W drugiej połowie kilku fanów "Kolejorza", przy biernej postawie ochrony, zerwało z ogrodzenia flagę przyjezdnych kibiców. W odpowiedzi półtysięczna grupa sympatyków "Białej Gwiazdy" zaczęła demolować sektor, w którym zasiadała. Uszkodzeniu uległy m.in. bramy metalowe, toalety oraz monitoring. Wcześniej kibice Wisły odpalali race i petardy hukowe. - Służby ochrony nie stanęły na wysokości zadania. Gdyby nie szybka interwencja policji, nie wiem jakby się to skończyło. Dlatego wszcząłem skrócone postępowanie administracyjne i jutro wydam decyzję, że spotkanie z Widzewem Łódź odbędzie się bez udziału kibiców przyjezdnych - powiedział na konferencji prasowej wojewoda. Najbliższy mecz w Poznaniu zamierzało obejrzeć blisko tysiąc sympatyków łódzkiej drużyny. - Nie ma w tym żadnej winy kibiców Widzewa, jednak nie widzę szans, aby bezpieczeństwo na tym sektorze poprawiło się do piątku - dodał Florek. To już drugi przypadek w ostatnim czasie, że kibice Widzewa nie zobaczą wyjazdowego meczu swojej drużyny, nie za swoje winy. Tak samo było w Krakowie, kiedy wojewoda małopolski zamknął sektor gości na pojedynek Wisła - Widzew, po tym jak wcześniej na tym stadionie rozrabiali fani Legii Warszawa. I kibice łódzkiego klubu zamiast oglądać widowisko sportowe, stali przed obiektem "Białej Gwiazdy". Jak poinformował komendant wielkopolskiej policji Krzysztof Jarosz, po meczu z Wisłą zostały zatrzymane cztery osoby. Przeciwko trzem zostały już przeprowadzone postępowania w trybie przyspieszonym, zasądzono m.in. karę więzienia w zawieszeniu, grzywny i dwuletnie zakazy stadionowe. - Zostało też wszczęte postępowania w zakresie użycia środków pirotechnicznych oraz niedopełnienia obowiązków przez służby ochrony, które pozwoliły na przedostatnie się kibiców Lecha pod sektor gości. Na podstawie analizy z monitoringu, mamy wizerunki osób, które dokonały zaboru flagi. Zwrócimy się do klubu o pomoc w ich identyfikacji - podkreślił komendant. Podczas meczu na drugiej trybunie, w tzw. kotle kibiców Lecha, odpalono kilkanaście rac. Wojewoda liczy, że te osoby zostaną również zidentyfikowane i ukarane. - Ci kibice nawet się nie ukrywali pod flagą sektorową, tylko zrobili to jawnie. Musi być nieuchronność kary i liczę na szybką identyfikację tych osób. Nie będziemy natomiast karać zbiorowo, bo 99 procent publiczności przychodzi na stadion, by obejrzeć mecz i kulturalnie dopingować. Dlatego też nie widzę powodu, by zamykać również trybunę numer 2 - tłumaczył wojewoda. Prezes Lecha Karol Klimczak zapewnił, że stadion jest bezpieczny dla kibiców, ale - jak zaznaczył - "w grupie 30 tysięcy osób zdarzają się, jak na każdej imprezie masowej, różne incydenty". - Dbanie o bezpieczeństwo to nasz nadrzędny cel, oprócz zagwarantowania wysokiej jakości widowiska sportowego. Mogę tylko zapewnić, że my, jako organizator imprezy masowej, dołożymy wszelkich starań, aby każdy kibic czuł się bezpiecznie. Wszelkie szkody, w tym zniszczony monitoring, zostaną w najbliższym czasie naprawione - powiedział szef klubu. Jak dodał, krótko po meczu zarząd Wisły zadeklarował pokrycie strat, jakie były efektem zachowania fanów tego zespołu. - Z drugiej strony ubolewam, że kosztami zostanie obarczony klub, a nie sprawcy. Choć mam też informacje z policji, że dwóm kibicom zasądzono już wyroki, na podstawie których będą musieli pokryć straty z własnej kieszeni - poinformował Klimczak. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy