Lechia Gdańsk jest w strefie spadkowej Ekstraklasy, a jej sytuacja staje się coraz bardziej krytyczna. Według wyliczeń statystyków Biało-Zieloni nie byli tak blisko degradacji w ostatnim 15-leciu, od 2008 r., gdy wrócili do Ekstraklasy. W tej sytuacji winien jest zawsze jeden - jest nim trener Marcin Kaczmarek, którego posada wisi na najcieńszym możliwym włosku. Rozpoczęło się poszukiwanie zastępstwa. Pisaliśmy o serbsko-brytyjskim trenerze Nestorze El Maestro, który był w Gdańsku rozmawiać z władzami klubu. Przed meczem z Lechem Poznań wyjechał, jedna wersja mówi o tym, że nie chciał przejmować drużyny przed tak trudnym spotkaniem (słusznie, bo w Poznaniu zespół poległ 0-5), druga o tym, że wyjechał i już nie wróci. Innymi słowy: "był i się zmył". Ta wersja jest dziś bliższa prawdy. Pisano o Luisie Fernandezie, który był proponowany klubowi z Gdańska, tymczasem odsiecz przyszła z niespodziewanego kierunku. Swoje CV wysłał do klubu oraz ogłosił to na twitterze, Ollie Holden kibic Lechii rodem z Norwich. W liście otwartym do prezesa klubu Pawła Żelema, Brytyjczyk pisze o licznych sukcesach jakie miał prowadząc "Kanarki" z Norwich (m.in. wygrana w Lidze Mistrzów) oraz Budowlanych z Gdańska (czterokrotne mistrzostwo Polski w latach 2026-30). Chodzi oczywiście o popularna grę Football Manager. W marketingowym marazmie, który w ostatnich latach panował wokół Lechii Gdańsk, Ollie jest postacią bardzo pozytywną. W mediach społecznościowych tworzy kwizy dotyczące historii Biało-Zielonych, uzupełnia strony dotyczące zawodników Lechii na Wikipedii, przygotowuje grafiki z koszulkami meczowymi jakie na przestrzeni lat nosili gdańscy piłkarze. Holden nie robi nic niezwykłego - każdy klub w lidze angielskiej robi takie rzeczy we własnym zakresie, w Polsce póki co nie dba się o klubową historię, a skupia się na teraźniejszości. Wielu Polaków kibicuje klubom z Premier League, a jak to się stało, że Ollie podążył przeciwną drogą - dlaczego Anglik zaczął kibicować klubowi Ekstraklasy? Jak nie wiadomo co chodzi, to chodzi...o kobietę!- Wszystko zaczęło się w 2013 roku przez moją pierwszą dziewczynę, a właściwie dzięki niej. Pochodziła z okolic Gdańska i gdy pierwszy raz przyleciałem ją odwiedzić, na stadionie rozgrywano akurat towarzyski mecz z Barceloną. Chciałem na niego pójść, ale dziewczyna zupełnie nie interesowała się futbolem i odwiodła mnie od tego pomysłu. Człowiek był wtedy zakochany i głupi... - wyjaśniał Holden w wywiadzie dla TVP Sport. Na twitterze Anglik funkcjonuje pod pseudonimem "Eryk Lama". Związek Brytyjczyka nie przetrwał, ale Oliver po powrocie do domu zaczął czytać coraz więcej gdańskim klubie. - Nie wiem dlaczego, ale szybko poczułem mocne przywiązanie do Lechii. Na pewno to po części zasługa polskich fanów, których żywiołowy doping bardzo mi się podoba - mówił. Do tej pory Brytyjczykowi udało się być na jednym meczu Lechii w Gdańsku - było to spotkanie eliminacyjne w Lidze Konferencji, gdy Biało-Zieloni podejmowali Rapid Wiedeń. Trudno uwierzyć, że działo się to w obecnym sezonie 2022/23. Wówczas na Polsat Plus Arenę przyszło ponad 23 tysiące widzów, była piękna pogoda, a Biało-Zieloni zagrali naprawdę z zębem i byli bliscy sprawienia niespodzianki. Dziś na bursztynowy stadion przychodzi około 5 tysięcy widzów, jest zimno za oknem, a gorąco w tabeli. Co ciekawe aplikacja Brytyjczyka nie jest jedyną kibicowską aplikacją jaka wpłynęła do gdańskiego klubu. W 2011 r. tuż po przenosinach na nowy stadion drużynie Lechii szło bardzo kiepsko. Wówczas aplikację złożył Edwin Kuffel, fan Biało-Zielonych rodem z Sopotu. Na łamach "Faktu" Kuffel uzasadniał swe ambicje:- Wśród argumentów za pozostawieniem trenera Tomasza Kafarskiego na stanowisku padają najczęściej takie: jest młody, perspektywiczny, związany z Lechią i do tego niedrogi. Mam kandydata, który od trenera Kafarskiego jest młodszy, bardziej perspektywiczny, bardziej związany z Lechią - na pewno emocjonalnie - i do tego zdecydowany pracować za darmo. Mówię o sobie. Dodatkowo oficjalnie deklaruję, że w wypadku porażki wpłacę do kasy klubu równowartość premii, jaką za ewentualne zwycięstwo otrzymuje trener Kafarski. Dla mnie to astronomiczna kwota, jednak uważam, że warto ją zaryzykować, by uzmysłowić właścicielowi klubu, Andrzejowi Kucharowi (ówczesny właściciel klubu - przyp. red.), jak wielki popełnia błąd. Lechia odniosła się wtedy oficjalnie do propozycji kibica. - Z przyczyn formalnych prowadzenie drużyny przez pana Kuffela nie jest możliwe - zakomunikował ówczesny rzecznik prasowy Lechii Gdańsk, Michał Lewandowski. Jak będzie tym razem? Czasu do kolejnego meczu Lechii coraz mniej - w piątek o godz. 18 podejmą "czerwoną latarnię" tabeli, Miedź Legnica. Maciej Słomiński, INTERIA