Nie jesteśmy pewni, czy któryś polski piłkarz, oprócz Roberta Lewandowskiego może pochwalić się takim osiągnięciem. Otóż Jerzy Kruszczyński pokonywał bramkarzy europejskich potęg: Juventusu Turyn i FC Barcelona. Dodatkowo, zrobił to, nie jak "Lewy", w barwach klubu zagranicznego, a gdy w latach 80. XX wieku grał dla polskich: Lechii Gdańsk i Lecha Poznań. Oba te zespoły zmierzą się w 22. kolejce Ekstraklasy, spotkanie rozpocznie się na gdańskiej Polsat Plus Arenie w niedzielę o godz. 17.30. - Zawsze gdy byłem na meczach Lechii z Lechem w Gdańsku, Biało-Zieloni przegrywali. Może teraz, gdy mnie nie będzie to przyniesie farta gospodarzom? - zastanawia się Kruszczyński, który w Lechii grał tylko dwa lata, dwa razy krócej niż w Lechu, jednak jego serce minimalnie mocniej bije dla gdańskiego klubu. - Będę 12 kwietnia w Gdańsku na święta, oczywiście pierwsze kroki skieruję do Muzeum Lechii i jego kustosza Zbyszka Zalewskiego - dodaje. - Lechia jeszcze nie ma mistrzostwa, Lech dawno nie zdobył Pucharu Polski. Idealnie, gdyby dwa moje kluby zagrały o Superpuchar - rozmarza się "Kruchy". - Bardziej realistycznie, myślę że to Lech jest faworytem niedzielnego spotkania. Gra bardziej stabilnie od Lechii. - Pogoni Szczecin, której jestem wychowankiem też świetnie idzie. Bardzo mi się podoba ten sezon - przyznaje pan Jurek, który w meczu o pierwszy w historii Superpuchar Polski debiutował w barwach Lechii, który była wtedy beniaminkiem II ligi. 30 lipca 1983 r. rywalem był mistrz Polski, którym był wtedy... Lech Poznań. Sensacyjnie wygrała Lechia 1-0 po bramce debiutanta "Kruchego" tuż przed końcowym gwizdkiem. To był pierwszy z 45 goli Kruszczyńskiego dla Lechii Gdańsk. 34 z nich padło w II lidze, osiem w I, jeden w Pucharze Polski i jeden we wspomnianym meczu z Juventusem Turyn w I rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów. Po porażce 0-7 we Włoszech, w rewanżu Lechia przegrała 2-3 we Wrzeszczu, a spotkanie zamieniło się w wielką demonstrację nielegalnej wtedy "Solidarności". Hit PKO BP Ekstraklasy. Lechia Gdańsk podejmie Lecha Poznań Z kolei dla Lecha Poznań Kruszczyński strzelał FC Barcelonie. Dziś to brzmi jak science fiction, ale "Kolejorz" dwukrotnie zremisował z Katalończykami 1-1 w 1988 r. w Pucharze Zdobywców Pucharów i dopiero seria rzutów karnych zdecydowała o awansie Barcelony. W 31. minucie poznańskiego rewanżu Kruszczyński strzałem z rzutu karnego pewnie pokonał Andoniego Zubizarretę. - Był remis potem dogrywka i karne. Jerzy Kasalik był wtedy asystentem trenera Henryka Apostela, uparł się, że ja mam strzelać pierwszy w serii rzutów karnych, że jestem pewniakiem. W serii rzutów karnych, tak samo jak w czasie podstawowym, ponownie oszukałem Zubizarettę, kto wie, co by było, gdybym strzelał ostatni, może byśmy przeszli? Jarek Araszkiewicz strzelał jako ostatni, gdyby trafił, awansowalibyśmy. Johan Cruyff już szedł do szatni, gdy "Araś" podbiegał do piłki, niestety nie trafił, a słynny holenderski trener wrócił się na swoje miejsce. Potem nie trafili jeszcze Bogusław Pachelski i Damian Łukasik i wielki sukces przeszedł nam koło nosa - wspomina Kruszczyński. Pan Jurek obecnie mieszka w Szwecji, tak się składa, że zarówno Lech jak i Lechia są wśród klubów najmocniej w Ekstraklasie korzystających ze szwedzkich posiłków. W "Kolejorzu" pierwsze skrzypce grają Mikael Ishak i Jesper Karlstrom, w Lechii dosłownie przed godzinami do Josepha Ceesaya dołączył obrońca Henrik Castegren. - W Szwecji sport bardzo ucierpiał finansowo przez koronawirusa. Nie tylko piłka nożna, także np. żużel. Kiedyś w mojej okolicy jeździł znany polski żużlowiec, Grzegorz Walasek, wciąż mamy kontakt, dzięki niemu jestem na bieżąco. Wiem, że już nie bardzo opłaca się jeździć w Szwecji. Tak samo jest w piłce, w Polsce można zwyczajnie więcej zarobić- tłumaczy Kruszczyński. - Poza tym dziś w Szwecji rodzi się mniej talentów niż kiedyś. Niegdyś popularnym kierunkiem była np. Holandia, tam poszedł m.in. Zlatan Ibrahimović. Dziś szwedzcy piłkarze nie są tak pożądani na zachodzie Europy, dlatego trafiają m.in. do Polski. Nie znam dokładnie Henrika Castegrena, ale podejrzewam, że jak większość szwedzkich zawodników oferuje solidność i bezwarunkowe spełnianie poleceń trenera. Na pewno nie będzie się migał od pracy, jak to się mówi: "na trening przyjdzie spocony" - obrazowo kończy snajper wyborowy, Jerzy Kruszczyński, który serce dzieli między Lechię Gdańsk i Lecha Poznań. Ekstraklasa. Lechia Gdańsk - Lech Poznań [transmisja] W 22. kolejce PKO BP Ekstraklasy szlagierem będzie mecz Lechia Gdańsk - Lech Poznań. Transmisja w Canal+4k, Canal+Premium, Canal+Sport 3 i TVP Sport. Początek meczu Lechia - Lech o godz. 17.30. Maciej Słomiński