Osiem punktów straty do Śląska Wrocław, pięć do Jagiellonii Białystok, być może dwa oczka do Rakowa Częstochowa, jeśli ten wygra zaległe spotkanie - nie tego spodziewało się pewnie środowisko Lecha Poznań na starcie rundy wiosennej. Klub, mający może nawet najmocniejszą kadrę w Polsce, jesienią nie musiał zmagać się w fazie pucharowej Ligi Konferencji, bo przepadł w eliminacjach, ale nic nie zyskał nad tymi, którzy w niej grali. A ponieważ szwankował też styl gry drużyny, to w połączeniu z brakiem satysfakcjonujących wyników, kosztowało to utratę pracy przez trenera Johna van den Broma. Holender został zwolniony nazajutrz po zremisowanym meczu z Radomiakiem, kończącym tamten rok. Zagłębie "na przetarcie". Później Lech ma przed sobą cztery szlagiery, co jeden mecz to trudniej Lech ma w swoich zasobach listę szkoleniowców, z którymi mógłby rozmawiać o przejęciu drużyny, ale kandydaci byli wolni dopiero od lata. Drużynę przejął więc na pół roku Mariusz Rumak - ostatnio dyrektor w strukturach Akademii Lecha, dekadę temu trener pierwszego zespołu. Czy zostanie na dłużej, sam tego nie wie, decydujące mogą tu być wyniki, jakie osiągnie zespół pod jego wodzą. Dostał doświadczonego szkoleniowca do współpracy, czyli Rafała Janasa, przeszedł z zespołem cały okres przygotowawczy. I nie musi czekać na kluczowe mecze do kwietnia czy maja - najważniejsze potyczki Lech ma już teraz, na starcie rundy. Sobotni domowy mecz z Zagłębiem Lubin (początek o godz. 20.00) to dla Lecha swoista rozgrzewka: później poznaniaków czeka wyjazd do Białegostoku (sobota, 17 lutego), mecz ze Śląskiem przy Bułgarskiej (24 lutego), starcie z Pogonią Szczecin w Pucharze Polski w Poznaniu (27 lutego), wreszcie wyjazd do Częstochowy (3 marca). I to właśnie te spotkania pokażą, czy Lech ma jeszcze szansę na walkę o tytuły, czy pozostanie mu wyłącznie próba załapania się do kolejnej edycji eliminacji Ligi Konferencji. To absolutne minimum. Ekstraklasa. Lech Poznań - Zagłębie Lubin. Mariusz Rumak: Trochę kortyzolu już jest we mnie - Trema na pewno jest, nie można się oszukiwać, ona będzie tu zawsze. Ale to takie pozytywne nastawienie. Trochę kortyzolu już jest we mnie - mówił dzisiaj Mariusz Rumak, który czeka już na spotkanie z kibicami na stadionie. Tych powinno być ponad 20 tysięcy, klub rozdysponował do czwartku ponad 18 tys. wejściówek. A m.in. od wyniku spotkania z Zagłębiem Lubin, a później tego z Jagiellonią zależy, jaka frekwencja może towarzyszyć potyczkom ze Śląskiem i Pogonią. Gdyby Lechowi udało się świetnie zacząć rundę, na Bułgarskiej może zjawić się i ponad 30 tys. kibiców. - Moja odpowiedzialność jest taka, by zrobić święto z tego wydarzenia - mówi szkoleniowiec. Jakiego Lecha można spodziewać się wiosną? Zapewne bardziej ułożonego w defensywie, bo John van den Brom nie był wielkim miłośnikiem dyscypliny taktycznej, dawał dużo swobody piłkarzom. U Rumaka powinno to wyglądać inaczej, choć 46-letni trener zapewnia, że Lech na swoim stadionie nie będzie się cofał. - Jeśli szanuje się kibiców, ten stadion i DNA klubu, to tu nie wolno być zamkniętym w meczu. Są momenty, że trzeba zejść niżej, jak przeciwnik złapie piłkę. Chcemy jednak przejmować inicjatywę, ale też dobrze organizować się po stracie. I tworzyć jak najwięcej sytuacji, by kibice, którzy przyjdą, wychodzili ze stadionu zadowoleni - zapewnia trener. Bed Velde, Gholizadeha, prawdopodobnie Ishaka. Kłopoty kadrowe Lecha już na starcie W meczu z Zagłębiem Lech będzie osłabiony - strata Kristoffera Velde, pauzującego za kartki, to poważny ubytek na boku, wątpliwa jest też gra Mikaela Ishaka, kapitana zespołu i podpory w ataku. - Nie potrafię powiedzieć, kiedy wróci, testujemy, sprawdzamy, to walka z czasem. Musimy być pewni, nie chcemy wystawiać zawodnika, który sam nie czuje się pewnie - twierdzi Rumak. Jeśli Szwed wypadnie z kadry meczowej, w drużynie pozostaje jeden napastnik: Filip Szymczak. Na dziewiątkę może też zostać przesunięty Filip Marchwiński, który w ataku radził sobie w zeszłym roku lepiej niż w pomocy. Opaskę kapitańską w takiej sytuacji przejmie od Ishaka Bartosz Salamon. Przy braku Velde w Lechu przydałby się Ali Gholizadeh, który w środę odpadł z Pucharu Azji - jego reprezentacja Iranu przegrała w półfinale 2:3 z Katarem. Tyle że prawoskrzydłowy do Poznania przyleci dopiero w przyszłym tygodniu. - Odbyliśmy pozytywną rozmowę. Powiedział, że na drugi mecz z Jagiellonią chce być gotowy, w Polsce będzie najwcześniej w poniedziałek, może we wtorek. Bardzo długo nie widział się z rodziną, spotka się z nią i przyleci. Oni musieli całą reprezentacją wrócić do Iranu, to są trochę inne formalności - przyznaje Rumak. Na jego szczęście gotowy do gry jest już Adriel Ba Loua, kontuzjowany na początku grudnia w śnieżnym starciu z Koroną Kielce. Początek meczu Lech - Zagłębie: w sobotę o godz. 20.