Deleu wystąpił w tym sezonie w dwóch zremisowanych meczach swojej drużyny z Ruchem (1-1 w Chorzowie oraz 0-0 na własnym stadionie) i w wyjazdowej konfrontacji zdobył nawet bramkę. Brazylijczyka, który z powodu kontuzji nie zagrał w czterech ostatnich ligowych spotkaniach, zabraknie również w niedzielę na boisku w Chorzowie. "W tym tygodniu wznowiłem już zajęcia z zespołem, ale nie biorę udziału we wszystkich ćwiczeniach, bo wciąż sporo trenuję indywidualnie. W niedzielę na pewno nie zagram, ale jestem pewien, że z powodzeniem zastąpią mnie koledzy. Ostatnio na prawej stronie obrony bardzo dobrze spisywał się Marcin Pietrowski, który w tych meczach był jednym z najlepszych zawodników" - ocenił. 30-letni defensor ma jednak nadzieję, że 3 maja będzie mógł już zagrać w Gdańsku w kolejnym spotkaniu z Legią Warszawa. "W poniedziałek powinienem już trenować na pełnych obrotach. Fizycznie czuję się dobrze i wielkich kondycyjnych zaległości nie mam. Przez dwa tygodnie biegałem z kolegą po plaży i brakuje mi głównie czucia piłki. Wierzę, że w następną sobotę będę zdolny do gry, ale decyzja, czy wystąpię w meczu z Legią, należy do trenera. Muszę przecież wygrać rywalizację z kolegami, a to nie jest takie proste" - zauważył. Brazylijczyk nie zagra w niedzielę, ale na ten dzień ma już ustalony plan. I związany jest on nie tylko z obejrzeniem meczu Lechii z Ruchem. "Jak zawsze pójdę w niedzielę do kościoła pomodlić się oraz podziękować Bogu za wiele rzeczy, w tym również za kanonizację Jana Pawła II. To był wspaniały człowiek, który cieszył się powszechnym szacunkiem i sympatią. Pamiętam jaka radość i wzruszenie towarzyszyły jego pielgrzymkom do naszego kraju. Wydaje mi się, że pochodzący z Polski papież podobnie odbierany był w wielu innych krajach. Kochał go cały świat" - stwierdził. Według piłkarza gdańskiego zespołu podobnie jak Karol Wojtyła postrzegany jest obecny ojciec święty Franciszek. "Moim zdaniem Benedykt XVI nie był tak otwarty jak Jan Paweł II. Z kolei Franciszek wydaje się kontynuować styl pontyfikatu Polaka" - przyznał. Obecny Biskup Rzymu jest Argentyńczykiem, a ten kraj bardzo często rywalizuje na sportowej płaszczyźnie z Brazylią. "Ja bardzo cenię tego papieża. Żartem mogę dodać, że my nie mamy nic do Argentyńczyków, bo jesteśmy, chociażby w piłce nożnej czy siatkówce, zwyczajnie od nich lepsi. To oni czują wobec nas jakiś kompleks" - dodał z uśmiechem. Po 30 kolejkach biało-zieloni zajmują ósme miejsce i mają, po podziale, 20 punktów, czyli tylko pięć mniej od trzeciego w tabeli Ruchu. Deleu przekonuje, że Lechię stać będzie na włączenie się do walki o miejsce na podium. "Zawsze trzeba stawiać sobie najwyższe cele. Dlatego musimy założyć, że chcemy być mistrzami Polski, bo tylko wtedy jesteśmy w stanie wywalczyć drugie bądź trzecie miejsce. W niedzielę do Ruchu możemy mieć przecież zaledwie dwa punkty straty. Wiem, że powinno się dziękować Bogu za otrzymane łaski i dary, ale także wierzyć w kolejne sukcesy. I niezależnie od okoliczności trzeba być optymistą. W Lechii przeżywałem również trudne chwile związane chociażby z kontuzjami i na zewnątrz bywałem też smutny, ale wiary nigdy nie straciłem" - podsumował Deleu. Brazylijczyk jest bardzo religijny, o czym świadczą także jego tatuaże. Na lewym ręku widnieje obraz Leonarda da Vinci "Ostatnia Wieczerza", na prawej łydce ma anioła, na lewym ramieniu Jezusa na krzyżu, na szyi i na piersiach różaniec, a na plecach krzyż.