Wygrana 4-3 na gorącym stadionie Wisły Kraków to ostateczny stempel na błyskawicznym powrocie Lechii Gdańsk do Ekstraklasy. Przedstawiamy czterech, naszym zdaniem, najważniejszych bohaterów tego sezonu - robimy to w odwrotnej kolejności alfabetycznej, bo właśnie tak "na głowie" stała organizacja w gdańskim klubie na początku rozgrywek 2023/24. Paolo Urfer Postać niejednoznaczna, ale czyż takie nie są najciekawsze? Szwajcarski prezes Lechii Gdańsk skonstruował drużynę, która przerastała Fortuna I ligę i zasłużenie wywalczyła awans. Poza boiskiem zdarzało się, że powracały demony przeszłości - opóźnienia w wynagrodzeniach miały miejsce zwłaszcza w drugiej połowie sezonu, licencja na kolejne rozgrywki zostanie dopiero przyznana w drugim terminie. Wiele rzeczy można tłumaczyć działalnością poprzedniego właściciela, Adama Mandziary, ale czy wszystkie? Jakkolwiek górnolotnie to nie zabrzmi, Urfer i fundusz MADA uratowali latem 2023 r. Lechię Gdańsk przed upadkiem i przywrócili ją do Ekstraklasy, na co nikt rok temu nie postawiłby złamanego pensa. Czy do poziomu sportowego w sezonie 2024/25 doszlusuje organizacyjny? Rifet Kapić Boiskowy "ojciec" tej drużyny. Jego wizja gry zdecydowanie przerasta I ligę, ktoś powiedział, że gra jakby to był futsal - coś w tym jest. Można dyskutować czy w przekroju sezonu był w ogóle najlepszym zawodnikiem Lechii Gdańsk (wielu zwolenników mają Iwan Żelizko, Camilo Mena, Elias Olsson, Maks Chłań - wszyscy to pewni kandydaci do "11" sezonu), ale na pewno był liderem mentalnym. Mocniej chwycił lejce po kontuzji poprzedniego kapitana, Luisa Fernandeza, z którym wcześniej rywalizowali o miano samca alfa w szatni. Do szczególnie gorącej wymiany zdań między nimi doszło po meczu 3. kolejki z Wisłą w Płocku (1-1). Prawie wszyscy zawodnicy Lechii są dopiero na początku piłkarskiej drogi dlatego pomoc tak mocnej osobowości i tak doświadczonego zawodnika (grał w Bośni, Słowenii, Mołdawii, Ukrainie, Niemczech, Czechach, Szwajcarii i na Łotwie) jak "Riki" była na wagę złota. W chwili euforii po jednym z wygranych meczów Bośniak powiedział, że może grać w Lechii Gdańsk do końca kariery, jego obecny kontrakt upływa w 2027 r. Nigdzie do tej pory nie zagrzał miejsca niż dwa lata, może właśnie nad Morzem Bałtyckim tuż przed 30. urodzinami znajdzie swe miejsce na ziemi? Dobra gra w Ekstraklasie może dać przepustkę do reprezentacji Bośni i Hercegowiny, która ma nowego selekcjonera, którym jest Sergej Barbarez. Lechia Gdańsk wraca do Ekstraklasy Szymon Grabowski Grabowski to szósty trener w historii Lechii Gdańsk, który uzyskał awans na najwyższy szczebel rozgrywek. Przed nim byli to, licząc od końca: Dariusz Kubicki (2008), Jerzy Jastrzębowski (1984), Tadeusz Foryś (1954), Czesław Bartolik (1951) i Stefan Lasota (1948). Szkoleniowca rodem z Rzeszowa zrekrutowały jeszcze poprzednie władze klubu, w osobie dyrektora sportowego, Łukasza Smolarowa. "Graba" przyjechał do Gdańska dosłownie jeden dzień po przegranym barażu w barwach Stomilu Olsztyn, to właśnie praca na Warmii zwróciła uwagę możniejszych klubów na osobę Grabowskiego. Już w drodze do Gdańska dzwoniła do niego Arka Gdynia, oferując większe pieniądze, jednak szkoleniowiec rodem z Rzeszowa charakternie odmówił. O tym roku w Lechii Gdańsk, trener Szymon Grabowski będzie zapewne opowiadał wnukom. Była to niesamowita huśtawka nastrojów - od treningów w 10 osób, odwołaniu sparingu z Olimpią Elbląg z powodu braku piłkarzy, zupełnie nieprawdopodobnym zakontraktowaniu Luisa Fernandeza, starcie w lidze na wariackich papierach, poprzez stopniowe budowanie drużyny i pionu sportowego aż po zasłużony awans. Przez moment jego los wisiał na włosku (po zremisowanym cudem 1-1 meczu z Górnikiem Łęczna), ale ostatecznie został na stanowisku, a reszta jest historią. Grabowski, dla którego był to najbardziej udany sezon w trenerskiej karierze, niesamowicie wyrobił sobie nazwisko i na stałe zapisał się w historii Lechii Gdańsk. Zrobił ogromny postęp, zarówno w warsztacie jak i języku angielskim. W wypowiedziach medialnych poprawny i dość zachowawczy, off the record otwarty i sympatyczny. Porządny chłop, właściwie przez ten rok nie usłyszeliśmy o nim niekorzystnej opinii. Może poza byłym analitykiem. Kevin Blackwell Brytyjski specjalista od awansów, na wyspach zaliczył ich osiem, ten jest dziewiąty. Tak jak Grabowski w drodze do Gdańska odebrał telefon od konkurencji, tyle że nie z Gdyni, a z angielskiej Championship. Spotkałem się z nim tuż po przylocie, mówił bardzo ciekawie odnośnie przeszłości i okrągłymi zdaniami o przyszłości. O dziwo wszystko to co mówił się sprawdziło: to, że drużyna wykreuje nowych bohaterów po kontuzji Fernandeza i po ciężkich przygotowaniach na wiosnę pójdzie jak do pożaru. Osoby będące blisko szatni Lechii Gdańsk mówią, że od jego przyjścia wiele w drużynie się zmieniło i były to zmiany pozytywne. Blackwell, znajomy Paolo Urfera, sprowadził do klubu na pewien okres Kevina Paxtona, angielskiego speca od motoryki i choć jego oficjalna funkcja to dyrektor techniczny to w rzeczywistości jest kimś w rodzaju managera. Bierze udział w kształtowaniu procesu treningowego, przemawia w szatni i mimo 65 lat na karku, wciąż ma pasję i ogień, który każe mu czasem schodzić do strefy technicznej i pomagać Grabowskiemu w prowadzeniu drużyny.