"Jak maszyna losująca wylosuje" - mawiali kibice Lecha Poznań, gdy widzieli jesienią Kristoffera Velde w składzie. W europejskich pucharach Norweg prezentował się bez zarzutów, mało tego - był jednym z trzech ofensywnych liderów, obok Mikaela Ishaka i Michała Skórasia. W Ekstraklasie zawodził za to na całego, gdy w starciu z Cracovią został zmieniony, sfrustrowany nie udał się na ławkę rezerwowych, a od razu poszedł do szatni. - Porozmawiam z nim, bo takie zachowanie jest nie do zaakceptowania - mówił wówczas trener Lecha John van den Brom. W krajowych zmaganiach kompletnie mu nie szło, aż do marcowego starcia z Lechią Gdańsk (5-0), gdy wszedł na boisko na ostatnie 20 minut i zdobył dwie bramki. Tyle że w szatni znów dał wyraz swojej frustracji, uważał, że należy mu się więcej minut. Van den Brom, w ramach kary, usunął więc piłkarza z kadry na pierwsze starcie z Djurgårdens IF. Kristoffer Velde nie czuje się liderem. Od przywództwa w szatni są inni Velde nadal miał momenty lepsze i gorsze - te lepsze przypadły na oba spotkania z Fiorentiną (po golu w obu spotkaniach), zdobył też zwycięską bramkę w meczu z Widzewem. Prawdziwy popis dał jednak w rewanżowym starciu z Cracovią - trafił na 1-0, później zaliczył dwie cudowne asysty do Filipa Marchwińskiego i Skórasia. - Bardzo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, zwłaszcza w kontekście słabszych ostatnich meczów i naszej sytuacji w tabeli w walce o trzecie miejsce. Cieszę się, że mogłem pokazać swoje umiejętności, jestem zadowolony. Oby tak dalej - mówił po meczu. Sam nie czuje się liderem drużyny. - Tak w ogóle to jestem ostatnim gościem, który może być kapitanem. Tę rolę w szatni zostawiam Jesperowi i innym - dodał. Czy Lech Poznań znów zagra w europejskich pucharach? Zobacz tabelę Ekstraklasy W oczekiwaniu na Ishaka Lech sprawdza wariant z Velde. Nowa rola Norwega? W końcówce sezonu Velde może pełnić w Lechu inną rolę niż do tej pory, co może mocno zaskoczyć rywala. Już w ostatnich 20 minutch starcia z Cracovią został przesunięty do ataku, gdy boisko opuścił Artur Sobiech. Leczy się bowiem Mikael Ishak (- Może wrócić w każdej chwili, a może za kilka tygodni, czekamy na decyzję lekarzy - to słowa drugiego trenera Denny'ego Landzaata), rehabilitację po artroskopii kolana przechodzi Filip Szymczak. Innych napastników w kadrze mistrza Polski nie ma. - Przygotowaliśmy kilka wariantów na sytuację zastąpienia Artura Sobiecha, gdyby doznał urazu, czy też, tak jak dzisiaj, był już zmęczony. Jedną z nich jest Kristoffer Velde, próbowaliśmy tego już w tygodniu na treningach. Trudno przeciwko niemu bronić, jest szybki, ma spore umiejętności i dobrze się czuje z piłką. Dzisiaj postawiliśmy na takie rozwiązanie, możliwe, że stanie się to też w przyszłości - powiedział Landzaat. Velde błysnął w sobotę jako skrzydłowy, w jego grze widać było magiczne dotknięcia, szczególnie przy asystach bramkowych. Sam jednak przyznaje, że nie zawsze tak jest. - Wczoraj mieliśmy trening strzelecki i puściłem chyba dwie piłki prawie na Marcelińską - śmiał się po spotkaniu. A Marcelińska jest od bocznych boisk na stadionie Lecha w dość sporym oddaleniu...