Do pierwszej kontrowersji w meczu Lech Poznań - Pogoń Szczecin doszło w 35. minucie, gdy Michał Skóraś nabił w rękę przeciwnika. Sędzia spotkania Paweł Raczkowski nie dostrzegł przewinienia i pozwolił kontynuować grę. Gdy piłka wyszła poza linię, swoją analizę rozpoczęli arbitrzy VAR, których funkcję pełnili Tomasz Kwiatkowski i Radosław Siejka. Po kilku chwilach, Paweł Raczkowski został wezwany do monitora VAR i po obejrzeniu kilku powtórek, podyktował rzut karny dla Lecha Poznań. Finalna decyzja sędziów była prawidłowa, gdyż piłka trafiła w nienaturalnie ułożoną rękę Konstantinosa Triantafyllopoulosa, która powiększała jego obrys ciała, a dopiero później spadła na rękę golkipera Pogoni. Wielki błąd w meczu Lech - Pogoń. Goście powinni grać w osłabieniu W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Afonso Sousa wyprowadzał bardzo dobrze zapowiadający się kontratak. Jeszcze na własnej połowie, Portugalczyk wypuścił sobie piłkę, a bezpardonowo wpadł w niego Konstantinos Triantafyllopoulos, który miał już żółtą kartkę na koncie. Sędzia Paweł Raczkowski nie odgwizdał jednak przewinienia, tylko dał korzyść, gdyż futbolówkę przejął Pedro Rebocho, lecz spowolniło to całą akcję. Zawodnicy Lecha domagali się drugiej żółtej kartki dla Triantafyllopoulosa za przerwanie korzystnej akcji (tzw. SPA). Sędzia Raczkowski nie zdecydował się jednak na karę indywidualną, gdyż postanowił dać korzyść, która pozwoliła na kontynuowanie akcji. W związku z tym nie było podstaw, aby ukarać piłkarza Pogoni za przerwanie korzystnej akcji, gdyż ta nadal trwała. Niestety, sędzia popełnił błąd, gdyż wiedząc że pomocnik ma już na koncie napomnienie, nie powinien dawać korzyści. Po faulu na Sousie powinien natychmiastowo przerwać grę, ukarać Triantafyllopoulosa żółtą kartką i w efekcie dwóch napomnień wykluczyć go z dalszej gry, o czym stanowią przepisy gry: Do sytuacji w przerwie meczu odniósł się Bartosz Salamon, który skrytykował decyzję arbitra: - Nie rozumiem jak takie rzeczy mogą dziać się w Ekstraklasie. W takich sytuacjach nie stosuje się korzyści. To jest wielki skandal. Warto dodać, że w tej sytuacji nie mógł pomóc system VAR. Zgodnie z protokołem może on interweniować tylko w przypadku bezpośredniej czerwonej kartki. Dwa rzuty karne w meczu Lech - Pogoń. Oba po interwencji VAR W ósmej minucie doliczonego czasu gry sędzia Paweł Raczkowski odgwizdał rzut wolny dla Pogoni tuż przed linią "szesnastki". Jak ukazały powtórki, Radosław Murawski zagrał piłkę ręką, która była nienaturalnie ułożona. Przewinienie było oczywiste, lecz wątpliwości wzbudził fakt, że zawodnik Lecha znajdował się na linii pola karnego. W związku z tym niezbędna okazała się pomoc arbitrów VAR, którzy podpowiedzieli swojemu koledze, że zdarzenie miało miejsce w polu karnym. Decyzja sędziego Raczkowskiego mogła być tylko jedna - rzut karny dla Pogoni, który na bramkę na 1:1 piękną podcinką zamienił Kamil Grosicki. Czytaj także: Cracovia - Widzew. Dramat "Pasów", zwycięstwo wypuszczone z rąk w końcówce Czytaj także: Coraz bliżej I ligi w Gdańsku...