Po przejściu do Gdańska oczekiwania wobec Mili były ogromne. 33-letni reprezentant Polski miał być liderem zespołu, tymczasem w dotychczasowych meczach rundy rewanżowej spisuje się poniżej oczekiwań. - Sebastian znajduje się w trudnej sytuacji, bo po przejściu do Lechii jeszcze bardziej znalazł się na świeczniku, a oczekiwania i presja są wobec niego bardzo duże. Mila zdaje sobie sprawę, że nie gra jeszcze tego co potrafi, aczkolwiek drużyna nie zawsze jest w stanie odpowiednio go wykorzystać. Czasami podania kierowane są do niego zbyt późno i Seba, chociaż jest dobrze ustawiony, nie może wykorzystać swojego atutu, jakim są prostopadłe zagrania przez obrońców rywali - ocenił. Gdański szkoleniowiec wierzy jednak, że z każdym meczem kapitan biało-zielonych będzie grał coraz lepiej, a symptomy tego widać już będzie w sobotnim spotkaniu na PGE Arenie z PGE GKS-em Bełchatów. - Mila nie jest na boisku sam i dlatego nie można zrzucać całej odpowiedzialności na jednego piłkarza. Na murawie są też koledzy, którzy muszą go wspierać. Mam nadzieję, że całej drużynie uda się wspólnie wykorzystać potencjał Sebastiana - dodał. W najbliższym spotkaniu biało-zieloni będą mieli okazję pokonać Dariusza Trelę, który do zespołu gości został wypożyczony w przerwie zimowej właśnie z Lechii. W pierwszym zremisowanym 1-1 meczu (we wrześniu w Bełchatowie gdańszczanie uratowali jeden punkt w doliczonym czasie gry) Trela stanął między słupkami gdańskiej bramki. - Darek to dobry bramkarz, ale dla nas nie ma znaczenia, kto występuje w ekipach rywali. Koncentrujemy się na sobie i swoich zadaniach, które sprowadzają się do odniesienia zwycięstwa. Mecz z PGE GKS-em jest dla nas niezwykle ważny, bo ewentualne trzy zdobyte punkty pozwolą nam utrzymać kontakt z czołową ósemką, a także zmniejszyć do jednego "oczka" stratę do drużyny z Bełchatowa - stwierdził. W ostatnim meczu rywale Lechii zaprezentowali niezłą dyspozycję, wygrywając 3-1 na własnym stadionie z krakowską Wisłą. - Bełchatowianie mają w swoich szeregach szybkich zawodników i wykorzystali ten atut. Gospodarze zdobywali bowiem bramki po odbiorze piłki, długich podaniach i kontrach. Trzeba temu zapobiec i dlatego musimy zagrać tak, jak w dwóch pierwszych wiosennych spotkaniach, czyli agresywnie i blisko rywala. A przy okazji zaprezentować lepszą skuteczność, bo przewaga, którą mieliśmy w poprzednich meczach nie przełożyła się na sytuacje bramkowe - podsumował Brzęczek.