W tej kolejce drużyny z góry tabeli zawodziły. Jagiellonia i Legia przegrywały, a Górnik Zabrze zremisował. Taki układ był idealny dla Lecha. - Chcieliśmy bardzo doskoczyć do Jagiellonii, ale nie wiedzieliśmy jak się skończyło jej spotkanie (przegrała z Zagłębiem Lubin 0-1 - przyp. red.). Zależało nam też na przeskoczeniu Legii i sądzę, że to w spotkaniu z Wisłą było widać - mówił Jevtić. Lech początek rundy miał średnio udany, ale teraz złapał wiatr w żagle. Piłkarze Nenada Bjelicy wygrali cztery z pięciu ostatnich spotkań i do liderującej Jagiellonii tracą już tylko dwa punkty. - Mam nadzieję, że złapaliśmy formę do końca sezonu, Długo nie mogliśmy wygrać na wyjeździe, ale w końcu się udało. To był najważniejszy z meczów i mam nadzieję, że nas rozpędzi. Liczę, że u siebie będziemy grali jak do tej pory, a na wyjazdach się poprawimy - analizował Jevtić. Spotkanie z Wisłą układało się dla Lecha jednak nie najlepiej, bo to krakowianie prowadzili. Tuż przed przerwą goście zdołali jednak wyrównać, a kluczowa dla losów spotkania okazała się bramka na 2-1. To właśnie przy tym trafieniu Christiana Gytkjaera asystował Jevtić. - Piękne dogranie? Dziękuję za pochwały, ale trzeba było je jeszcze wykończyć, więc Gytkjaer przy tym golu też ma dużą zasługę. Ale rzeczywiście, dobrze mu zagrałem i tak właśnie chciałem posłać piłkę... Widziałem go, udało się dograć i to cieszy - podkreśla Jevtić. Lech po wygranej przy Reymonta zajmuje drugie miejsce w tabeli, a Wisła jest siódma i ciągle nie może być pewna gry w najlepszej ósemce. Piotr Jawor Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy