<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a> Holender został nowym trenerem Lechii w czwartek, gdy zastąpił zwolnionego Michała Probierza. Kibice gdańskiego klubu podziękowali byłemu szkoleniowcowi wywieszając transparent "M. Probierz - dziękujemy!". W pierwszych minutach dobrze radzili sobie gliwiczanie. Dwie okazje miał Kamil Wilczek. W 18. minucie sytuacji sam na sam z bramkarzem Lechii nie wykorzystał Wojciech Kędziora. "To ja go trafiłem w rękę, a nie on dobrze złapał" - napastnik Piasta nie mógł odżałować tej sytuacji. W kolejnych minutach zaatakowali gospodarze. Szczególnie aktywny był Zaur Sadajew. W 24. minucie świetnie zagrał do Macieja Makuszewskiego, ten trafił w bramkarza w sytuacji sam na sam, ale zdołał jeszcze podać do wbiegającego w pole karne Stojana Vranjesa, lecz piłka po jego "główce" trafiła w słupek. W 41. minucie po błędzie Christophera Oualembo okazję miał Tomasz Podgórski, jednak strzelił wysoko ponad bramką. Cztery minuty po przerwie Piotr Grzelczak kapitalnym strzałem z dystansu dał prowadzenie gospodarzom. Dwie minuty później Zaur Sadajew nieodpowiedzialnym faulem "zarobił" czerwoną kartkę i osłabił zespół. Brutalnie zaatakował Victora Nikiemę, w dodatku zupełnie niepotrzebnie, bo sytuacja miała miejsce w środku boiska. Lechia nie zamknęła się na swojej połowie, tylko odważnie atakowała i w 57. minucie Maciej Makuszewski pięknym strzałem podwyższył na 2-0. Piast grał słabo, łatwo tracił piłkę, a gospodarze nie kalkulowali, tylko starali się zdobyć kolejne bramki. W 64. minucie wyprowadzili kontrę, którą skutecznie wykończył Stojan Vranjes. Bardzo dobre spotkanie rozegrał bramkarz gospodarzy Mateusz Bąk, który m.in. w 70. minucie zaliczył dwie znakomite interwencje, ratując swój zespół w bardzo trudnych sytuacjach. Rozmiary porażki Piasta zmniejszył Ruben Jurado strzałem z bliska po podaniu Rabioli w szóstej minucie doliczonego czasu gry. Mecz Lechii z Piastem obejrzało 7705 widzów. To najniższa frekwencja w spotkaniach ekstraklasy rozegranych na tym stadionie. Do tej pory najmniej kibiców pojawiło się 15 lutego na inauguracyjnej konfrontacji rundy wiosennej tego sezonu z Pogonią Szczecin - 8170. Powiedzieli po meczu: Marcin Brosz (trener Piasta Gliwice): "Zdawaliśmy sobie sprawę, że najsilniejszą bronią Lechii jest gra z kontrataku, dlatego też w tym meczu specjalnie głębiej się cofnęliśmy, aby samemu mieć możliwość przeprowadzania tego rodzaju akcji. Zdołaliśmy, zwłaszcza w pierwszej połowie, wypracować sobie kilka dogodnych sytuacji, ale nie udało nam się ich wykorzystać. Kluczowym momentem tego spotkania była bramka zdobyta tuż po przerwie przed Piotra Grzelczaka. Po stracie gola zagraliśmy zbyt ofensywnie i bardzo szybko zostaliśmy przez gospodarzy skarceni". Ricardo Moniz (trener Lechii Gdańsk): "Miałem tylko dwa dni, aby poznać się z drużyną, bo w środę nie wiedziałem, że będę trenerem tego zespołu. Przy wyborze pierwszej jedenastki kierowałem się również sugestiami swoich asystentów. Wcześniej miałem okazję obejrzeć tylko pucharowy mecz Lechii z Jagiellonią i fragmenty kilku innych spotkań. - Zamierzamy awansować do czołowej ósemki, dlatego trzy ostatnie potyczki sezonu zasadniczego są dla nas jak finał. W konfrontacji z Piastem postawiłem na ofensywę, aczkolwiek dopisało nam też szczęście, bo mogliśmy w pierwszej połowie stracić dwa gole. Punktem zwrotnym był cudowny gol zdobyty prawą nogą przez Grzelczaka. Zdziwiony byłem natomiast czerwoną kartką dla Sadajewa. Konieczność gry w osłabieniu wyjątkowo zmobilizowała jednak naszą drużyną, bo wyglądało to tak, jakby było nas na boisku więcej a nie mniej od rywali." Lechia Gdańsk - Piast Gliwice 3-1 (0-0) <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-lechia-gdansk-piast-gliwice-2014-03-29,mid,475621" target="_blank">Zobacz raport meczowy</a>