Wchodząc do gabinetu Macieja Lisickiego, prezesa Gdańskich Autobusów i Tramwajów (GAiT) czuć ducha dziejów. Jest portret Pawła Adamowicza (tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska), są historyczne akcenty dotyczące komunikacji w stolicy województwa, zarówno tej po- jak i przedwojennej. Gdy kończą nam się tematy, które wszyscy mężczyźni lubią najbardziej (czyli moda, szybkie auta, biżuteria i kobiety) przechodzimy do kwestii najważniejszej z tych mniej ważnych. Piłka nożna. Rozmowa schodzi na Lechię, dziś w kryzysie, kiedyś obiekcie westchnień wielu Pomorzan, chwilę zajmuje, aby zorientować się, że nie mówimy o tej, która gra w Ekstraklasie. Z prezesem Lisickim można rozmawiać o klubie, którego już nie ma, o starszej siostrze Lechii Gdańsk ze Lwowa, najstarszym polskim klubie piłkarskim - Lechii Lwów. Skąd się w ogóle u prezesa GAiT wzięło zainteresowanie klubem z Łyczakowa? Czyżby lwowskie korzenie, które posiadało wielu powojennych gdańszczan? I dlaczego Lechia? Przecież ten klub zagrał tylko przez rok w przedwojennej Ekstraklasie, w 1931 r., w samym Lwowie słynniejsze były Pogoń i Czarni. Czy to dlatego, że pomnik Jana III Sobieskiego trafił z Wałów Hetmańskich we Lwowie na gdański Targ Drzewny? - Często nie mają dobrej prasy, ale zainspirowali mnie kibice Lechii Gdańsk słynną sektorówką, największą w historii stadionu przy Traugutta w meczu z Legią Warszawa: "Jak potęga hetmańska, że Lwowa do Gdańska". Zacząłem się drapać po głowie, czy ta nasza Lechia ma coś wspólnego ze lwowską? Potem zaczęło się to układać - te same barwy, ta sama nazwa, poza tym ludzie - bramkarz Aleksander Krasicki, był bramkarzem Lechii ze Lwowa, po wojnie tej z Gdańska. Lechia Gdańsk nie jest tym samym klubem, ale powstała jako hołd dla Lechii Lwów, był Krasicki, Zygmunt Czyżewski z Czarnych Lwów i Bolesław Żytniak z ORB Złoczów - to byli założyciele Lechii Gdańsk - opowiada ze swadą Maciej Lisicki aż mu się świecą oczy. Historia Lechii Lwów jest jego prawdziwą pasją. Na biurku prezesa stoją dwa imponujące i niezwykłe puchary, a historia ich zdobycia jest również niecodzienna. Po kolei - Lechia Lwów (tak jak jej następczyni z Gdańska) nie miała wielu sukcesów, ale też nie było tak, że nie miała żadnych. Biało-Zieloni trzykrotnie zostali mistrzami okręgu lwowskiego, w latach 1929, 1930, 1932 - to był drugi poziom rozgrywek, potem było jeszcze coś w rodzaju rozgrywek baraży o awans do najwyższej ligi. Raz się udało te baraże wygrać, a puchary są za wygranie mistrzostw okręgu w latach 1929 i 1932. - W pewnym momencie dopadła mnie myśl, że muszę mieć odznakę 40. Pułku Piechoty Dzieci Lwowskich. Klub żył w symbiozie z wojskiem. Wielu żołnierzy grało w Lechii, obiekt na Pohulance obok cmentarza łyczakowskiego we Lwowie również był własnością wojska. Zacząłem szukać na jednej z grup kolekcjonerów na popularnym portalu społecznościowym. I tak po nitce do kłębka, trafiłem najpierw na odznakę 40 P.P., a potem do kolejnego znaleziska czyli dwóch pucharów za wygranie rozgrywek okręgu lwowskiego. Kolekcjoner, które mi je sprzedał sam kupił je 20 lat temu na.... gdańskim Jarmarku Dominikańskim - tłumaczy Maciej Lisicki. Nie wiadomo jak te puchary trafiły do Gdańska i raczej się już nie dowiemy. Wiceprezes Lechii Lwów, Tadeusz Zagórski który był głównodowodzącym w klubie został po wojnie we Lwowie, tylko raz był w powojennej Polsce, by m.in. odwiedzić innego lechistę, późniejszego selekcjonera Ryszarda Koncewicza. - Wszystkie pamiątki po Pogoni Lwów zabrał słynny multisportowiec, Wacław Kuchar, dziś one są w muzeum sportu w Warszawie. Moim celem jest wydanie monografii Lechii Lwów na wzór tej Pogoni z 1939 r. Oceniam, że pokonałem jakieś 70 proc. drogi, dotarłem do rodzin wszystkich najważniejszych piłkarzy, działaczy, trenerów tego wielosekcyjnego klubu, w którym byli nie tylko piłkarze, ale również bokserzy, hokeiści czy kajakarze. Jak mogę zasilam również Muzeum Lechii Gdańsk - kończy prezes Gdańskich Tramwajów i Autobusów. Gdy ten artykuł zostanie opublikowany, Maciej Lisicki jest już w drodze do Mielca. Po to, aby obejrzeć zmagania Lechii Gdańsk w meczu ze Stalą w Ekstraklasie, a potem na południu kraju poszukiwać kolejnych śladów Lechii Lwów.