Gdańsk pożegnał Ekstraklasę z przytupem. Na mecz Lechii z Legią Warszawa przyszło ponad 15 tysięcy widzów, a o zwycięskiej bramce Macieja Gajosa z około 65 (!) metrów w będzie się jeszcze długo dyskutowało w nadmorskich tawernach. Oczywiście wraz z upływem czasu odległość w opowieściach będzie się zwiększać, aż dojdzie pewnie do 100 metrów. Ten efektowny gol i wygrana z wicemistrzem Polski nie może zamazać fatalnego wrażenia jaki zostawia Lechia Gdańsk w sezonie 2022/23. To niewytłumaczalne jak drużyna, która rok temu zakwalifikowała się do europejskich pucharów, może osunąć się w tabeli na przedostatnie miejsce. Problemy organizacyjne i opóźnienia w płatnościach nie mogą być jedynym wytłumaczeniem dla fatalnej gry piłkarzy, którzy w całym sezonie w pierwszych połowach meczów domowych zdobyli w lidze jedną bramkę i pobili wiele innych negatywnych rekordów. Kończące się rozgrywki to szereg fatalnych decyzji, na czele ze zwolnieniem trenerów Kaczmarków (Tomasza i Marcina) oraz zatrudnieniem hiszpańskiego no-name’a Davida Badii. Ostatnia z tych decyzji idzie na konto dyrektora sportowego klubu, Łukasza Smolarowa. Tak jak nikt nie wie jakim cudem Lechia Gdańsk została zdegradowana z Ekstraklasy, tak samo zagadką są jej dalsze losy. Z upływem czasu niewiadomych personalnych będzie coraz mniej - wczoraj po meczu Rafał Pietrzak ujawnił, że klub poinformował go o zakończeniu współpracy. Kontrakt lewego obrońcy wygasa 30 czerwca i nie zostanie przedłużony. Znane są też losy Łukasza Zwolińskiego, który zwiąże się trzyletnią umową z mistrzem Polski, Rakowem Częstochowa. Z obecnej kadry Lechii Gdańsk umowy wygasają następującym piłkarzom - Flavio Paixao (koniec kariery, teraz zasili drużynę oldboyów Lechii, szkoda że nie stało się to rok temu), Jakub Kałuziński, Marco Terrazzino, Kristers Tobers, Joel Abu Hanna (powrót do Legii Warszawa po wypożyczeniu). Umowa wygasa też rezerwowemu bramkarzowi Michałowi Buchalikowi, ale wobec spadku z Ekstraklasy, być może strony przedłużą współpracę. Czy Lechię Gdańsk czeka eksodus piłkarzy? Z w miarę ważnych piłkarzy ważne umowy posiadają - Michał Nalepa, Conrado Buchanelli Holz, Ilkay Durmus, Jarosław Kubicki, Jakub Bartkowski, Joeri de Kamps, Mario Maloca, Dusan Kuciak, David Stec, Maciej Gajos, Kevin Friesenbichler, Bassekou Diabate, Dominik Piła, Kacper Sezonienko, Filip Koperski. Z wyżej wymienionych telefon z ofertą może zadzwonić do Michała Nalepy, który ma kontrakt z Lechią ważny jeszcze przez trzy lata. Oferta z Lecha Poznań dla obrońcy jest faktem - pisały o tym meczyki.pl. Sam "Nalep" zawsze podkreślał przywiązanie do Wisły Kraków, jeśli "Biała Gwiazda" wróci do Ekstraklasy możliwy jest powrót obrońcy pod Wawel. W przerwie zimowej o Conrado pytał Raków, a o Diabate - Sheriff Tyraspol. Na brak zainteresowania nie powinni narzekać Kubicki, Durmus oraz młodzieżowi reprezentanci Polski - Sezonienko i Koperski, ten drugi jest aktualnie kontuzjowany. Co do reszty piłkarzy, trudno oczekiwać, że Lechię będzie stać na ich opłacanie na poziomie wynagrodzeń ekstraklasowych, zwłaszcza że z tym różnie bywało w ostatnich latach. Wobec piłkarzy krajowych istnieje możliwość jednostronnego rozwiązania kontraktów po degradacji, pod warunkiem spłaty zaległości. Słyszy się o tym, że klub puści piłkarzy z ważnymi umowami w świat pod warunkiem zrzeczenia się wierzytelności wobec klubu. Kto zatem będzie w Gdańsku grał w sezonie 2023/24? Lechia ogłosiła już powrót bramkarza Antoniego Mikułko z wypożyczenia do Wieczystej Kraków. Z transferów czasowych powrócą (przynajmniej na chwilę) do Gdańska: Miłosz Szczepański z Warty Poznań, Tomasz Neugebauer z Podbeskidzia Bielsko-Biała, Jan Biegański z GKS Tychy, Łukasz Zjawiński z Widzewa Łódź oraz Omran Haydary z Arki Gdynia. Przypadek tego ostatniego jest ciekawy - podobno w umowie z lokalnym rywalem zawarty jest bonus dla Lechii w przypadku awansu sąsiadów do Ekstraklasy. Żółto-Niebiescy wciąż mają szansę na udział w barażach o awans na najwyższy szczebel rozgrywek. Jeśli chodzi o pozostałych - trudno spodziewać się, że np. Szczepański po dobrym sezonie zgodzi się grać na zapleczu Ekstraklasy. Wczorajsza wygrana z Legią, wlała nieco optymizmu w serca gdańskich kibiców, jednak gdy opadną emocje trudno wierzyć w głosy mówiące o chęci szybkiego powrotu Lechii do Ekstraklasy. Można by mieć takie nadzieje, gdyby Biało-Zieloni startowali do rozgrywek I ligi z zerowym kontem, tymczasem lekko licząc jest to kilka milionów złotych na minusie, o ile nie więcej. Trójmiejski klub z powodu radosnego zarządzania przez ostatnie lata ma do zrealizowania ugody, których Komisja ds. Licencji w ostatnim postanowieniu nie pozwala prolongować. Są to niemałe kwoty - m.in. wobec drużyny za zajęcie 4. miejsca w sezonie 2021/22 oraz Rafała Wolskiego za zerwany z winy klubu kontrakt jeszcze w marcu 2020 r. Biorąc powyższe pod uwagę, klub z Polsat Plus Areny nie jest w komfortowej sytuacji. Szansą byłoby nowe otwarcie w postaci zmian właścicielskich. Jeśli Adam Mandziara nie odpowie na ofertę, która wpłynęła do klubu niedługo dostanie za Lechię Gdańsk okrągłą kwotę zera złotych. Czas nie działa na jego korzyść. Maciej Słomiński, INTERIA