W kontekście Lecha Poznań można już śmiało mówić o kryzysie, zwłaszcza jeżeli chodzi o ofensywę. Po dobrym początku rundy wiosennej i dwóch zwycięstwach (z Zagłębiem Lubin i Jagiellonią Białystok) piłkarzy Kolejorza dopadła strzelecka niemoc. Zespół ze stolicy Wielkopolski już od 450 minut nie jest w stanie umieścić piłki w siatce. Powodów do optymizmu nie dają też statystyki, dotyczące celnych strzałów - było ich zaledwie dziesięć w ostatnich czterech spotkaniach (ligowych i pucharowym). To pokazuje, że Lech nie tylko nie strzela, ale nawet nie stwarza sobie ku temu okazji. W Lechu nikomu nie zależy na sukcesach? Ostre słowa pod adresem zarządu Kolejorza W obliczu słabej formy piłkarzy i niezadowalających wyników oczy większości skierowały się przede wszystkim na trenera Lecha Poznań i jego pracę. Teraz jednak bardzo ostre słowa padły w kierunku zarządu klubu. - Ta kadra jest zbudowana w dziwny sposób. Można by nabrać podejrzeń, że ludziom rządzącym tym klubem nie zależy na osiąganiu dobrych wyników - nie gryzł się w język Józef Djaczenko, redaktor naczelny portalu kibicpoznanski.pl i autor kilku książek na temat Kolejorza, w rozmowie z telewizją WTK. Poznański dziennikarz nie pozostawił na zarządzających klubem suchej nitki. - Zarząd Lecha Poznań ostatnio każdym swoim ruchem podkreśla, że słowo "minimalizm" pasuje jak ulał do tego, w jaki sposób podejmuje decyzje (...). Nie widać, żeby komuś zależało na tym, by Lech odniósł w tym sezonie sukces. Owszem, było to widać w sezonie mistrzowskim, kiedy klub się zagiął, wiedział, że musi zdobyć tytuł, żeby uczcić swój jubileusz stulecia. Ale teraz ani poprzednie okienko transferowe, ani zimowe na to nie wskazują. Latem można było co prawda mówić, że wydano duże pieniądze, ale okazało się, że to nie są piłkarze, którzy dużo dają drużynie (...). Jeżeli zarząd nie wykona radykalnej przebudowy i wzmocnień, z Kolejorzem może być kiepsko. A na tym trzeba się z kolei znać. Potrzebny jest taki dyrektor sportowy, który to czuje - podsumowuje dosadnie, nawiązując do osoby Tomasza Rząsy. Tomasz Rząsa znów na językach. "Nie jestem przekonany, czy on ma wiele do powiedzenia" Był piłkarz jest obecnie dyrektorem sportowym w Lechu Poznań. To właśnie na jego "cześć" w 2022 roku na trybunach stadionu przy ul. Bułgarskiej zawisł chyba najbardziej rozbudowany transparent w historii polskiej piłki. Jedno po drugim wymieniono na nim jego "osiągnięcia", m.in. ósme miejsce w 2019 roku czy jedenaste w 2021 roku. Nie zabrakło też długiej listy piłkarzy, którzy mieli być solidnym wzmocnieniem kadry Kolejorza, a według kibiców okazali się kompletnym niewypałem (przynajmniej w tamtym czasie). Teraz nazwisko Tomasza Rząsy znów zaczyna się coraz częściej przewijać. - Na szczęście Tomasz Rząsa nie stoi na czele komitetu transferowego. Nawet nie jestem przekonany, czy on ma wiele do powiedzenia w tych sprawach, czy jest tylko wykonawcą - zauważa ironicznie Djaczenko. - Ktoś przecież uznał, że Artur Sobiech jest napastnikiem przydatnym tej drużynie, potrzebnym, musi w klubie być, dlatego przedłużono z nim kontrakt. Kiedy z kolei ten sam Artur Sobiech wypadł na całą rundę i wiadomo było, że nie będzie można z niego korzystać, nikt nie wpadł na pomysł, żeby go kimkolwiek zastąpić - przypomina poznański dziennikarz. Strzelecka niemoc Kolejorza trwa. "Trener nie może wzmocnić ofensywy" Djaczenko też w obronie Mariusza Rumaka, przypominając, że nie miał żadnego wpływu na skład, jaki ma do dyspozycji. - Ta kadra jest po prostu za słaba. Mariusz Rumak dostał to, co dostał, w tej sytuacji nie wypada go krytykować - zauważa. - On jest przeszczęśliwy, że dostał taką posadę, nie liczył na to z pewnością. To jego życiowa szansa i wiem, że bardzo mu zależy, bardzo chce błysnąć. Jeżeli mu nie wychodzi, to nie wiem, czy z własnej winy, czy brakuje mu piłkarskiej klasy, na pewno brakuje mu doświadczenia, ale przede wszystkim ma kiepski materiał, z którym pracuje. To nie jest kadra, która pozwala wygrywać mecze jeden za drugim. Widać wyraźnie, że trener nie może wzmocnić ofensywy drużyny, bo nie ma na ławce odpowiednich zawodników. Ma tam piłkarzy, którzy potrafią załatać dziurę, uzupełnić skład, ale nie takich, którzy wejdą i będą stanowić wartość dodaną - podsumowuje gorzko Józef Djaczenko. Przed sztabem szkoleniowym Lecha Poznań stoi więc teraz nie lada wyzwanie. Musi jak najszybciej znaleźć rozwiązanie, by przełamać strzelecką niemoc w zespole i wrócić na właściwe tory, jeżeli Kolejorz na poważnie myśli o zdobyciu tytułu mistrza Polski. Ma o tyle szczęście, że walka o trofeum wygląda obecnie bardziej jak "wyścig żółwi" i nawet zdobycie w meczu jednego punktu pozwala na awans w tabeli. To nadal jest jednak za mało, by cokolwiek osiągnąć. Czy w grze podopiecznych Mariusza Rumaka w końcu nastąpi przełom i uda się przełamać koszmarną passę przekonamy się w piątkowy wieczór. W 25. kolejce PKO Ekstraklasy derby Poznania - Lech podejmie przed własną publicznością Wartę. Początek meczu o godzinie 20:30.