potrzebne jest wyciągnięcie wniosków przez sztab trenerski i głęboki reset. W Wiedniu będzie inna gra, podejrzewam że Lechia będzie cofnięta na swoją połowę. Jeśli Biało-Zieloni zagrają tak jak w pierwszej połowie w Płocku, mają szansę. Jeśli tak jak w drugiej - nie mamy o czym marzyć - podsumowuje Lech Kulwicki. Maciej Słomiński, Interia