Poprzedni sezon był fantastyczny dla Lechii Gdańsk. Najmłodsza drużyna szczebla centralnego w cuglach wygrała Fortuna I ligę i wróciła do Ekstraklasy po zaledwie rocznej przerwie. Na ostatniej prostej rozgrywek dobrą formę zaprezentował Kacper Sezonienko, który trafił do siatki w meczach z GKS Tychy i derbowym z Arką Gdynia. Na ligowym finiszu "Sezon" sprawił, że lechiści nie odczuli mocno braku podstawowego do tej pory napastnika, Słowaka Tomasa Bobceka, który się rozchorował. Młodzieżowy reprezentant Polski Sezonienko posiada jeszcze przez rok ważny kontrakt z Biało-Zielonymi, jego dobra forma nie uszła uwadze ekstraklasowej konkurencji. Udało się nam dowiedzieć, że pozyskaniem napastnika (który z konieczności często grał na skrzydle) zainteresowane są m.in. Zagłębie Lubin, Górnik Zabrze i Widzew Łódź. - Żadna oficjalna oferta do nas nie wpłynęła. Nawet jeśli, by tak się stało, Kacper Sezonienko nie jest na sprzedaż - mówi nam Jakub Chodorowski, wiceprezes zarządu i dyrektor sportowy gdańskiego klubu. To poniekąd zrozumiałe, że Lechia nie chce wzmacniać konkurencji. A co jeśli wpłynie ciekawa oferta zza granicy? - dociekamy. - Nie jest na sprzedaż ani do kraju, ani za granicę. Przedstawiliśmy ofertę nowego kontraktu, piłka jest po stronie zawodnika - precyzuje Chodorowski. Lechia straci Sezonienkę? Chcą zastępstwo z Ukrainy Skądinąd wiemy, że warunki nowego kontraktu nie różnią się od tego, który wiąże Sezonienkę z Lechią do tej pory. Poprzednia umowa została podpisana w 2000 r., gdy zawodnik rodem z Ostródy miał 17 lat, był to kontrakt progresywny, im więcej "Sezon" grał tym więcej zarabiał. Biało-Zieloni w przeszłości tracili już zawodników, którzy są dziś reprezentantami Polski za ekwiwalent za wyszkolenie (Jakub Kałuziński) czy za drobne (Kacper Urbański). Nie jest tak, że Lechia Gdańsk śpi na rynku transferowym. Wśród potencjalnych zawodników, którzy mogą zasilić klub z Trójmiasta jest ukraiński młodzieżowy mistrza świata z 2020 r. Serhij Bułeca. Ofensywny pomocnik nie podbił Ekstraklasy w sezonie 2023/24 w barwach Zagłębia Lubin i wrócił do macierzystego Dynama Kijów. W przypadku Bułecy wchodziłoby roczne wypożyczenie do Lechii, a kluby podzieliłyby się kosztami jego wynagrodzenia. Tym samym Ukrainiec dołączyłby do rodaków w Biało-Zielonych barwach: Iwana Żelizki, Maksyma Chłania, Bogdana Sarnawskiego i Bogdana Wiunnyka. Nie sposób pominąć milczeniem ostatnie rewelacje dotyczące złej sytuacji finansowej Lechii Gdańsk - pochodzące z anonimowych kont (choć ponoć nikt nie jest w sieci anonimowy) w mediach społecznościowych. Jest w nich bardzo dużo prawdy - prawdą są spore zaległości wobec piłkarzy, pracowników klubu i akademii oraz kontrahentów. Jakby mało było złych wiadomości w piątek odbędzie się posiedzenie trybunału CAS w sprawie, którą Lechii Gdańsk wytoczył były piłkarz Ilkay Durmus, obecnie zawodnik Górnika Łęczna. Chodzi o rozwiązany z winy klubu kontrakt, a w grze jest kwota około 1,2 mln euro. To nie koniec kukułczych jaj zostawionych przez poprzedniego właściciela, Adama Mandziarę. Swoich pieniędzy domaga się pośrednik, który zorganizował lechistom sponsoring w postaci firmy eToro - kwota roszczenia to około 450 tys. zł. Prezes Paolo Urfer musi na gwałt zorganizować pokaźny zastrzyk gotówki, bo będzie bardzo źle, a majowe problemy z licencją jawią się przy nadchodzącej burzy jako dziecinna igraszka. Muszą się spełnić słowa prezesa wypowiedziane miesiąc temu w wywiadzie dla Interii: - Czy widziałeś kiedyś drużynę grającą w piłkę nożną tak jak Lechia Gdańsk, która występuje na tak pięknym stadionie bez żadnego sponsora na koszulce? Na zapleczu Ekstraklasy mieliśmy liczne wyzwania, można powiedzieć że jesteśmy w trakcie restrukturyzacji naszych finansów. Chcemy zarządzać klubem w sposób transparentny i odpowiedzialny, dlatego zapewniam że wszystkie zobowiązania zostaną spłacone w możliwie najszybszym terminie. Tymczasem, wbrew przeróżnym doniesieniom nie jest również blisko do pozyskania sponsora w postaci spółki skarbu państwa. Piątek będzie także sądnym dniem dla klubowej akademii, który złożyła wniosek o ministerialne środki. Tego dnia będą rozdzielane środki dla klubów najwyższych szczebli rozgrywek, które zostały niejako wyjęte z systemu certyfikacji - na dobre wieści klubowa młodzież czeka jak kania dżdżu, z prostej przyczyny - gorzej na tym polu już być nie może.