Lechia Gdańsk prezentowała się w tym sezonie fatalnie, a runda wiosenna była już tylko gwoździem do trumny i zasłużony klub na kilka kolejek przed końcem oficjalnie spadł z PKO Ekstraklasy. Lechia ma obecnie problemy nie tylko sportowe, bo spore zamieszanie jest także wokół struktur właścicielskich klubu, na czele z potencjalnym nowym inwestorem. Na razie jednak "Biało-Zieloni" muszą ratować się pożyczką od obecnych niemieckich właścicieli, by móc ze spokojem wystartować w rozgrywkach Fortuna I Ligi. Oferta odrzucona. Co dalej z zasłużonym klubem? Lechia Gdańsk. Kristers Tobers ostro o sytuacji klubu Część piłkarzy niedługo po zakończeniu sezonu udała się na zgrupowania swoich narodowych reprezentacji, tak jest też w przypadku reprezentanta Łotwy, Kristersa Tobersa. Przy okazji treningów z kadrą Tobers udzielił także wywiadu łotewskiemu portalowi "Sporta Centrs", gdzie przedstawił jak z jego perspektywy wyglądał ostatni czas w gdańskim klubie. Łotysz nie gryzie się specjalnie w język. "Jak dotąd było to najtrudniejsze sześć miesięcy w mojej karierze. Nie tyle fizycznie, co psychicznie. Taki bałagan jaki panował w drużynie... Presja... Aspekt finansowy... [...] Zespół podzielił się. To był trudny etap i powiedziałbym, że słusznie spadliśmy z ligi" - powiedział. Kibice Lechii bardzo wyraźnie dawali do zrozumienia, że nie podoba im się sytuacja wokół klubu, a przede wszystkim postawa piłkarzy na boisku. Zawodnicy wielokrotnie słyszeli mnóstwo ostrych słów z trybun, a apogeum nastąpiło w ostatniej kolejce, kiedy z powodu rac rzucanych na boisko przez fanów mecz w Gliwicach z Piastem został rozstrzygnięty jako walkower dla gospodarzy. Tobers przyznaje, że czuć było, jak bardzo napięta jest cała sytuacja. Spadli z ligi z hukiem, wraca szara eminencja. "Sytuacja tego wymaga" "Teraz, kiedy do opinii publicznej docierają informacje o warunkach panujących w klubie i wokół drużyny, oni też zaczynają rozumieć, że nie wszystko jest winą zawodników. To był powszechny problem" - dodał, przyznając, że pojawiające się informacje o ogólnych problemach Lechii były dla piłkarzy pewnym usprawiedliwieniem w oczach kibiców. Część kibiców Lechii momentalnie odniosła się do słów piłkarza, w zdecydowanej większości zarzucając mu podkoloryzowanie zaistniałej sytuacji. "To tłumaczy dziurę w budżecie. Helikoptery, specjalne autobusy... To nie są tanie rzeczy" - napisał ironicznie na twitterze jeden z nich. W rozmowie Tobers przyznał także, że Lechia wciąż jest mu winna pieniądze, a sam miał pewne problemy z udaniem się na zgrupowanie reprezentacji. "Były problemy, żeby wyrwać się z Lechii i móc pojechać na kadrę. Po zakończeniu sezonu nie puścili mnie i kazali trenować indywidualnie. Klub chce wywiązać się z warunków kontraktu. Zasługuję na całą pensję. Niczego nie przesądziliśmy, a zakładam, że po kadrze nadal będę musiał wrócić do klubu, bo umowa obowiązuje do 30 czerwca. Przyznam, że nie da się tego tak łatwo rozwiązać" - dodał. Po spadku z Ekstraklasy trener umywa ręce. "Nie moja wina!" Kristers Tobers trafił do Lechii latem 2020 roku. W tym czasie zagrał w klubie 70 meczów, zaliczając jedną asystę.