Podbeskidzie sprawiło ogromną sensację i pokonało w Poznaniu Lecha 2-0. Nadal w tabeli jest ostatnie, ale ma realne szanse by przeskoczyć nawet dwie albo trzy drużyny. - Wciąż jesteśmy w trumnie, ale trochę to wieko dzisiaj uchyliliśmy. Musimy zdobyć w dwóch ostatnich spotkaniach sześć punktów, to nasz obowiązek - stwierdził Michniewicz. Mieliśmy trochę szczęścia, bo Lech też stworzył sytuacje. Byliśmy dla faworyta równorzędnym przeciwnikiem - oceniał trener Podbeskidzia. Michniewicz zdecydował się na wystawienie dwóch szybkich skrzydłowych Chmiela i Wodeckiego oraz nieźle radzącego sobie w powietrzu Górkiewicza. W tej sytuacji zabrakło miejsca w składzie dla kapitana zespołu Marka Sokołowskiego. - Potrzebowałem w tym spotkaniu innych zawodników, bardziej dynamicznych pomocników oraz obrońcy, który lepiej broni od Marka. Chodziło o to, by nie powtórzyć błędów Widzewa, który trzy gole stracił po kontratakach. A Tomek Górkiewicz musiał grać przeciwko Tonewowi, jak Bułgar zszedł, to Tomek powiedział: teraz będę mógł odetchnąć - śmiał się Michniewicz. Obu szkoleniowcom nie było do śmiechu w 81. minucie, gdy głowami zderzyli się pomocnik Lecha Karol Linetty oraz bramkarz gości Richard Zajac. - Karol nie stracił przytomności, ale ma głeboką ranę na czole. Za chwilę jadę do szpitala - stwierdził tylko trener Lecha Mariusz Rumak. Godzinę po spotkaniu młody lechita wrócił na stadion - miał zabandażowane czoło. Szkoleniowiec gości kazał nawet rozgrzewać się rezerwowemu bramkarzowi, którym dzisiaj był Piotr Adamek. 21-letni zawodnik nie zaliczył jeszcze debiutu w Ekstraklasie. - Bałem się kontuzji Zajaca. Nie zabrałem do Poznania Krzyśka Barana, bo na tym stadionie kiedyś w Jagiellonii wpuścił tyle bramek, że na długo się "zakręcił". Miałem innego młodego chłopaka, ale jak widziałem, że puszcza na rozgrzewce piłki pod nogą czy reką, to modliłem się o zdrowie tego Zajaca - mówił Michniewicz. Trener Lecha Mariusz Rumak nie uważał, że jego zespół zagrał słabo. - Popełniliśmy błędy, których nie powinniśmy popełnić. Podbeskidzie prostymi środkami, takimi jak długie podania do napastnika czy stałe fragmenty, stwarzało sobie okazje. W szatni odbyliśmy męską rozmowę, dałem zawodnikom szansę, dlatego zmiany były później. Na boisku było więcej determinacji, ale mniej jakości. Nie przełożyło się to na bramki. Gratuluję punktów Podbeskidziu oraz mistrzowskiego tytułu Legii - stwierdził szkoleniowiec Lecha. Po raz pierwszy, odkąd od marca 2012 roku Rumak prowadzi "Kolejorza", jego drużyna przegrała dwa ligowe spotkania z rzędu. Autor: Andrzej Grupa Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy