Wybieracie się na bal. Na kreację wyłożyliście fortunę, ubierają was czołowi styliści, a gdy o północy wybierają króla i królową, nie łapiecie się nawet na podium i lądujecie na tej samej półce co ci, którzy narzucili na siebie stare łachmany z dna szafy. Właśnie tak - drugi, a nawet czwarty rok z rzędu - czują się działacze, piłkarze i kibice Lechii. Nie stagnacja, a krok w tył W ostatnich czterech sezonach gdańszczanie zawsze (!) zajmowali miejsce tuż za pozycją dającą grę w europejskich pucharach. Szczególnie bolesne były jednak dwa ostatnie sezony - Lechia zasilona pieniędzmi niemieckiego milionera Franza Josefa Wernze’a miała walczyć co najmniej o podium, a nawet zdetronizowanie Legii Warszawa, tymczasem nie załapała się nawet do eliminacji Ligi Europy. - Lechia była skazana na sukces, ale nie podołała. Czwarte miejsce to żaden postęp, czy nawet stagnacja, ale krok w tył. Przecież klub ma wszystko: bogatego sponsora, bazę treningową, stadion, kibiców, a piłkarze wysokie kontrakty i piękne miasto do życia. Tylko grać, ale jak ktoś mądry kiedyś napisał: "oby nam się chciało chcieć"... - denerwuje się trener Kaczmarek. Przed rokiem Lechia mogła być czwarta (to miejsce dawało grę w eliminacjach Ligi Europy), gdyby w ostatniej kolejce wygrała z Cracovią. Nie dała jednak rady, poległa i sezon spisała na straty. W niedzielę znów grała o wszystko, tym razem z Legią. - Dorośliśmy do wielkich rzeczy, chcemy zdobyć mistrzostwo Polski - zapowiadał trener Piotr Nowak. By tak się stało, Lechia musiała zwyciężyć. Zagrała jednak bojaźliwie i przy remisie w meczu Jagiellonia - Lech (2-2) znów wypadła za europejską burtę. Bramkarz w cenie Gdańszczanie zostali z pustymi rękami, choć zawodnicy osiągnęli cel postawiony przed nimi przez Adama Mandziarę. - Gramy o miejsca 1-5 - zapowiadał przed sezonem prezes Lechii, choć apetyty nad morzem były większe. Nieoficjalnie klub dysponował budżetem w wysokości 40 mln zł, co daje mu trzecią pozycję za Legią i Lechem. Do tego przed sezonem zostało spełnione największe życzenie trenera Nowaka, czyli sprowadzono do Gdańska Rafała Wolskiego. Po nieudanej zagranicznej przygodzie, 25-letni pomocnik odbudował się w Wiśle Kraków, ale przy Reymonta nie mieli pół miliona euro, by go wykupić. Takie pieniądze znaleźli za to w Gdańsku i dziś może tej decyzji nie żałują (Wolski otrzymał powołanie na mecz reprezentacji Polski z Rumunią), ale nadzieje z Wolskim wiązano chyba większe. W 34 meczach pomocnik zdobył dwie bramki i zaliczył siedem asyst, podczas gdy w 14 spotkaniach dla Wisły miał cztery trafienia i aż dziewięć asyst. Dlatego najlepszym transferem Lechii był jednak Duszan Kuciak. Słowak wzmocnił zespół zimą, od razu wskoczył do bramki i miejsca już nie oddał. W 17 spotkaniach tracił średnio gola na mecz, a w grupie mistrzowskiej jako jedyny bramkarz nie dał się pokonać! Niewypał z Czech Lechia w poprzednich latach dała się poznać jako klub, który zatrudnia piłkarzy na pęczki, ale w tym sezonie selekcja była bardziej szczegółowa. Mimo to transferowe sito wpuściło do Gdańska m.in. Gino van Kessela, który do niedawna nieźle się zapowiadał, ale na zapowiedziach się zakończyło. W 2016 r. Slavia Praga zapłaciła za niego AS Trenczyn 1,2 mln euro, ale już wtedy zawodnik obniżył loty. Stamtąd trafił do Gdańska i niemal rozbił się o ziemię, bo zaliczył tylko trzy spotkania. W Gdańsku nie wszystko jest jednak tak piękne, jak na pierwszy rzut oka wygląda. Niespełna miesiąc temu Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN ukarała klub grzywną w wysokości 100 tys. zł i do tego nałożyła nadzór finansowy. W klubie bronili się, że chodzi tylko o sprawy papierkowe, ale w Gdańsku coraz częściej mówi się o opóźnianiach w wypłatach. Znów "3 x L"? Dlatego trudno z pełnym przekonaniem stwierdzić jak w Gdańsku będzie wyglądało najbliższe okno transferowe. Nie da się jednak ukryć, że Lechii przydałyby się wzmocnienia, szczególnie w linii pomocy. - Michał Chrapek ostatnio nie grał, Arielowi Borysiukowi kończy się wypożyczenie z Queens Park Rangers, podobnie jak Simeone Sławczewowi ze Sportingu Lizbona. Nie wiem co z nimi będzie, ale wygląda na to, że Lechia najpilniej będzie potrzebowała defensywnego pomocnika - analizuje Kaczmarek. O co w tej sytuacji w przyszłym sezonie będzie grał klub z Gdańska? - Jeśli nic niespodziewanego się nie wydarzy, to na szczycie znów będzie "3 x L" (Legia, Lech, Lechia) i pewnie znów dołączy do nich jakiś klub pokroju Jagiellonii - uważa Kaczmarek. Piotr Jawor OCENY ZAWODNIKÓW LECHII ZA SEZON 2016/2017 Imię i nazwisko / Ocena kibiców / Ocena Interii Duszan Kuciak 3,71 5 Milosz Krasić 3,36 4 Sławomir Peszko 3,24 3 Mario Malocza 3,16 3,5 Łukasz Haraslin 3,15 3,5 Rafał Wolski 3,15 4 Simeon Sławczew 3,13 3 Michał Chrapek 3,11 2 Rafał Janicki 2,89 2,5 Marco Paixao 2,83 5 Jakub Wawrzyniak 2,8 3,5 Flavio Paixao 2,76 2,5 Joao Nunes 2,74 3 Grzegorz Kuświk 2,7 3 Paweł Stolarski 2,58 3